niedziela, 14 lutego 2016

Rozdział 24 - Rzeczywistość

    Kolejne dni przyniosły mi chwilowe wytchnienie od mojego nieznanego przyjaciela, lecz to mnie nie cieszyło. Z każdym dniem zbliżałem się do wyjazdu do Dessex, a tam będę szczególnie narażony na jego plany. Kompletnie nie wiedziałem czego mogę się spodziewać po takim człowieku jak on. Jeszcze ten sen! Rozmyta twarz miała symbolizować iż jest mi osobą zupełnie nieznaną. To mnie niestety najbardziej martwi, bo nie wiem gdzie może mieć słaby punkt. Stwierdziłem, że przy najbliższym ponownym kontakcie spróbuję przeprowadzić z nim normalną rozmowę, a może dowiem się choćby czegoś tak głupiego jak jego wiek. To zawsze może w czymś pomóc. Powoli rzeczywiście zaczynałem wariować. Zastraszał mnie, i cholera, ale doskonale wiedział jak to robić. Wszystko szło po jego myśli, a ja nie wiedziałem jak zatrzymać tą maszynę strachu.
- Wszystko Ok? - w pokoju pojawiła się Kate. Nie wyjechała na Florydę, została specjalnie dla mnie. Wiedziała, że woli Jacka nie da się zmienić, ale starała się mnie wspierać. Przychodziła do mnie w każdej chwili, nawet swoją przerwę w pracy spędzała w mojej sali. Byłem jej za to dozgonnie wdzięczny.
- Chyba tak...
- Chyba?
- Zastanawiam się jak to wszystko będzie wyglądać - odpowiadam wpatrzony w okno - Przywiążą mnie do łóżka jak nie będę chciał brać tabletek? Pobiją jeśli się przeciwstawię? Jak wogóle wygląda ten Dessex?
- Chyba za dużo internetów - siada obok mnie, i patrzy na mnie przez chwilę - Wątpię iż zostaną podane ci jakiekolwiek tabletki, choć nie mogę mieć stu procentowej pewności. Nie wiem czy prochy pomagają w kuracji po próbie samobójczej. Jestem tu zaledwie pielęgniarką, nie ukończyłam nawet uniwersytetu medycznego. Nie znam się na wszystkim - łapie mnie za rękę - Jeśli spróbują cię tam skrzywdzić to osobiście dopilnuję by każdego spotkała krzywda, bez wyjątku...
- Siostra! Czasami mnie przerażasz - mówię z uśmiechem, a ona wybucha śmiechem. Dawno nie słyszałem jej szczerego śmiechu. Brakowało mi tego. Choć nasza rodzinne relacje nigdy nie były zbyt dobre, to po przeprowadzce do niej bardzo się zbliżyliśmy. Może nie było to pełne zaufanie jakim obdarza się rodzeństwo, ale był początek do tego. To musiało nam jak narazie wystarczyć.
- Jeśli chodzi o budynek to jak na szpital psychiatryczny przystało, jest to stary zamek przerobiony na zakład - wybucha śmiechem gdy dostrzega mój przerażony widok. - Coś Ty! Myślisz, że McHallisster kupował by jakiś zamek? Sam zakład istnieje od jakiś piętnastu lat, i został wybudowany od podstaw, w dwu tysięcznym roku zaczęto prace. Owszem swoim wyglądem przypomina z deczka jakiś nawiedzony dwór, ale w środku znajduje się specjalistyczny sprzęt, świetnie wyszkolony personel. Zakład specjalizuje się w leczeniu schizofrenii i wielu jej podobnym chorobom, a przede wszystkim zajmuje się osobami, które próbowały popełnić samobójstwo. To najlepszy szpital w promieniu wielu kilometrów...
- Oczywiście wszystko za kasę milionera z Nowego Yorku - prycham sarkastycznie.
- Do czego pijesz?
- Że ten cały McHallisster musi być jakiś pojebany! Sama mówiłaś, że prowadzi firmę ochroniarską, a żona jest pisarką, a wcześniej była modelką. Nie uważasz, że to nie trzyma się kupy? Po co takiej parze szpital? I jakim cudem tak nadziani ludzie nie maja dzieci? Jeśli nie swoje to chociaż adoptowane...
- Laura była najbardziej znaną modelką w USA! Musiałeś o niej słyszeć! Nawet paryskie domy mody błagały by została twarzą ich marek!
- Jak można być tak zaślepionym w swój zawód?
- Nikt tego nie wie - oznajmia. - Poza tym ta rodzina ma równie dużo tajemnic i dziwnych spraw na koncie co zer w banku...
- Dobra, nieważne.
- Za godzinę kończę dyżur, ale mam spotkanie z...
- Randka!?
    Kate ma chłopaka! Bardzo ucieszyła mnie ta informacja, bo ona jak nikt zasługuje na kogoś kto ją mocno pokocha i da jej szczęście, na które zasługuje...
    Na jej twarz wpłynął delikatny rumieniec.
- Owszem - mówi. - Artur jest przecudowny!
- Artur?
- Yhym - mruczy i wyciąga z spodni telefon, który po chwili mi podaje. Moje serce staje w miejscu. To ten sam facet, z którym widziałem Derecka. Teraz nie mam wątpliwości, że to on musi do mnie wydzwaniać!
- To udanego spotkania...
   Przerażenie ukrywam pod fałszywym uśmiechem, ale siostra zdaje się niczego nie zauważać. Przytula mnie mocno i wychodzi z pomieszczenia. Chowam twarz w dłonie, bo kolejne gówno tworzy się w moim życiu. Nie zdążyłem wyjść z jednego, a już popadam w drugie. Stąd Artur tyle o mnie wie, choć mógłbym przysiąc, że mój rozmówca jest starszy, coś na wiek Hillsa, a Artur ma może z góra dwadzieścia parę lat. Boże! Sam nie wiem co mam zrobić. Najłatwiej byłoby się zabić, i nie czekać aż owy nieznajomy mnie dopadnie. Choć w ostatnim czasie praktycznie zapomniałem, że mam spróbować znowu. Było parę pięknych chwil w moim życiu, ale nie zabrakło też tych złych. Znów stoję nad przepaścią, i kolejny raz kompletnie nie wiem co mam robić.
    Kiedy słyszę dźwięk przychodzącego połączenia wzdrygam się, ale gdy widzę imię rozmówcy ze spokojem odbieram je.
[Kevin] - Hej. Trzymasz się?
[Ja] - Siema. Myśl, że za szesnaście dni wyląduje w wariatkowie nie jest zbyt radosna...
[Kevin] - Ja właśnie w tej sprawie.
[Ja] - To znaczy?
[Kevin] - Jak długo tam będziesz?
[Ja] - Wedle słów Kate, ojciec ma mnie umieścić tam na dwa miesiące. Jednak nie byłbym tak pewny tych dni, bo jestem święcie przekonany, że Jack wymyśli coś by zatrzymać mnie tam dłużej...
[Kevin] - Czyli cały marzec i kwiecień będziesz w Dessex?
[Ja] - Niestety...
[Kevin] - Kurwa!
[Ja] - Gdzie!?
    Słyszę śmiech po drugiej stronie słuchawki, i sam śmieję się przez chwilę.
[Kevin] - Fajnie, że humorek ci wraca. Brakuje mi naszych pierdół w szkole. Lekcje teraz są takie drętwe, że szok. Nie mam z kim rozgrzać zabawy...
[Ja] - A z kim ja będę rozgrzewał imprezę w Dessex? Choć i tak na stówę zabiorą mi telefon, więc wiesz...
[Kevin] - Chodzi o to, że w pierwszy tydzień kwietnia w okolicy odbywa się Ret Music Festival. Myślałem, że krócej zabawisz w tym wariatkowie, a nam uda się wyjechać na tydzień pod namiot i móc zobaczyć całotygodniową zabawę. Koncerty, pokazy, zdjęcia, autografy, konkursy. Ponoć w tym roku mają postawić też wesołe miasteczko. Chciałem ten czas spędzić z tobą, ale to chyba będzie niemożliwe...
[Ja] - Zaproś Ralfa i ekipę...
[Kevin] - Damien! Pół szkoły huczy o RMF, a blondyn i spółka to pierwsi goście na tegorocznej imprezie. Cały obóz będzie bawił siedem dni w okolicy McCandless, czyli jakieś pięćdziesiąt kilometrów od nas. Ralf ma auto, więc moglibyśmy się wszyscy razem zabrać...
[Ja] - Chciałbym, ale widzisz jaka jest sytuacja.
[Kevin] - Choćby jeden dzień za dobre sprawowanie.
    To było bardzo miłe z jego strony, że chciał zabrać tam mnie. Oczywiście domyślam się, że chce się zrewanżować za owy prezent z Stars Warsami, więc nie miałem serca mu odmawiać, ale zarówno on i ja wiedzieliśmy, że nikt mnie nie puści z ośrodka...
[Ja] - Jack nie wyrazi zgody. Kevin, przepraszam...
[Kevin] - Nie odpuszczę tak łatwo! Mimo wszystko dzięki za rozmowę. Trzymaj się!
[Ja] - Pa!

    Było mi bardzo miło, że Kevin chciał jechać ze mną na ten festiwal, ale chyba nie mogłem spełnić jego życzenia. Jak niby miałem wyjść z ośrodka? Uciec? Jack chyba by mnie udusił jakby się dowiedział. Muszę tam wysiedzieć te dwa miesiące i skruszony wrócić do domu to może pozwoli mi pozostać i nawet wrócić do mieszkania Kate. To jak narazie jest najważniejsze, a wycieczkami na festiwale zajmę się potem. Oczywiście, że chciałbym ten czas spędzić z Kevinem, bo bardzo go lubię i stał się kimś bliskim mojemu sercu. Ja wiem, że jedno współżycie nie oznacza miłości, ale jako jedyny powiedział mi prawdę. Zawsze był szczery, zawsze potrafił rozśmieszyć wszystkich wokół swoimi tekstami. Jest mega przystojny, ma extra charakter, i wie jak go używać w rozmowie z dziewczynami jak i chłopakami. Wie jak używać swoich zalet, i potrafi to robić jeśli czegoś potrzebuje. Istny bóg, który w dodatku chce być moim chłopakiem. Czy mogło spotkać mnie coś bardziej szczęśliwszego?
    Ret Music Festival odbywał się co pięć lat w okolicach naszego miasta, i choć była to zwykła impreza muzyczna, gdzie owszem zjawiały się znane gwiazdy z sceny muzycznej to wszyscy jarali się tym jakby było to rozdanie Oscarów. Dla mnie była to zwykła impreza na świeżym powietrzu, nic specjalnego, ale chciałbym tam być razem z Kevinem, ale będę musiał czekać na następny festiwal za pięć lat. Nie mam innego wyjścia, ba! nawet nie mam wyboru...

    Rose nie była zadowolona z rozwoju wydarzeń. Była wściekła, że Kolden dostał jakiś prezent od Damiena, a ona została na lodzie. Wprawdzie po ich ostatniej kłótni nie spodziewała się innej reakcji chłopaka, ale przegrana po raz kolejny z szatynem nie wchodziła w grę. Liczyła, że Ronson podobnie jak Kolden wcześniej rzuci wszystko w zapomnienie i wróci do niej z podkulonym ogonem.
- Bo ci zmarszczki zostaną - mruknęła Ashley gdy dziewczyna odleciała na jakiś czas.
- Wybacz - odparła Rose - Zamyśliłam się...
- Ostatnio zdarza ci się to dość często.
- Yhym.
- Na co ty właściwie liczysz, co Holl? - zapytała Wood siadając naprzeciw przyjaciółki.
- Co masz na myśli?
- Że Damien rzuci wszystko i wróci do ciebie jak gdyby nigdy nic? - zapytała retorycznie czerwonowłosa. - Jakby nie patrzeć oboje namieszaliście w waszych relacjach, ale to jednak ty wiele faktów i informacji przed nim zataiłaś. Może zamiast się wiecznie kłócić, pogadacie jak ludzie?
- Dzięki za pomoc Ash - oznajmiła niezadowolona szatynka. Wiedziała, że przyjaciółka ma rację, ale nie mogła zdobyć się by jej to przyznać. Była pewna, że jej niedoszły chłopak będzie zachowywał się identycznie jak poprzedni, ale to było mylne twierdzenie.
    Brązowowłosa z wyglądu mogła wydawać się bardzo cichą i skromną osobą, wręcz bardzo wrażliwą. Jednak nie była taka, walczyła o swoje. Często bywała opryskliwa, nieznośna czy nawet agresywna. Przy osobach bardzo bliskich grała miłą dziewczynkę ze zdjęcia by zawsze dostać co chciała. Śmierć jej matki szarpnęła jej psychiką, ale musiała się podnieść i być siostrą, mamą, przyjaciółką i niańką w jednym dla swojego brata Maxa. Jej ojciec Roger po śmierci żony załamał się i stał się pracoholikiem, a w domu przebywał jak najmniej bo wszystko tutaj przypominało mu małżonkę. Dziewczyna wiele razy próbowała namówić tatę na sprzedaż domu, ale on zawsze odmawiał bo miał dla niego wielkie znaczenie. Dom, który wybudował wraz z żoną kilka miesięcy po ślubie. Miał być ich oazą, którą stał się na kilkanaście następnych lat. Urodziła im się dwójka wspaniałych dzieci, ale choroba zniszczyła wszystko.
- Ja pierdolę - jęknęła Ashley. - Najlepiej niech jedno będzie obrażone na drugie, bo po co normalnie gadać?
- Jakby chciał...
- Kurwa! Zapominasz o jednym ważnym fakcie - Wood wycelowała palec w znajomą. - Damien leży w szpitalu po nieudanej próbie samobójczej, i śmiem twierdzić, że leży tam dzięki nam. Za jakieś szesnaście dni trafi do Szpitala Psychiatrycznego Dessex, i choć ma tam trafić na krótki odcinek czasu to obawiam się, że po powrocie nie będzie już tym Damienem Ronsonem, którego znamy...
- To znaczy?
- Jaki normalny człowiek nie schizuje w psychiatryku?
- Nie wiem...
- Owszem, Dessex specjalizuje się głównie w leczeniu schizofrenii i jej podobnych chorobom, jak i również prowadzi kurację osób po próbach samobójczych, ale mimo wszystko! Ja bym chyba oszalała jeśli na zajęciach, które mają mi pomóc słuchałbym wyznań innych osób, dlaczego chciały się zabić...
- Przestań!
- Rose, taka prawda! - powiedziała Ashley chowając twarz w dłoniach. - Ten wyjazd nic mu dobrego nie da...
- Musimy pogadać z jego ojcem!
- Nie pogarszaj sprawy dla niego - oznajmiła czerwonowłosa - Jeśli chcesz jego dobra to jedyne co nam chyba pozostało to wierzyć, że przeżyje ten czas w Dessex i wróci do nas cały i zdrowy....
- Obie wiemy, że ta opcja jest najmniej prawdopodobna - odparła Rose słabym głosem.
     Jeszcze jakiś czas temu myślała, że tylko Kevin jest najwspanialszym chłopcem na świecie. Dobrze wyglądający z ciekawym charakterem był idealnym kandydatem na męża. Jednak był bi, i doskonale wiedziała, że może pojawić się inny osobnik płci męskiej, który zniszczy ich związek. Postanowili się rozstać w zgodzie, i żyli tak, dopóki z Australii nie wrócił Damien. To skomplikowało nie tylko ich relacje, ale również zachwiało całą ich paczką, bo gdy chłopak przywitał się z Knotterem jak gdyby nigdy nic, to wiedzieli, że nastolatek nie ma wogóle pojęcia, że jego najlepszy przyjaciel jest gwałcicielem.
- Choć z drugiej strony - zaczęła Ash. - Musze mu przyznać, że ma silną psychikę. Nie zwariował po naszych rewelacjach o Dylanie, nawet w miarę dobrze zniósł skutki Anielskiej Wkurwiozy...
- Gdybym wiedziała, że zamierza je wykorzystać na nim i to w taki sposób, to nigdy bym mu na to nie pozwoliła...
- Wiesz, bo ja czasami się dziwię, że Roger nie spuści ci wpierdolu za bycia pseudo królową narkotyków, tylko wynajmuje ochroniarzy i daje ci hajs - Wood nadal była zaszokowana tą wiadomością.
- Udaje, że nie wie, że nadal w tym siedzę - powiedziała cicho Holl. Oszukiwała ojca gdy tylko się o to pytał, ale oboje wiedzieli, że każde jej zapewnianie o rzuceniu działalności były kłamstwem.
- Skoro tak bardzo chcesz się zmienić, to może zacznij od tego? - bardziej oznajmiła niż zapytała czerwonowłosa. - Niby nic, ale zawsze coś. Jeśli chcesz odzyskać Damiena, to pokaż mu, że się zmieniłaś. Że nie ma już tej suki, a jest normalna dziewczyna, którą wszyscy znają i kochają...

    To już jutro! We wtorek zostanę wypisany ze szpitala, pojawię się w domu Kate na jakąś godzinę by spakować najważniejsze rzeczy, a Livia Ronson odwiezie mnie do Szpitala Psychiatrycznego Dessex. W sumie to bałem się i odczuwałem ulgę w równym stopniu. W ciągu ostatnich kilku dni nadal dostawałem telefony, od nieznajomego mężczyzny. Choć udało mi się zacząć prowadzić z nim normalną konwersację to niewiele to dawało. Twardo trzymał się swoich słów, i nigdy, ale to przenigdy nie mówi więcej niż swoimi zagadkami. Wie bardzo dużo na mój temat, mojej rodziny czy również znajomych. Rozważam kilka opcji, między inni to, że albo jest w huj bogaty, albo jest mega dobrym hakerem i po prostu umie korzystać z zasobów internetu. Nadal jednak nie mogłem rozgryźć po co potrzebny mu jest kontakt ze mną. Jeśli zamierza mnie porwać dla okupu to już dawno by to zrobił. Chce mnie wykorzystać? Nie sądzę.
    Zagadka goni zagadkę, a ja nawet nie jestem w połowie by je rozwiązać. Nie znam się na tym i kompletnie nie wiem co mam robić. Wielokrotnie chciałem prosić kogoś o pomoc, ale boję się, że oni poniosą za to o wiele gorsze konsekwencje niż ja. Dereck nie kontaktował się ze mną, i jakoś specjalnie mnie to nie dziwi. Zawsze gdy coś się działo w związku z jego osobą to go nigdy nie było. Kevin pisał i dzwonił do mnie codziennie. Parę razy udało mu się do mnie wejść i mogliśmy spędzić choć trochę czasu razem. Po prostu leżeliśmy razem w moim łóżku rozmawiając, i to właśnie Kolden uświadomił mnie, że bycie w związku z kimś nie oznacza codziennego współżycia czy dogadzanie drugiej osobie na zawołanie. Prawdopodobnie po powrocie z psychiatryka wybiorę jego, i mam cichą nadzieję, że właśnie tej decyzji z całego mojego życia będę żałował najmniej. Muszę nauczyć się kochać, i mam nadzieję, że to mi się uda. Z Rose rozmawiałem parę razy przez telefon, i sądząc po jej głosie strzelam, że jest załamana. Jednak nie do końca wiem czym. Za dużo tego wszystkiego spadło na mnie. Nie potrafię już wybrać, która sprawa jest dla mnie priorytetem. Jestem w totalnej rozsypce, i nie potrafię się złożyć do kupy.
    Kolejne połączenie z nieznanego numeru. Już się nie boję odebrać tak jak kiedyś...

[Nieznany] - Więc juro wyjeżdżasz do Dessex, aż mnie radość rozpiera. Choć z drugiej strony obawiam się, że pobyt tam źle wpłynie na twoją niezbyt stałą psychikę. Do zobaczenia CM00005...

    Połączenie zostało przerwane, a ja oniemiały patrzyłem się w telefon. Co kurwa!?

 --»۞«--
Witam w dwudziestym czwartym rozdziale Nobody Can Save Me Now :)
Moja wena wzięła sobie lekki urlop, i chyba nadal na nim jest, ale jakoś udało mi się dokończyć ten rozdział. Nie jest on dość dobry w porównaniu do pozostałych, ale  idealnie wpasowuję się w taką przerwę miedzy wątkami. 
Liczę na szczere opinie o tym rozdziale jak i całym opowiadaniu :D
Akcja tego opowiadania rozgrywa się w stworzonym przeze mnie mieście w USA, dlatego dokładna lokalizacja nie jest podawana gdyż uważam, że nie jest to zbytnio potrzebne. Ważniejsza jest treść! :)
 Mam nadzieję, że uda mi się skończyć pierwszą część, czyli Nobody Can Save Me Now przed rocznicą bloga w czerwcu, i w połowie wakacji będę mógł zacząć drugą część tej trylogii ;)
DRAGON 

12 komentarzy:

  1. Ten tajemniczy nieznajomy to może być nawet owy Artur... Ogólnie, jestem prawie pewien, że ta osoba na pewno ma coś wspólnego z Dereckiem. Oprócz Artura mam jeszcze jeden typ, ale na razie nie zdradzę :D Zobaczymy, co z tego wyjdzie i najwyżej powiem, czy się myliłem, czy też nie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, możesz mówić śmiało! Chętnie podyskutuję na temat mojego opowiadania...
      Taak, ta osoba ma bardzo dużo wspólnego z Dereckiem, i pewną osobą, która się niedługo pojawi :)

      Usuń
    2. No to już wiem, z jaką osobą :D

      Usuń
  2. Boże, jakbyś widział moją minę, kiedy przeczytałam, że Kate spotyka się z Arturem! Mam nadzieję, że wena odpuści sobie urlop, bo jestem ciekawa, co będzie działo się w Dessex i w sumie, mam nadzieję, że Kevin coś wykombinuje, sprawi, że w jakiś sposób Damien, no, poczuje się znacznie lepiej. :) Trzymaj się ciepło i czekam na kolejne części!
    Arleta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, aż takie zaskoczenie? :O
      Wena jako tako wróciła, ale to jeszcze nie to co zawsze, ale nowy rozdział powinien pojawić się zgodnie z zapowiedzią. Pobyt Damiena w Dessex będzie dość ciekawy, i na pewno wydarzy się coś ważnego xD

      Usuń
  3. Nie wiem, co wyobraża sobie Rose. Kate zachowuje się jak zwykle jak najlepsza siostra. Dziwię się trochę, że Damien nie próbował odwieść ją od spotkania z Arturem. Mam nadzieję, że jakoś przeżyje ten pobyt w szpitalu.

    Czekam na next! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rose jest bohaterką, która podobnie jak nasz główny bohater sama nie wie czego chce. Może kiedyś się zmieni xD
      Kate wróciła, i sam się cieszę, że jest już inną osobą.
      Oj w Dessex coś się wydarzy, ale cicho sza! Ja nie spojleruję :D

      Usuń
  4. Jaki piękny prezent na Walentynki od Ciebie - rozdział 24! :) To Kate spotyka się z Arturem? Zastanawia mnie, czemu Damien jakoś nie zareagował. Widać, ze jego siostra była bardzo szczęśliwa, skoro nie zauważyła jego fałszywego uśmiechu...
    Strasznie jestem ciekawa pobytu Damiena w Dessex! Podejrzewam, że to wpłynie na całe jego życie i zrobisz pewnie jeszcze niejeden zwrot akcji, którego my, Czytelnicy, zupełnie się nie spodziewamy.
    Jak zwykle zmroziłeś mi krew w żyłach na koniec rozdziału, jeśli chodzi o telefon od nieznajomego... Mam pewne typy, ale zobaczymy czy się dobrze domyślam! :D
    Pozdrowienia, czekam na kolejny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, czy to miał być prezent na Walentynki? Nie wiem, ale może być i tak...
      Ten pobyt bardzo wpłynie na jego życie, i dokładnie jak mówisz będzie mały zwrot akcji. Cóż, wszystko wyjaśni się już niedługo...
      Hah, ale czemu nikt nie chce pisać o swoich typach odnośnie nieznajomego? :(

      Usuń
  5. To super, że wprowadziłeś nową postać: tego było trzeba! Do tego wszystkie dowody wskazują na Artura i myślę, że chcesz nas tym zmylić. A może i nie, może to jest po prostu oczywiste.
    Dobrze, że akcja rusza naprzód, że coś się dzieje, bo wcześniej miałam opory, żeby się zabrać za zaległe rozdziały, to jednak tego żałuję. Nieźle, naprawdę, mimo często głupiego toku myślenia Damiena.
    Mam nadzieję, że wybierze Kevina. Pewnie Dereck namiesza, bo jest wplątany w cały ten plan, ale serio wygląda, jakby dla niego cała ta relacja była tylko na podłożu seksualnym.
    Mam nadzieję, że akcja będzie ciągle biegnąć do przodu, bo wtedy jest ciekawiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może masz rację, a może się mylisz :D
      Och, cieszę się, że coś się dzieje w tym opowiadaniu, i że to się Wam podoba :)
      Damien jest bardzo rozbity emocjonalnie, ale to już chyba wiadome.
      Kogo wybierze to już chyba wątek na drugą część tej trylogii xD
      Dereck jest powiązany, ale chyba nie koniecznie chodzi tutaj o podłoże seksualne...

      Usuń
  6. Zapraszam na 15 rozdział, który w końcu się pojawił. :D
    www.magical-history.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Szablon
Calumi
Sosowa Szabloniarnia