niedziela, 28 sierpnia 2016

Only Stars Can Be Happy - Prolog

    Kate przejrzała się w łazienkowym lustrze. Jej oczy, opuchnięte od łez wyglądały koszmarnie ukryte pod grubą warstwą ciemnego makijażu, który powoli spływał ku dołowi jej twarzy. Nawet w swoich najgorszych koszmarach nie odczuwała tego tak bardzo. Oczywiście spodziewała się, że kiedyś go straci. Jednak nigdy nie przypuszczała, że nastąpi to tak szybko, a strata będzie tak bardzo bolesna. Wciąż nie mogła w to uwierzyć, a może nie chciała? Obiecała sobie, że nigdy go nie straci. Że będzie o niego dbała, że zrobi wszystko by zaznał ciepła rodzinnego, ale los pokrzyżował jej plany. Nie rozumiała dlaczego nastolatek musiał tak cierpieć. Czemu to wszystko musiało go spotkać? Co on komu zrobił, że życie się tak na nim odegrało?
    Gdy tylko sobie przypomniała jego próbę samobójczą, to znów zachciało się jej płakać. Pamiętała ten strach kiedy go znalazła w swoim pokoju obok rozbitej butelki po wódce. Od razu domyśliła się co nastolatek zrobił. Tak bardzo się wtedy bała, spodziewała się, że Jack w stanie złości wyda sekret. Mężczyzna jednak milczał, ale wysłał Damiena go zakładu psychiatrycznego. Tam wydawało się, że wszystko się ustatkuje, ale chłopak stracił swojego przyjaciela. Znów wszystko się zawaliło. Kate często go podziwiała za jego mocną psychikę. Że mimo tego wszystkiego cierpienia, którego zaznał wciąż starał się walczyć, bądź stwarzał pozory walczącego. Niespecjalnie zdziwiła ją informacja, że on i Kevin są w sobie zabójczo zakochani. Nigdy nie lubiła panny Holl, a Kolden wydawał się być idealną osobą, dla jej brata. Widziała, że on przy nim odżywał. Jednak szczęście nie trwało wiecznie. Dokładnie dwudziestego szóstego maja, czyli w dniu jego osiemnastych urodzin otrzymała telefon, że ciało nastolatka znaleziono na wysypisku śmieci. Prawdopodobnie nie żył już od kilku dni. Dziewczyna usiadła na brzegu wanny, ukryła twarz w dłoniach by znów cicho zapłakać. Wylała już tyle łez, a one wciąż płynęły. Kiedy myślała, że zgubiła go gdy próbował popełnić samobójstwo to czas dla niej stanął, ale los postawił dać im obojgu jeszcze trochę czasu. Teraz już wszystko skończone. Damien nie żyje.
- Dlaczego? - spytała się własnego odbicia.
     Obciągnęła swoją czarną spódnicę, potem poprawiła koszulę, a na to wszystko zarzuciła czarną marynarkę. Niedbale zmyła makijaż, który i tak już popłynął ze łzami. Założyła duże okulary przeciwsłoneczne, i wyszła z pomieszczenia.
- Trzymasz się? - usłyszała głos Artura, który ubrany w czarny garnitur opierał się o framugę drzwi kuchennych.
    Dziewczyna przytuliła go, po czym wybuchła wielkim płaczem.
- Nie mogę w to uwierzyć - zawyła po krótkiej przerwie.
- Ja również - kolejne kłamstwo, jakie padło z jego ust w ostatnim czasie. Blondyn już nie liczył ile razy oszukał swoją dziewczynę na temat śmierci tego chłopaka. Kiedy dowiedział się, że nie są biologicznym rodzeństwem przestał się nim przejmować. Jednak widok zrozpaczonej Kate wzbudzał w nim poczucie winy. Bo chcąc nie chcąc to był bardzo powiązany w sprawę zaginięcia młodego Ronsona, czy też projektu CM00005.
- Nigdy nie poznam jego żony - wychlipała dziewczyna - Nigdy również nie będzie miał dzieci, nie zrobi kariery... Zostanie już tylko wspomnieniem w moim sercu...
- Nie mów tak! - zreflektował się blondyn. - Wasi rodzice też pewnie będą cierpieć...
- Jasne... - Kate wyplątała się z jego objęć.
      Szatynka chciałaby zobaczyć jak Ronson'owie się przejmują śmiercią Damiena. Na pogrzebie pewnie będą udawać załamanych, ale po powrocie do domu świat o nim zapomni. Jak wszyscy. Szatyn zostanie już tylko zwykłym wspomnieniem, bo nikt nie potrafił go pokochać, bo nikt nie potrafił go zrozumieć.
- Już czas - powiedział Artur sprawdzając godzinę w swoim smartphonie.
- Okej - mruknęła dziewczyna.
    Z cichym kliknięciem zamknęła drzwi do dawnego pokoju Damiena. Ostatni raz spojrzała w lustro. Dobrze, że założyła okulary. Będzie mogła ukryć swoje łzy, przemęczenie i załamanie.
    Msza w kościele przebiegła dość spokojnie. Ksiądz wyrażał się bardzo pozytywnie o zmarłym, jak i również modlił się bardzo gorliwie o jego pobyt w niebie. Potem rodzina oraz najbliżsi przyjaciele powiedzieli parę ciepłych słów o nastolatku. Kate nie zmieniła pozycji odkąd usiadła w drewnianej ławce. Cały czas płakała, a łzy wcale nie chciały przestać płynąć. Dziewczyna w końcu rozejrzała się po budynku. Rodzice siedzieli w pierwszej ławce, choć ich twarze nie wyrażały zbytniego bólu i cierpienia. Jack siedział sztywno i ogólnie wydawał się być kompletnie przerażony zaistniałą sytuacją. Livia natomiast starała się nie rozpłakać, ale jej to nie wychodziło i co chwilę wycierała buzię chusteczką. Parę rzędów dalej siedziała zapłakana Rose Holl, która wręcz wisiała na sztywno siedzącym Koldenie. Po jego twarzy spływały samotne łzy, a cierpienie biło od niego z daleka. Obok nich siedziała przerażona Ashley wraz z swoim chłopakiem Ralf'em. Oboje byli bardzo przygnębieni, choć Kate była pewna, że ich twarze wyrażały więcej emocji gdy spotkali się po oficjalnym ogłoszeniu rodziny o przerwaniu poszukiwań Damiena, ze względu na jego śmierć. Przy drzwiach wejściowych dziewczyna zauważyła Dylana, ale ten szybko się ulotnił gdy napotkał jej wzrok. Artur siedział bardzo niespokojnie i co chwilę rozglądał się po kościele. Szatynka nie miała siły zwrócić mu uwagi.
    Po zakończonej mszy wszyscy udali się na pobliski, a zarazem jedyny cmentarz w mieście. Duchowny znów wyraził swój żal po śmierci tak młodej osoby, jak również pomodlił się o jego niebo. Kate chciała coś powiedzieć o swoim bracie, ale za brakło jej odwagi by wyjść na środek. Po chwili trumna z ciałem Damiena została spuszczana w głąb wykopanego dołu. Dziewczyna nie wytrzymała i wybuchła płaczem. Artur szybko zareagował i przytulił swoją dziewczyną. Szatynka nie mogła patrzeć jak Jack i Livia ze spokojem obserwują jak osoba, którą przyrzekli się opiekować i stworzyć dla niego dom, jest zasypywana piachem. Trumna przez cały czas była zamknięta ze względu na opłakany stan ciała. Jednak badania DNA oraz identyfikacja osoby poprzez członków rodziny potwierdziła, że owy chłopak to rzeczywiście Damien Ronson.
    Gdy zakończyła się ceremonia i każdy złożył kwiaty na grobie nastolatka oraz kondolencje jego rodzinie, Kate zdecydowała się podejść bliżej do miejsca pochówku szatyna. Łzy znów zalały jej twarz, a ona nie chciała ich ścierać. Popatrzyła na tabliczkę oraz mnóstwo wieńców i usiadła na pobliską ławkę. Chciała ten ostatni raz się z nim pożegnać. Jutro już go nie będzie, a większość zapomni o tej tragedii. Jednak nie ona. Obiecała sobie, że spróbuje odnaleźć tego lub tych, którzy są odpowiedzialni za jego śmierć. Choć w taki sposób chciała odkupić swoje winy wobec niego.
- Zostawić cię samą? - usłyszała głos Artura, na co kiwnęła głową.
    Blondyn oddalił się szybkim krokiem, a ona znów się rozpłakała. Życie było takie niesprawiedliwe. Dlaczego on? Dlaczego to wszystko musiało spotkać jej rodzinę? Może gdyby osiemnaście lat temu Ronson'owie nie zdecydowali się adoptować chłopaka ze szpitala, to dzisiejsza sytuacja nie miałaby miejsca.
- Zmarł ktoś bliski? - usłyszała głos za swoimi plecami. Wydał się jej dość znajomy, ale to zignorowała.
- Mój brat - odpowiedziała powoli.
- Współczuję - odparł ktoś znów. To na pewno był chłopak. - Pewnie byliście bardzo blisko...
- Byliśmy - potwierdziła.
- Nie przejmuj się, teraz jest w niebie i na sto procent ma się dobrze - oznajmił ów człowiek.
    Kate odwróciła się z zamiarem pogonienia owego faceta, bo kim on niby jest, że miałby wiedzieć jak teraz czuje się Damien. Skąd niby ten ktoś miałby pewność, że nastolatek jest w niebie?
    Dziewczynę zamurowało. Parę metrów od niej opierając się o drzewo stał... Damien we własnej osobie. Na jego ciele nie było widać żadnych ran, a sam chłopak jakby tryskał energią. Szatynka była pewna, że śni. Nawet zdjęła okulary, ale on ciągle tam był. Damien stał i się do niej uśmiechał.

 --»۞«--
Witajcie kochani w pierwszym prologu Only Stars Can Be Happy!
Oficjalnie druga część mojej autorskiej trylogii się zaczęła. Jestem ciekaw Waszych opinii o tej notce, także liczę na obfite komentarze!
Na samym początku chciałbym Was poinformować, że nadchodzący rok szkolny będzie moim ostatnim w technikum, a co za tym idzie. Czeka mnie matura :/ mimo wszystko będę aktywny na blogach, ale nie mogę obiecywać bardzo regularnych notek. Narazie będzie dobrze bo to początek szkoły, ale im bliżej maja tym większa presja nade mną będzie ciążyć. Po szkole średniej wybieram się na studia, więc muszę swój egzamin dojrzałości napisać dość dobrze. Mam nadzieję, że uda mi się pogodzić te dwie rzeczy. 
Cóż mogę rzec na koniec?  
Życzę miłej lektury z Only Stars Can Be Happy, a sobie życzę weny do tej części. Bo będzie bardzo emocjonalnie! :)
W ostatnim czasie udzieliłem wywiadu dla mojej koleżanki Klaudii z bloga Kolorowy Świat Genialnych Książek, na który serdecznie zapraszam. Dowiecie się wiele o mnie, moich inspiracjach oraz pomysłach do pisania opowiadań :)
DRAGON

4 komentarze:

  1. Wow! Tego się nie spodziewałam. Nie wiem co mam powiedzieć. Zaparło mi dech w piersi. Świetny wstęp! Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze genialny szablon! Bardzo fajnie wszystko się komponuje i ze sobą super wygląda. Po drugie już miałam pisać ci reprymendę, że zabiłeś Damiena, ale tego nie zrobiłeś, prawda? [patrzy maślanymi oczami, bo nie jest pewna czy on żyje. Autor jest nieprzewidywalny więc najlepiej dać mu do zrozumienia czego czytelnik oczekuje.]. Cały rozdział dosłownie ryczałam. Naprawdę świetnie udało ci się odzwierciedlić uczucia towarzyszące przy stracie bliskiej osoby. Kurcze i faktycznie Kate wydaje się jedyną osobą z rodziny Ronsonów, która tak naprawdę kochała Damiena. Prykre, ale jak narazie prawdziwe. Czekam na nexta i oby wena cię nie opuściła ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niby wiedziałem, że Damien żyje, bo nie zabija się głównego bohatera, lecz w miarę czytania zdążyłem się już pogodzić z jego śmiercią. Końcówką bardzo mnie zaskoczyłeś! Osobiście mam dość sceptyczne nastawienie, bo niby czyje ciało było w trumnie? Żyjemy w XXI wieku, niby są jakieś sekcje zwłok, badania genetyczne, itp. Liczę, że w przyszłych rozdziałach jakoś to zgrabnie wyjaśnisz, jak udało mu się przeżyć! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś Ty wyczynił z tym wyglądem bloga! Jest, kurczę, niesamowity! Zaraz lecę czytać wywiad z Tobą. ;) A twarz mi się ucieszyła, gdy zobaczyłam prolog! :D Perspektywa Kate - może być ciekawie!Czytając ten rozdział, było mi tak bardzo szkoda dziewczyny. Końcówka, o mój boziu.
    Powodzenia w tym roku szkolnym!

    OdpowiedzUsuń

Szablon
Calumi
Sosowa Szabloniarnia