sobota, 15 października 2016

Prolog

    Rose obudziła się już o szóstej. Choć miała jeszcze pół godziny do budzika zdecydowała się wstać, oraz udać pod prysznic. W łazienkowym lustrze spojrzała na swój koszmarny wygląd, już nie przypominała dawnej Rose Holl. Zarówno jej stan psychiczny jak i fizyczny bardzo odbiegał od normy. Jej długie brązowe włosy sterczały w każdą stronę świata. Wory pod oczami wskazywały iż nie przespała normalnie kolejnej nocy. Wychudzona twarz oraz wystające obojczyki świadczyły o tym, że choroba pochłaniała ją coraz bardziej. Rak sam w sobie był straszną chorobą, a jego przerzuty do płuc całkowicie niszczyły myśli, że uda się go pokonać. Mama Rose umarła na raka płuc, młodszy brat dziewczyny również chorował, ale póki co chemioterapia pokonała chorobę, i dała chłopakowi dłuższy okres życia. Choć tyle, bo dla Rose niestety ten czas skracał się każdego dnia, a nawet szybciej...
    Ciepła woda spłynęła strumieniem po chudym ciele dziewczyny. Po jej twarzy popłynęły słone łzy, bo to dziś. Dziś jest dwudziesty szósty maj. Dzień osiemnastych urodzin Damiena Ronsona. Razem z resztą jego znajomych mieli przygotować dla niego urodzinową imprezę niespodziankę. Jednak nici z ich planów bo nastolatek zaginął niecały miesiąc temu. Przepadł jak kamień w wodę. Żadnego śladu, żadnej poszlaki, która by wskazywała gdzie mógłby podziać się chłopak. Policja również powoli wątpiła w powodzenie tego poszukiwania. Wszystko było takie dziwne i niezrozumiałe. Dziewczyna miała nadzieję, że to tylko głupi sen. Że obudzi się w hotelowym pokoju, gdzie nocowali podczas Ret Music Festival, a na śniadaniu zobaczy jak Damien rozmawia z Kevinem, że jest cały i zdrowy. Wszystko byłoby jak dawnej i żadne porwanie nie miało wcale miejsca. Niestety życie to nie bajka i trzeba się zmierzyć z tym co dla nas przygotowało.
    Rose wyszła spod prysznica, po czym wytarła się dokładnie ręcznikiem. Włosy związała w niechlujny kok na czubku głowy. Nałożyła na siebie białą bluzę oraz kremowe rurki. Postanowiła zbudzić Maksymiliana na śniadanie. Choć była sobota i teoretycznie mógłby sobie pospać dłużej to dziś mieli ogarnąć dom, oraz zrobić duże zakupy gdyż odwiedzić ich miała ciotka z Nowego Yorku. Roger jak zwykle był w pracy, ale obiecał odebrać siostrę z dworca oraz zjeść z nimi obiad. Zawsze jakaś odmiana wobec jego ignorancji wszystkiego i wszystkich...
- Wstawaj śpiochu... - potrząsnęła chłopakiem, ale ten burknął jedynie coś w odpowiedzi i przewrócił się na drugą stronę łóżka. - Śniadanie będzie za pół godziny, bądź gotowy...
    Nim zamknęła drzwi zobaczyła jak Maks zakopuje się bardziej pod kołdrą. Zdecydowanie ma więcej czasu na przyrządzenie śniadania niż trzydzieści minut. 
    W kuchni włączyła sobie telewizor gdyż uwielbiała oglądać z rana programy kulinarne. To zawsze była dla niej inspiracja co ugotować w ciągu dnia. Z lodówki wyjęła wędlinę oraz ser i masło. Z szafki wyjęła toster, a z drugiej wyciągnęła opakowanie chleba tostowego. Gdy zobaczyła, że w telewizji zaczęto przygotowywanie znienawidzonego przez nią spaghetti to zmieniła kanał na lokalne informacje. Reporterka właśnie opowiadała o zniszczeniach jakich dokonała dzisiejsza nocna burza. Dziewczyna skupiła się na robieniu tostów i szło to jej bardzo dobrze, dopóki nie przerwano nadawania programu ze względu na bardzo ważną informację lokalną. Rose podeszła do sprzętu by go pogłośnić, a serce zabiło jej mocniej gdy zauważyła za reporterem teren Exer River i mnóstwo policji oraz straż morską wokół jeziora.
- Dziś, dnia dwudziestego szóstego dnia zostało przerwane poszukiwanie zaginionego kilkanaście dni temu Damiena Rosnona - w głowie Holl pojawiły się same najczarniejsze scenariusze. Pierwsza łza samotnie spłynęła po policzku. - Nieprzytomnego nastolatka straż przybrzeżna wyłowiła z wody około czwartej nad ranem. Obecnie nie są znane przyczyny dlaczego się tam znalazł...
    Szatynka już nie słuchała dalej. Rozpłakała się ze szczęścia, i szybko sięgnęła po telefon by zawiadomić Ashley Wood. Jednak dziewczyna już do niej dzwoniła...

[Ashley] - Widziałaś ranne wiadomości na kanale lokalnym?
[Rose] - On żyje!
[Ashley] - Boże! Ten dramat się wkońcu skończy...
[Rose] - Aż nie wiem co powiedzieć...
[Ashley] - Z Ralfem będziemy u ciebie za jakąś godzinę, potem wszyscy pojedziemy do szpitala. Może uda się go zobaczyć chociaż przez szybę...
[Rose] - Czekam...

    Czerwonowłosa pożegnała się, po czym przewała połączenie. Rose ze łzami w oczach uśmiechnęła się. Damien żył! Teraz nie liczyło się nic innego. Z tą wiadomością mogła pokonać nawet chorobę. Starła swoje łzy i po raz pierwszy od dłuższego czasu naprawdę poczuła się szczęśliwa...

 --»۞«--

Witam kochani w drugim prologu Only Stars Can Be Happy! :)
Wiem, że długo mnie tu nie było, ale podczas pełni zawirowań rzeczy w życiu prywatnym oraz maturalnej klasie ciężko było wykrzesać czas by napisać coś pożytecznego.
Początkowo oba prologi miały się ukazać w jednej notce, ale zmieniłem trochę ich formę. Każdy z nich ma przekazać coś odnośnie opowiadania. To tak jakby cała ta część tej trylogii zawarta w kilkudziesięciu słowach tych notek. 
Mam nadzieję, że mimo przerwy mój styl nie upadł, a Wy nadal jesteście zainteresowani tą historią :)
DRAGON 

6 komentarzy:

  1. No proszę. Czyli poprzedni rozdział był jakby wizją przyszłości? xD
    Podoba mi się, fajnie się rozkręca. Zapowiada się ciekawa kontynuacja ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, czy wizja przyszłości. Raczej nie xD
      Cieszę się, że historia nadal się podoba

      Usuń
  2. "Mama Rose umarła na raka płuc, młodszy brat dziewczyny również chorował, ale póki co chemioterapia pokonała go, i dała chłopakowi dłuższy okres życia." - co się tutaj za chaos z podmiotami w zdaniu wdarł? Chemioterapia pokonywała młodszego brata czy raka? ;<

    Już mam pomysł na całą fabułkę - Damien był w zaczarowanej krainie, żeby znaleźć lek na raka dla Ross! Udało się, a dalsza część historii to będzie relacja z tego magicznego świata. Dobrze to rozkminiłem? ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, no wybacz, ale niestety nie. Jak sama nazwa wskazuje w tej części nie będzie dużo szczęścia i radosnych tęcz xD
      A błąd w zdaniu już poprawiam :D

      Usuń
  3. Dawno mnie tu nie było... Przychodzę, a tu proszę - jakie zmiany! Bardzo fajny nowy wygląd bloga. Tylko komentarze ledwo widać :/, ale po za tym super :D. Oczywiście postaram się nadrobić zaległości, co będzie przyjemnością z tym wyglądem bloga i muzyką :"D.

    https://subiektywniekrystix.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem! Rozdział? Kurcze! Mimo tej przerwy dalej świetnie piszesz i nie wyszedłeś z wprawy! Oby tak dalej. Jestem ciekawa jak teraz będzie zachowywał się Damien po tzm wsyzstkim. Czekam na następny rozdział z niecierpliwością ;)

    OdpowiedzUsuń

Szablon
Calumi
Sosowa Szabloniarnia