sobota, 6 czerwca 2015

Rozdział 1 - Fajnie, że interesujesz się tylko sobą, Ronson...

- Damien - usłyszałem głos. Powoli otworzyłem oczy i zobaczyłem pochylającego się nad mną blondyna - Pora wstawać, nie będziesz chyba tutaj leżał cały dzień.
- Co? - zapytałem będąc nadal pogrążony w lekkim śnie. Co się do cholery stało? Gdzie ja wogóle jestem?
- Mówiłam, że zaproszenie tego sexy kujona będzie wielką klapą - tym razem odezwała się dziewczyna. Do jasnej cholery, gdzie ja jestem!?
- Kurde, Ronson ruszaj tyłek - przetarłem oczy i dopiero ogarnąłem co się dzieje. Obok kanapy gdzie spałem stał Ralf, a obok niego z kubkiem kawy stała Ashley. Impreza, duża ilość alkoholu, tańczący ludzie. Pewne wspomnienia zaczęły leniwie wpełzać do mojej świadomości, a w miarę ich poznawania czułem iż bardziej się czerwienię. Co się wczoraj stało?
- Nie boli główka? - zapytała czerwonowłosa i usiadła obok mnie. Spojrzałem w jej szare tęczówki i wyskoczyłem z łóżka jak poparzony - Co Ty kurwa odwalasz!?
- Nie nic, ja... - w sumie nie wiedziałem co powiedzieć. Boże, oprócz cholernego kaca, który mnie męczył miałem pustkę w głowie. Nie pamiętam zupełnie nic, już wcześniej piłem alkohol, i to w dużych ilościach. Czemu teraz nic nie pamiętam?
- Wszystko dobrze? - Ralf złapał mnie za ramiona i przyjrzał mi się dokładnie - Nigdy nie widziałem by ktoś po niezbyt dużej ilości alko odstawiał takie cyrki jak Ty teraz...
- Ale ja... ja... - czuję jak rumieniec oblewa całą moją twarz. Powodowało to nie tylko bliskość chłopaka, ale również to iż ja serio nic nie pamiętam, i głupio mi jak cholera.
- Nasz kujonek się upił - zaśpiewała melodyjne Ashley - Nasz kujonek się upił...
    Blondyn puścił mnie, a ja udałem się w stronę wyjść wyjściowych. Nałożyłem kurtkę, buty i już miałem wychodzić gdy przypomniałem sobie o najważniejszym!
- Gdzie Dylan!? - zapytał przerażony.
- Hahaha - Ralf wybuchł śmiechem - Tylko czekałem aż spytasz się o swojego kochanego przyjaciela.
- Serio nic nie pamiętasz? - obok śmiejącego się chłopaka stanęła jego dziewczyna, a mi zaczynało się robić coraz bardziej głupio.
- Gdzie Dylan? - powtórzyłem pytanie nieco głośniejszym tonem. Kurde, co się wczoraj stało, dlaczego ja nic nie pamiętam.
- Wczoraj wyrzuciłeś go własnoręcznie z tego domu - wyjaśniła czerwonowłosa - Potem opowiadałeś wszystkim jaki z niego idiota.
- Serio!?
- Nie kuźwa na niby - rzuciła Ashley - Wypiłeś zaledwie parę piw, może z pół litra wódki, a zachowujesz się jakbyś się naćpał i jedyne co masz w głowie to jedną, wielką, czarną dziurę.
    Skąd wiesz, że tak nie mam? - pomyślałem. Nie wiem co się wczoraj stało, ale czuję, że jak najszybciej muszę pogadać z Dylan'em. Przez mnie pewnie ma teraz niezły przypał w domu. Dlaczego? Dlaczego? Jeśli wierzyć Ash to ja serio niewiele wypiłem w porównaniu do wcześniejszych imprez, gdzie alkohol lał się litrami, i wcześniej pamiętałem wszystko. Co jest grane? Boże, dlaczego ja? Czy ja nie mogę mieć silnej głowy w piciu jak twarda jest zapora na rzece Jangcy!?
    Wybiegłem z bloku i udałem się w stronę swojego domu. W głowie miałem wiele pytań, a najważniejsze i tak było - czemu ja cholera nic nie pamiętam! Przecież nie wypiłem tak dużo, no kurde dlaczego? Ruszyłem dalej w drogę, po drodze musiałem wstąpić jednak do sklepu bo kac morderca nie ma serca i suszy mnie jeszcze bardziej niż suchy jest piasek na Saharze. Martwi mnie jednak sprawa z Dylan'em, jeśli wczoraj wrócił do domu to obaj mamy przeje... ciężką sytuację w domu. Mój kumpel już wcześniej wracał pijany do domu, ale po kłótni z ojcem przestaliśmy się upijać przed blokiem. Musiał przestać imprezować by znowu dostać kluczyki od motoru, bo Dylan należał do wielkich fanów jednośladu, był na każdym zjeździe. Jego rodzice kupili mu ten wymarzony motor i postawili warunek, albo koniec imprez lub koniec z motorem. Szkoda, że nie wiedzieli jednego, że wczorajsza domówka u Ralf'a była pierwszą imprezą w życiu ich syna. Wyczuwam najpierw przypał w domu, o ile moi kochani rodzice wogóle zainteresowali się, że nawaliłem się na jakieś domówce, przecież nie byłem Kate, moje życie ich nie interesowało.
- Siema mistrzu - usłyszałem głos Dylan'a - Wyspałeś się?
- Dylan, ja... - zacząłem, lecz kompletnie nie wiedziałem co mam mu powiedzieć. Nie pamiętam co się wczoraj stało? Uchlałem się tak, że zasnąłem w domu Twojego największego wroga, ale spokojnie przecież ja tylko spałem!
- Ależ nie musisz się tłumaczyć - powiedział z pogardą chłopak - Już wczoraj dostatecznie usłyszałem kim dla Ciebie jestem.
- Przecież wiesz, że byłem pijany...
- Może naćpany?
- Co?
- Nieważne - rzucił oschle czarnowłosy - Jednak nie byłeś chyba na tyle upity by mnie wyrzucić z domu na oczach wszystkich, a może Pan Ważny Ci kazał?
- Odwal się od Ralf'a - powiedziałem ze złością w głosie. Wogóle w tym momencie nie poznaję siebie. Dlaczego się tak zachowuję!?
- Och, no przecież tak - zaśmiał się - Pan Ważny i Pani Idealna to przecież Twoi nowi najlepsi kumple.
- Ty jesteś moim najlepszym kolegą!
- Wczoraj mówiłeś co innego - oznajmił patrząc mi w oczy. Wiedziałem tylko jedno, upokorzyłem go na oczach wroga i jego znajomych. Już i tak dostatecznie jest nielubiany w naszej klasie, a teraz? Wprawdzie na domówki Ralf'a mają wstęp tylko nieliczni, ale wiadomo plotki rozchodzą się szybciej niż słońce dociera do ziemi. Dlaczego się tak zachowałem?
- To może mi kurwa wyjaśnij co źle robię - wybuchnąłem nagle -  Ciągle robię wszystko by inni Ciebie też polubili, ale Ty zawsze coś odwalisz! Zawsze narzekasz, ciągle wytykasz mi, że przyjaźnię się z Ralf'em, Ashley i Kevin'em. Ciągle coś robię według Ciebie źle, dlaczego nie doceniasz tego co Ci daję w naszej przyjaźni!?
- Hehe, to było dobre - znowu się śmieje. Boże, mam ochotę przywalić mu w ten idiotyczny uśmieszek i trochę skrzywić ten prosty ryj - Może i coś robisz, ale robisz coś tylko dla siebie, by być bardziej zauważonym i znanym. Fajnie, że interesujesz się tylko sobą, Ronson...
- Co Ty pieprzysz!? - co się wczoraj wstało. Skoro Dylan jest taki wściekły, to serio musiałem go pojechać na tej domówce.
- Dobra, ja się zawijam - powiedział - Mam już przypał od starych, i zabrali mnie motor na pół roku, ale co to Ciebie może interesować, masz przecież nowych znajomych...
- Spadaj! - rzuciłem i ruszyłem w stronę domu. W głowie kłębiło mi się wiele myśli, złość Dylan'a wobec mnie była uzasadniona, ale mam wrażenie, że nie mówi mi wszystkiego. Coś mu jeszcze zrobiłem bądź powiedziałem na tej imprezie, ale co ja mogę zrobić? Nie mam żadnego super pilota by cofnąć czas i dowiedzieć się co się wczoraj stało. Nie no nie wierzę, że tak się nawaliłem. Ja? To nie możliwe. Nie dopuszczałem tej myśli do siebie, ale zachowanie przyjaciela jak blondyna i czerwonowłosej mówiło za siebie, wczoraj zrobiłem z siebie idiotę. Całe szczęście dziś sobota, może zapomną do poniedziałku? I Ty w to wierzysz Damien!? Przecież to będzie największa sensacja w szkole. Damien Ronson, ten spokojny brunet tak nachlał się na imprezie, ale w międzyczasie wyrzucił z domu swojego najlepszego przyjaciela. W sumie lepsze to niż taniec nago na stole, prawda?
   W domu zrzuciłem z siebie ubrania, i poszedłem pod prysznic. Zimna woda przyniosła ochłodę dla mojego ciała, ale wspomnień nadal brak. Włączyłem laptopa by sprawdzić fejsa, choć bałem się co tam zastanę. Zdjęcia, filmy, a może jeszcze coś gorszego? Wkońcu nie codziennie masz amnezję? Z lekkim lękiem zalogowałem się na portal, ale ku mojemu zdziwieniu nikt nic nie wstawił. Odetchnąłem z ulga, ale zaraz znowu się przeraziłem. Przecież pewnie jeszcze wszyscy śpią Ty idioto - pomyślałem. Przejrzałem stronę główną bo czym się wylogowałem i poszedłem spać. Tak chyba będzie najlepiej, i tak nic sobie nie przypomnę, a siedzieć i się użalać mogę innym razem.
    Obudził mnie wibrujący telefon w dłoni. Brawo ja, znowu zasnąłem z komórką. Wygrzebałem spod siebie słuchawki i spojrzałem na ekran :

''Pamiętaj, że jutro uczysz mnie historii :P''

    Po chwili dostałem kolejnego sms'a od Ralf'a :

''Ash mówi, że widziała jak kłóciłeś się z Dylan'kiem, ale nie martw się. Knotter jest idiotą, który nie zauważa jakiego ma super przyjaciela obok siebie''

    Wiem, że to dziwne, ale dziwnie się czuję gdy dostaję te wszystkie wiadomości od niego, może jak debil doszukuję się podtekstu w jego słowach, nie wiem sam. Uczę Gretson'a historii, on ma taki extra mózg do zapamiętywania dat, ostatnio na kartkówce wpisał, że pierwsza wojna toczyła się w latach 1454-1466, a przecież była to Wojna Trzynastoletnia pomiędzy Zakonem Krzyżackim, a Królestwem Polskim. Ja wiem, że go nie interesują inne państwa poza naszym, ale już bez przesady. Wyobrażam sobie krzyżaka rzucającego granata czy strzelającego z karabinu, pffff. Ma same jedynki, a zwłaszcza gdy nasza kochana Pani Smith czepia się by każdy miał zaliczony każdy sprawdzian oraz kartkówkę. Tak my odpowiadamy już z współczesności, a on nadal siedzi w latach 1914-1918, można? Można!
   Ralf Gretosn i Ashley Wood to najpopularniejsza para w szkole, marzeniem każdej osoby jest kumplowanie się z nimi. Każdy chłopak chce co przerwę zbić piątkę z blondynem, a każda dziewczyna chce być tą BFF Ash. Jednak oni do swojego kręgu wpuścili tylko dwie osoby - Rose Holl i Kevin'a Koldena. Z tym drugim przyjaźniłem się przez pewien okres czasu gdy Dylan wylądował w szpitalu po upadku na motorze. Chłopak podszedł do mnie i zagadał, w sumie dość dobrze wspominam okres naszej znajomości. Był fajną osobą, zawsze miły i posiadający jakiś dowcip w rękawie. Trzy miesiące minęły nim zdążyłem się ogarnąć, ale wtedy do szkoły wrócił Dylan i miałem z nim kolejną kłótnię. Przecież wtedy zdradziłem naszą przyjaźń! Zakolegowałem się z jego wrogiem! Szkoda tylko, że ja nie ograniczałem ani nie wybierałem mu znajomych, to zachowywał się jak zazdrosna laska. Kurde, czy to właśnie zabrzmiało jakbyśmy byli w związku!? Nie, nie jestem pedałem. Jestem tolerancyjny, ale mi się bardziej podobają dziewczyny.  Wracając do znajomości z Knotter'em, nie wiem nawet czemu się tak dobrze dogadujemy, a raczej dogadywaliśmy. Odkąd minęło pierwsze pół roku liceum ciągle się kłócimy. Każda, nawet najdrobniejsza rzecz jest powodem do awantury. Ciągle mi coś wypomina, wszystko robię źle. Ralf z Ash uważają, że lepiej dla mnie będzie jak zakończę to znajomość, ale ja nie potrafię. Znam go przecież od piaskownicy, zawsze byliśmy najlepszymi kuplami. Nawet gdy w gimnazjum na dwa lata wyleciałem na wymianę międzynarodową zawsze pisaliśmy czy do przez facebook'a czy gadaliśmy na Skype. A teraz? Ledwo w szkole rozmawiamy, na lekcjach jakoś konwersacja się nie składa, a na przerwach często gadam z Ralf'em czy Kevin'em. Może to ja rzeczywiście poświęcam mu za mało czasu? Mimo wszystko zawsze staram się znaleźć czas by pójść do niego, zadzwonić czy napisać. Jednak od dwóch tygodni nawet nie mówimy sobie 'cześć'. Niby proste słowo, ale skąd mam wiedzieć o co mu chodzi? Nie jestem bogiem by wiedzieć wszystko...

''Oni bardzo chcą Twojej głowy,
cokolwiek zrobisz będą mówić.   
Zmienisz się, gdzie stary, dobry i młody,
nie zmienisz się.
Powiedzą: jesteś nudny!'' *

   Dzisiejszy wieczór spędziłem w swoim pokoju, nie chciałem rozmawiać z rodziną. Sądzę iż wiedzą, że wczoraj odstawiałem cyrki na imprezie. Opierdol od ojca może przecież poczekać, może i ja zapomnę, ale ojciec będzie wspominał i wypomniał. Zawsze w jego oczach jestem najgorszy, jakkolwiek będę się starał i tak ja jestem najgorszy. Widzi tylko siebie i Kate, nigdy nie traktował mnie na równi. Jedynie mama udawała być moją mamą, a siostra? Nie chciałem jej znać.  Już przyzwyczaiłem się, że muszę być czarną owcą rodziny, wkońcu to nie jest złe zadanie? Prawda?
   Moje jakże cudne rozważania i wieczne użalanie się nad sobą przerwał dźwięk sms'a. Odblokowałem telefon i zobaczyłem iż nieznany numer wysłał mi jakiś film. Włączyłem go, ale chyba nie było dobrym pomysłem...

- Wynoś się Kontter! - wrzasnąłem popychając przyjaciela w stronę drzwi - Nikt Ciebie tutaj nie chce dziwaku! Gdyby nie ja nadal byś siedział w domku i oglądał te pojebane motorki w necie...
    Jakieś osoby się zaśmiały, a Dylan cały czerwony na twarzy patrzył się na mnie, ktoś krzyknął by mu bardziej dowalić.
- Wypierdalaj! - zawołałem i otworzyłem drzwi - Psy dziś bawią się na ulicy...
   Przyjaciel posłusznie wyszedł, a wszyscy wybuchli gromkim śmiechem, ktoś mi nawet pogratulował.
- Knotter to ciota! 

    Wyłączyłem filmik, a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Zajebisty kumpel ze mnie, co nie?

--»۞«--
Witam w pierwszym rozdziale mojego opowiadania :)
* Młody M ft Pawbeats & Justyna Kuśmierczyk - Wiecznie Młodzi
Jak się Wam podoba? Podążam w dobrym kierunku?
Jak widzicie Damien nie wiele pamięta z tamtej imprezy, upokorzył najlepszego kolegę na oczach Wszystkich? Czy ma na to usprawiedliwienie? 
Piosenka to Młody M ft Pawbeats & Justyna Kuśmierczyk - Wiecznie Młodzi. Takie 'wstawki' będą się pojawiać co jakiś czas w rozdziałach, i będą się odnosić do całej fabuły historii, rozdziału czy aktualnego stanu psychicznego naszego bohatera.
Liczę na Wasze szczere opinie w komentarzach, na które w najbliższym czasie postaram się odpowiedzieć. Do następnego :) 

12 komentarzy:

  1. Super rozdział! Normalnie brak mi słów! Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kawał dobrej roboty ;) Naprawdę 1 rozdział prezentuje o wiele wyższy poziom niż prolog - gratuluję. Mimo tematyki - nie jest nudno, ale nie ma też zbędnych przedłużeń, czy dialogów - opisy są w porządku, całkiem całkiem muszę przyznać ;) Po krótce: podoba mi się - a to jest jednoznaczne z tym, że właśnie zdobył es stałego czytelnika :3 Jest coś z pociągajacego w twoim stylu pisania... Jest taki lekki. Przyjemny.
    Dobra koniec słodzenia, bo cukrzycy dostaniesz!
    Do następnego! Czekam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dziękuję bardzo :)
      To motywuje do dalszej pracy. Jeśli chodzi o mój styl, to już wiele razy słyszałem, że jest lekki i przyjemny :D
      Dziękuję za opinię :)

      Usuń
  3. Hej!
    Przepraszam, że tak późno, miałam ciężki tydzień. Nie mogłam się doczekać, kiedy przeczytam ten rozdział i co szykujesz :) I nie zawiodłam się. To jest naprawdę ciekawe, mimo że dopiero początek. Takie z życia wzięte.
    A ten filmik. Boże, co ten biedny chłopak musiał przeżyć. Usłyszeć takie słowa od najlepszego przyjaciela. Dobra był po alkoholu, ale mimo wszystko...
    Jestem ciekawa, co dalej ;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz :*
      Bardzo mnie cieszy to, że się Ci podoba :)
      I mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej :D

      Usuń
  4. Rozdział przyznam czytałam z lekkim smutkiem, bo mam podobną sytuację jeśli chodzi o kłótnie w przyjaźni, po prostu trafione w sedno... ale mniejsza, nie o moje problemy tu chodzi :p Rozdział w moim odczuciu trochę smutny, bo naprawdę przykro mi z powodu Dylana i tego co Damien zrobił mu na imprezie. :( Coś myślę, że chyba już wiemy kto jest ofiarą podejrzanych narkotyków z prologu... To by wyjaśniało agresję głównego bohatera w stosunku do jego przyjaciela. Nowa paczka znajomych Ronsona troszkę mnie denerwuje, no bo ej... to jednak jego kumpel, nie musicie tak o nim mówić. Jeśli chodzi o związki to mam jakieś wrażenie, że Knotter chyba coś do niego czuje... bo jakiś taki zazdrosny i w ogóle. Jeśli tak, to tym bardziej współczuję mu upokorzenia. A Ralf... och mój drogi, z historii to my się dogadamy, nie cierpię jej w podobnym stopniu. :') On też ma jakieś podejrzane zachowanie... o.O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, ile intryg w jednym komentarzu :D
      Och jeśli chodzi o kłótnie w przyjaźni to akurat z życia mojego wzięte :)
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  5. Pierwszy rozdział i od razu bardzo wysoki poziom. Masz bardzo ciekawy styl - współczesny, dość potoczny język, idealnie wpasowujący się w realia bohaterów (to licealiści, prawda?). Fajnie zarysowałeś bohaterów - kilkoro się już pojawiło, od razu wszystkich zapamiętałem, co jest dobre, bo zwykle wkurzam się, jak przez pół książki nie mogę ogarnąć kto jest kim. Fabuła podąża w tym kierunku, którego się spodziewałem po prologu.

    W sumie właśnie zdałem sobie sprawę, że właściwie w prologu nie było wspomniane, że to konkretnie Damien kupuje te narkotyki, a to właśnie on odniósł ich skutki, więc wnioski nasuwają się analogicznie. Z drugiej strony, narkotyki miały działać po dwóch tygodniach, a nie tego samego wieczoru, chociaż może to w wyniku działania alkoholu tak wyszło? Możliwe też, że po prostu źle dedukuję :D

    Przyczepię się do jednej rzeczy. Imiona i nazwiska masz iście amerykańskie, co w oczywisty sposób sugeruje, że akcja toczy się właśnie tam. I wojna trzynastoletnia? Czyli jednak akcja jest w Polsce? No to w takim razie imiona i nazwiska tu nie pasują. To jest dość duży zgrzyt, jak dla mnie, ale da się go przełknąć.

    Pozdrawiam!
    indywidualnyobserwator.blogspot.com
    indywidualnyliterat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za bardzo miły i pozytywny komentarz :)
      Och, miałbym pewne wątpliwości czy na pewno Damien kupił te narkotyki :D

      Usuń
  6. "wyjść wyjściowych" - drzwi
    "wypomniał" - wypominał
    Liceum psychologiczne, materiał z historii. Po cholerę umieszczałeś akcje w Ameryce czy też w Anglii, skoro nie masz pojęcia o tamtejszej edukacji i materiale jaki tam obowiązuje? Nie lepiej było nie tworzyć utopii, tylko umieścić akcje w Polsce, a bohaterom nadać polskie imiona i nazwiska? Nie umiem zrozumieć tej mody na 'obcokrajowość', jakby na naszej rodowej ziemi nie mogło powstać dobre opowiadanie z niebanalną fabułą. Od razu się też obronię, że ja "Jabłka i śniegi" także najchętniej umieściłbym w Polsce, ale z powodu umieszczenia akcji na początku XX wieku nie było to możliwe i kłóciłoby się z fabułą.
    Zaczynasz powoli wprowadzać czytelników w swój świat, czyli w życie chłopaka, który całe dzieciństwo i wczesną młodość odstawał od rówieśników, był taki na uboczu i nagle zapragnął popularności, dlatego szlaja się po imprezach u tych najpopularniejszych, by choć w połowie móc im dorównać.
    Impreza imprezą, ale przesadził z piciem, być może też coś wziął i nawet tego nie pamięta i źle potraktował kogoś kto powinien być dla niego najważniejszy - prawdziwy przyjaciel.
    Nie popieram zachowania twojego bohatera, ani nie umiem zrozumieć jego zazdrości o starszą siostrę. Damian (będę go spolszczał) ma za złe, że rodzina nim się nie interesuje, że ich nie obchodzi, ale odnoszę wrażenie jakby on sam się od siebie izolował.
    Podobał mi się cytat wpleciony w środek.
    Przyznaje, że mogłoby być nieco więcej opisów, oraz że niektóre dialogi wydają się takie strasznie nierealne, ale nie wiem czy to akurat miało miejsce w tym rozdziale.

    j-i-s.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :)
      Z perspektywy czasu muszę przyznać, że masz rację. Chodzi mi tutaj o tą naukę, wyszło takie trochę bagno z tego, ale trudno. Nie przemyślałem tego dokładnie.
      Imiona są dobre :D

      Usuń

Szablon
Calumi
Sosowa Szabloniarnia