Obudziłem się koło drugiej po południu, zazwyczaj tak sypiam w weekendy. Jednak wczoraj, a właściwie to już dzisiaj do trzeciej na ranem tępo patrzyłem się na swój telefon. Ciągle przed oczami miałem owy filmik, nie potrafiłem go usunąć czy włączyć ponownie. Sądzę, że obejrzałem to raz, o raz za dużo. Dziś miałem uczyć Ralfa historii, ale mam nadzieję, że pójdzie nam to szybko, bo nie mam zbyt dużej ochoty na rozmowę z kimkolwiek.
Przed siedemnastą wyszedłem z mieszkania i udałem się dobrze mi znaną trasą w kierunku domu blondyna. Wyszukałem w internecie jak najłatwiejsze zadania, bo zamierzałem szybko zakończyć tą dzisiejszą naukę. Teraz po części rozumiałem zachowanie Dylan'a wobec mnie, ale wiedziałem, że akcja z wyrzuceniem go z mieszkania nie do końca zniszczyła naszą przyjaźń w ciągu jednego wieczoru. Czułem, wiedziałem, że jest jeszcze coś, ale ani przyjaciel, a Ralf czy Ash szybko mi tego nie wyjawią. Będę musiał odkryć to sam, tylko jak? Ostatnie wydarzenia sprawiły, że znowu mam ochotę zapalić, więc wyjąłem z kurtki skręta by już po chwili odetchnąć z ulgą. Papierosy niwelowały wszystkie problemy w moim życiu, trochę poprawiały humor, ale sprawiały, że choć na chwilę zapominam, choć na chwilę. To było takie cudowne uczucie, jeszcze chwilę temu przeżywałem ostatnie wydarzenia, a teraz czułem się odprężony, miałem lekko mówiąc w czterech literach to co się działo w moim życiu. Nie wiem czy to nikotyna tak działała, wydzielając hormon szczęścia, czy po prostu ja sam siebie nakręcałem, że nic mi nie jest?
Moje rozmyślania zostały brutalnie przerwane, gdyż coś we mnie uderzyło, a już po chwili przygniatał mnie rower i jakiś obcy mężczyzna. Poczułem się bardzo niezręcznie i postanowiłem się wyswobodzić spod ciała owego faceta.
- Najmocniej przepraszam - zaczął, i po chwili mogłem już normalnie oddychać - Wybacz, ale nawet Ciebie nie zauważyłem.
- Spoko - odpowiedziałem - Też się zamyśliłem...
- Wszystko OK?
- Jak najbardziej - uśmiechnąłem się udając, że wszystko gra. Chciałem by już sobie poszedł, był mi obcy, prawie mnie staranował, a teraz lustrował mnie swoimi brązowymi oczami. Koleś, odwal się!
- Na pewno? - podał mi rękę i pomógł wstać - Derek jestem.
- Damien - oznajmiłem unikając kontaktu wzrokowego jak tylko się dało, w sumie to tak naprawdę bałem się obcych ludzi, zwłaszcza jakiegoś starego typka - Damien Ronson.
Po chwili poczułem jak moje policzki robią się czerwone. Idioto, przecież to obcy koleś! Może jest pedofilem, złodziejem, gangsterem, a Ty tak normalnie mu się przedstawiasz bo ma fajne, brązowe oczy. Brawo Ronson, popisałeś się, teraz trzeba jakoś uciec.
- Fajnie - powiedział i się uśmiechnął - Mimo wszystko przepraszam Ciebie, serio nie zauważyłem jak sobie spokojnie spacerowałeś.
- Ok, wszystko dobrze - orzekłem i ruszyłem w stronę domu Ralfa.
- Kolego! - usłyszałem jak mnie woła, czego kurwa!? - Telefon Ci wypadł...
Wyglądałem chyba lepiej niż dojrzały pomidor, grzecznie podziękowałem za telefon i ruszyłem w swoją drogę. Po chwili usłyszałem jak Derek jedzie obok mnie, no odwal się typek, no.
- Ponieważ gdybym zaprosił Ciebie na kawę to mogłoby być podejrzane, dlatego chciałem zaprosić Ciebie do maca - powiedział mężczyzna i znowu się uśmiechnął. A ja poczułem się przyjemnie, i bezpiecznie? - Piszesz się?
- Ummm, wiesz ja...ja muszę nauczyć kolegę historii - oznajmiłem sztywno - Jutro mamy ważny test.
- To zajmie tylko dwadzieścia minut, zjemy coś i obiecuję Ciebie zostawić - zaśmiał się, choć mi wcale nie było do śmiechu - W ramach przeprosin?
- No dobra - nawet nie wiem kiedy wypowiedziałem te słowa, na co szatyn wyszczerzył się w uśmiechu.
- Czyli mówisz, że uczysz go historii? - zapytał chyba po raz setny gdy konsumowaliśmy swoje zamówienia w fast foodzie. Obaj zamówiliśmy sobie dwa hamburgery, frytki i colę. Oczywiście starszy mężczyzna musiał zapłacić, a każda próba dania mu gotówki kończyła się fiaskiem. Czułem się tym bardziej głupio, że obcy facet płacił za mnie. Co z tego, że zamówienie był najtańsze, ale mimo wszystko nadal był mi obcy.
- Tak - kiwnąłem głową i dokończyłem frytki oraz colę. Odetchnąłem z ulgą, bo wkońcu da mi spokój, i będę mógł powrócić do swojego spokojnego, dziwnego świata - To ja już będę szedł...
- Mamy jeszcze pięć minut - puścił mi oczko, no co znowu moje policzki oblały się rumieńcem.
- Może teraz Ty powiesz coś o sobie? - zapytałem.
- Hmmm, a co chcesz wiedzieć? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Rzuciłem mu spojrzenie spode łba, na co się zaśmiał. Znowu musiał ukazać swój cudowny uśmiech oraz rządek białych zębów - Jak już mówiłem nazywam się Derek, pracuję w banku, mieszkam z psem niedaleko Exer River, w tej dzielnicy za fabryką.
- Mhm - mruknąłem - Ile masz lat?
- Czterdzieści - znowu ten cudowny uśmiech, a ja poczułem, że blednę. Straciłem dwadzieścia minut na starego faceta? Owszem nie wygląda na pierwszą młodość, ale sądziłem, że ma maksymalnie do trzydziestu lat. Poczułem się jeszcze bardziej głupio gdy przyjrzałem się jego twarzy, miała wiele niedoskonałości i w sumie nawet oddawała swój wiek. Bałem się spojrzeć na jego usta, bo gdyby się znowu uśmiechnął, to byłby problem.
- Ja muszę już iść - rzuciłem i nim facet zdążył zareagować ja już wybiegłem z restauracji i szybkim krokiem udałem się w stronę wcześniej obranego celu. Bałem się obrócić do tyłu na wypadek jakby Derek wyszedł za mną, miałem dość wpadek jak na dzisiejszy dzień. Wstałem i tak późno, więc chyba musiałem odrobić swoje wpadki w ciągu sekundy.
Do mieszkania blondyna przybyłem parę minut po wcześniej umówionym czasie, drzwi jak zwykle otworzyła mi Ashley. Mieszkała z Ralf'em odkąd ich poznałem, podobno miała problemy w domu. Ja jednakże znając naturę jak i temperament dziewczyny wolałem nie drążyć tematu dlaczego nie mieszka w domu.
- Hej - przywitała się - Kevin wpadł, napijesz się?
Ponieważ doskonale zdawałem sobie sprawę o jakim piciu mowa pokręciłem przecząco głową i zacząłem zdejmować buty by po chwili wejść do salonu. W pomieszczeniu siedziały cztery osoby - Ralf, Ash, Kevin i nieznana mi szatynka.
- Poznaj Rose - powiedział blondyn. Uśmiechnąłem się do niej, podałem jej dłoń. Była bardzo delikatna, ale ciepła w dotyku. Owa dziewczyna bacznie obserwowała mój ruch, dlatego czułem się trochę skrępowany jej zachowaniem.
- Jak tam Ronson? - zapytał dość pogardliwie Kolden. Był to niewielkiego wzrostu chłopak, czarnych włosach, które tylko czasami udawało mu się jakoś ułożyć. Miał niebieskie oczy, które chyba widziały wszystko, a uszy słyszały wszystko. Nikt nie był lepszy od niego by dowiedzieć co się dzieje w szkole czy na mieście. Był dość sympatyczny jeśli chciał, ale i tak dla większości bywał wredny. Nawet potrafił kłócić się z nauczycielami gdy nie miał racji, mimo wszystko zawsze wychodził obronną ręką. Był moim dobrym przyjacielem, a właściwie jest. Kevin podobnie jak Dylan należał do zagorzałych fanów motorów. Przyjaźniłem się z nim w trzeciej klasie gimnazjum, gdy Knotter miał wypadek na motorze podczas jednego zjazdu. Cała wina poszła na Kevina, ale to było niemożliwe gdyż w chwili upadku mojego BFF ten przekraczał metę. Nie mógł być w dwóch miejscach jednocześnie, prawda? - Gdzie piesek?
- Kevin! - wrzasnęła Ash. W tym momencie przyszedł Ralf z piwem dla mnie. Miałem nie pić, ależ ja jestem dosłowny w słych słowach. Niechętnie sięgnąłem po butelkę zły na siebie, że nie przewidziałem, że w niedzielę będą nici z nauki. Wziąłem dość spory łyk płynu, który jak każdy alkohol w moim wrażeniu był ohydny. Przełknąłem ślinę i próbowałem nie wyrzygać zawartości mojego gardła. Popatrzyłem się na butelkę by zobaczyć nazwę piwa, ale wtedy dostałem częściowego olśnienia.
- Masz tu piwo Ronson - Dylan podał mi szklaną butelką, którą natychmiast zbliżyłem do ust. Alkohol buzował już od dawna w moich żyłach, ale kumpel co chwila przynosił po butelce czy dwóch dla nas. Powoli robiło mi się coraz gorzej, ale kolega wręcz siłą wlewał w nas kolejne litry piwa.
- Nie wydaje Ci się, że tu coś pływa? - pokazałem mu butelkę gdzie ujrzałem jakiś biały proszek, Knotter wyrwał mi z rąk szkło, na co wybuchłem śmiechem, zamieszał i oddał mi.
- Chyba Ci się coś przywidziało - powiedział i pociągnął kolejny duży łyk piwa.
- Masz rację - wypiłem wszystko do dna, po czym butelka wypadła mi z rąk rozbijając się o szkło, a mi zebrało się na wymioty - C to kurwa jst?
Zacząłem się plątać we własnych słowach, zrobiło mi się niedobrze. Usiadłem na ziemi, i z trudem zacząłem łapać powietrze, było mi gorąco oraz coraz trudniej łapałem oddech... Jedyne co usłyszałem nim urwał mi się film to czyjś głos :
- Jak to kurwa nie mieszać z alkoholem!? Przecież mówiłeś...
Odpłynąłem.
Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że wszyscy na mnie patrzą, Ralf wybuchł śmiechem za to Rose zmierzyła mnie badawczym spojrzeniem. Odstawiłem piwo na stolik i wybiegłem z mieszkania, nie słuchałem nawołań znajomych by zawrócić i powiedzieć co się dzieje. Potknąłem się na schodach i upadłem z kilku ostatnich stopni by i tak na końcu uderzyć głową o drzwi. Szybko wstałem i wybiegłem z bloku. Nie patrzyłem, że po moich policzkach spływają łzy, miałem to w dupie. Ktoś próbował mnie otruć, ale nie możliwe by Dylan był do tego zdolny! Byliśmy, i chyba nadal jesteśmy najlepszymi kumplami, ja po prostu w to nie wierzę. Dylan by nie mógł mi tego zrobić. Łzy nadal leciały, a ja nie wierzyłem w to co się stało. Przecież ktoś musiał mnie zobaczyć jak leżałem nieprzytomny na balkonie, musiał ktoś to kurwa widzieć...
Wbiegłem do mieszkania, trzasnąłem drzwiami i rzuciłem się na łóżko.
- Damien wszystko OK? - po chwili w moim pokoju znalazła się Kate. Miała rozpuszczone włosy, i były mokre co świadczyło, że niedawno wyszła z łazienki. Zazwyczaj jej twarz wyrażała obojętność na wszystko, a teraz widziałem w nich strach. Moja kochana siostra się o mnie martwi, ja pieprzę to chyba gdzieś zapisać, Kate Ronson martwi się o brata!
- Odwal się - powiedziałem i schowałem głowę w kołdrę by nie widziała moich łez. Nie jestem gotowy by ktoś je widział.
- Co się stało?
- Nie interesuj się - mruknąłem i poczłapałem do szafy by zmienić ubrania. Miałem nadzieję, że da mi spokój jak zazwyczaj.
- Boże! - wrzasnęła - Ty krwawisz! Co się do cholery stało!?
Dopiero teraz zdałem sobie sprawę jak bardzo boli mnie prawa ręka, na którą upadłem. Zobaczyłem iż bluzę miałem podartą, a przez dziury leniwie sączyła się krew. Powinąłem powoli rękaw, i jak się okazało całe prawe przedramię było rozwalone, zdarłem skórę by upadłem na kafelki i zsunąłem się z nich.
- Kurwa co się dzieje!?
- Nic! - krzyknąłem chowając ranę pod rękawem - Odwal się! Zmiataj do salonu się pindrzyć przed rodzicami jaka jesteś cudowna!
Poczułem jak przywaliła mi w policzek po czym szybkim krokiem wyszła z pokoju trzaskając drzwiami jeszcze głośniej niż ja. Przekręciłem zamek by mieć spokój na dzisiejszy wieczór. Znowu łzy popłynęły strumieniem po moich policzkach, czemu jestem taki dziwny? Czemu się tak do chuja zachowuje!?
Obudziłem się po dziewiątej, czyli nawet nie zaspałem. Pierwszą lekcję miałem o dziesiątej dwadzieścia, czyli miałem jeszcze około pół godziny by zjeść śniadanie i się ubrać. Najpierw wskoczyłem po prysznic by się umyć. Prawa dłoń wyglądała tragicznie, cała była pokryta strupami oraz zaschniętą krwią. Ciekawie jak prezentuje się moje łóżko po wczorajszym. Umyłem się i nałożyłem na siebie czarną bokserkę, czerwoną koszulę oraz czarne jeansy. Czarny był od niedawna moim ulubionym kolorem. Zjadłem swoje śniadanie, czyli płatki. Spakowałem książki i wyszedłem z mieszkania. Od razu zapaliłem, nikotyna pozwalała mi się odprężyć, a ja coś czuję, że będę potrzebował wyluzowania dzisiaj. Przed szkołą stało jak zwykle wielu uczniów, był przecież październik i każdy wolał wyjść na fajka niż kisić się w szkole. No może wszyscy oprócz pierwszaczków, czyli takich jak jak. Młodzież gadała, piła, jakieś napoje oczywiście, palili i cieszyli się swoim towarzystwem. Nikt nikogo nie obgadywał, żyli w zgodzie. Szkoda, że ja tak nie potrafię. Jedyną osobą, z którą mogę szczerze pogadać jest Dylan, choć sam nie wiem co mogę sądzić o tym co się ostatnio działo. A reszta klasy? Większość uważała mnie za dziwaka, idiotę i inne cudne określenia. Tylko Ralf, Kevin i Ashley traktowali mnie przyjaźnie. Sądzę jednak, że blondyn ma w tym swój jakiś cel, nie jestem jakimś cudnym dzieckiem. Pragnę przynależności, w sumie byłbym gotów zrobić wszystko by zaakceptowała mnie większa grupa, nie potrafię docenić tego co mam, szukam gwiazdki z nieba, która spadła na ziemię.
- Hej - usłyszałem głos za sobą, odwróciłem się i napotkałem uśmiechniętą Rose - Co tam?
- Chyba Ok - odpowiedziałem - Bardzo wczoraj zrobiłem z siebie idiotę?
- Trochę - dziewczyna popatrzyła mi w oczy, natychmiast odwróciłem wzrok. - Ralf chce koniecznie z Tobą pogadać, ma dziś ten test z historii.
- Tak wiem - oznajmiłem. - Zdążę go nauczyć, przecież to tylko pierwsza wojna światowa.
- No niby tak...
- Co tam!? - poczułem uderzenie w prawy bok, na co zasyczałem z bólu. Cała ręka zaczęła pulsować bólem - Możemy pogadać?
Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć szatynka gdzieś zniknęła, a przed mną stał Ralf. Bacznie mi się przyglądał.
- Odpuszczam Ci wczorajszą naukę - powiedział po chwili ciszy - I tak byśmy się nie uczyli, ale do cholery powiedz mi czemu nagle uciekłeś? Spieprzałeś jeszcze szybciej niż sportowy samochód jedzie po torze...
- Ummm ja...ja... - kompletnie nie wiedziałem co powiedzieć - Przepraszam...
- Spoko - powiedział przyjaźnie blondyn - Nie odwalaj więcej takich akcji, robię wszystko by reszta klasy Ciebie polubiła, a Ty... Czemu właściwie uciekłeś?
- Dlaczego nic nie pamiętam z imprezy? - wypaliłem, a chłopak przyjrzał mi się badawczo.
- Jaja sobie robisz?
- Nie, nie pamiętam kompletnie nic - wysyczałem gorzko - Wczoraj, wczoraj chyba mi się coś przypomniało.
- Co!?
- Nic ważnego - skłamałem, nie mogłem powiedzieć mu przecież prawdy, że ktoś na tej imprezie chciał mnie otruć, nie chciałem robić afery.
- Na pewno?
- Tak - skłamałem ponownie - Muszę znaleźć Dylan'a.
Udałem się na drugie piętro, gdzie zazwyczaj przesiadywał mój kolega, gdzie zazwyczaj przesiadywaliśmy podczas przerw rozmawiając na każdy temat. Brakowało mi tego, ale nie wiedziałem co mogę zrobić by naprawić naszą przyjaźń. Pewnie wystarczyłaby nam kolejna poważna rozmowa, ale nawet to ostatnio było zbyt ciężkie. W naszej miejscówce przy oknie z widokiem nie było Dylan'a, nie było nikogo. Odblokowałem smartphone'a i wybrałem numer kolegi.
[Ja] - Gdzie jesteś?
[Dylan] - Co Ciebie to obchodzi? Masz przecież Ralf'a, Ash czy Kevin'a.
[Ja] - Cholera Dylan, przecież wiesz kim dla mnie jesteś. Czemu nie ma Cię w szkole?
[Dylan] - Jesteś taki głupi czy tylko udajesz? Myślisz, że po tym co mi zrobiliście, a raczej co Ty mi zrobiłeś pojawię się w szkole jakby nigdy nic...
[Ja] - Posłuchaj...
Mogłem usłyszeć jedynie dźwięk przerywanego połączeni. Kurwa - zakląłem w myślach i powolnym krokiem udałem się na pierwszą lekcję...
--»۞«--
Witam w drugim rozdziale mojego opowiadania :)
Liczę na szczere opinie w komentarzach, to bardzo mnie motywuje do pracy gdy czytam Wasze pozytywne opinie na temat mojej twórczości.
Jak widać z Damien'em zaczyna się dziać coś dziwnego, nadal nic nie pamięta, a wspomnienie tworzy jeszcze więcej problemów niżby się można było spodziewać...
Pozdrawiam :)
Rozdział jest nieco chaotyczny, sporo się dzieje, ale - udało ci się to uporządkować jako tako.
OdpowiedzUsuńJest kilka rzeczy, które mógłbyś poprawić, co prawda są to rzucające się w oczy błędy, ale - warto im poświęcić uwagę:
Dialogi. Podczas wtrącenia w środku nie stawiamy kropki np. " - Cześć stary! - powiedziałem głośno. - Co tam?"
Poprawnie to brzmi tak: " - Cześć stary! - powiedziałem głośno - Co tam u ciebie?"
Widzę, że raz piszesz w czasie przeszłym, a raz w teraźniejszym. Raczej trzymaj się jednego, bo jak na razie: jest to opowiadanie - czyli bohater opowiada o tym co widział, czuł itp. np. "Czułam się okropnie" lub w teraźniejszym "Czuję się okropnie" w przyszłym : "Będę czuła się okropnie" ( np. Wie, że będzie się tak czuła po wypiciu za dużej ilości alkoholu
W sumie to chyba tyle, co zdołałam wyłapać to wyłapałam. Więcej najwyraźniej było na tyle subtelnych, że nie rzucało się w oczy ;)
Czekam na więcej! Weny życzę! ( i czasu )
Dziękuję za komentarz :)
UsuńPrzyznam się bez bicia, że nie wiedziałem o tej kropce xD
Miło mi, że ktoś podpowiada mi co robię źle, a nie tylko krytykuje :)
Ten ktoś powyżej nie ma racji. Przynajmniej z tego co mi wiadomo nie jest to wtrącenie.
UsuńBohater najpierw się wita, czyli mówi "Cześć stary!" właściwie krzycząc, tak więc jest zaraz po tym "- powiedziałem."
Następnie pyta "Co tam?", nie ma obowiązku dodawać "u ciebie", bo twoi bohaterowie są młodzi i używają mowy potocznej i nie jest to moim zdaniem żadnym rażącym błędem, bo chcesz by wyszło naturalnie.
Napisałeś poprawnie, ale jeszcze to sprawdź. Choć wydaje mi się, że mam racje, bo taka dyskusja toczyła się pod moją recenzją kiedyś i z tego co pamiętam, a raczej mam pamięć dobrą poprawnie jest:
- Cześć stary! - powiedziałem. - Co tam? - dodałem patrząc na niego pytająco. (to co po "co tam?" to już moja 'dopiska')
Zauważyłem, że czasami piszesz w czasie przeszłym, czasami w teraźniejszym, zdarzyło ci się nawet w przyszłym. I o ile można napisać "miałem pójść", "będę szedł", gdyż jest to zaplanowane, o tyle takie skakanie po czasach jakie ty fundujesz swoim czytelnikom nie jest ani trochę korzystne.
Darek (ja sobie imiona spolszczam o czym już cię uprzedzałem) mnie zaskoczył. Nie spodziewałem się kompletnie pojawienia takiej postaci, a co za tym idzie - nie wiem co o nim myśleć. Sądzę, że nie wpadł na Damiana przypadkiem i ten kolor oczu... albo będzie ojcem tej dziewczyny co Damian się z nią umówi do McDonalda, albo będzie ojcem Damiana lub jakimś krewnym. Być może się za daleko posuwam w tym swoim gdybaniu, ale uznałem, że powinienem się tym z tobą podzielić.
Dylan i piwo, które podał przyjacielowi. Może ktoś mu kazał coś wrzucić, albo nie wiedział, że ktoś tam coś wrzucił i zamieszał, bo myślał, że to tylko piana. Albo Dylan ma jakiegoś brata bliźniaka, czy też sobowtóra. Właściwie nie wiem czego się po tej opowieści spodziewać, bo być może to jest fantasta. Nie zaglądałem do żadnych zakładek, bo pragnę mieć niespodziankę i tak sobie gdybać.
j-i-s.blogspot.com
Dziękuje za opinię :)
UsuńAleż ja bardzo lubię jak czytelnicy dedykuję własne wrażenie odnośnie rozdziału czy całego opowiadania :)
Dziękuję za wytknięcie błędów. Na swoją obronę mam to, że nadal się uczę pisać, ale mam nadzieję, że wychodzi mi to coraz lepiej :)
Super! Normalnie ten rozdział wyszedł taki tajemniczy. Najpierw ten mężczyzna na rowerze. Gej? Bo tak sie zachowywał.Potem to wspomnienie.Coś mi tu śmierdzi! I na koniec ponowna kłótnia między kumplami. Cudo! Czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że rozdział się podobał :)
UsuńWszystko wyjaśni się w swoim czasie :P
Hej!
OdpowiedzUsuńTeż mi się rzuciło w oczy, że piszesz raz w czasie teraźniejszym raz w przeszłym. Tak mówię tylko, bo mnie na recenzowni za to ochrzanili trochę ;)
Robi się coraz ciekawej! :D Wiesz to jest intrygujące jak on tak zaczyna sobie stopniowo przypominać, jestem ciekawa, co jeszcze mu się przypomni. Hmm jeśli dobrze pamiętam, to Dylan to ten, co Damien go tak obraził na tej imprezie. Ale skoro najpierw sam mu czegoś dodał do szklanki.. To by było trochę dziwne.
Czekam na następny i weny życzę!
Pozdrawiam :**
Bardzo dobrze pamiętasz :)
UsuńWszystko wyjaśni się w swoim czasie :)
Pisałem tak gdyż Damien trochę opowiada o sobie, i o tym co się teraz dzieje. Nie potrafi się chłopak zdecydować jak opisywać co się dzieje :D
Świetny rozdział, ale piszesz tak jakby Damien był takim ciotą. Nie podoba mi sie to. Trochę jest chaotycznie o dziwnie, ale świetnie sie to czyta.
OdpowiedzUsuńHaha, on by się obraził, że tak o nim myślisz... :D
Usuńbardzo fajnie się to czyta jestem ciekawa co będzie dalej ..
OdpowiedzUsuńhttp://Fidanzataa.blogspot.com
No hej :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :D
Dużo tajemniczości, za co wielki plus w twoją stronę ;)
Na pewno nie można narzekać na brak akcji, bo jest jej tu tyle, że aż brak mi słów :D
Mistrzowsko wykreowałeś Damien'a. Lubię takich bohaterów, którzy są w całej swojej rzeczywistości zagubieni :)
Rozwaliłeś mnie tą akcją z tym facetem na początku. Koleś nieźle się przypieprzył i już myślałam, że nie da spokoju głównemu bohaterowi.... Miałam a tego niezły ubaw jak Damien mówił w myślach, żeby tamten sobie poszedł, a ten za nim latał i go przepraszał :D
Świetna akcja z tym alkoholem i zatruciem, lubię takie czytać, bo zawsze kryje się jakaś fajna tajemnica o trzeba trochę zagłębić się w lekturze, żeby dojść do sedna sprawy!!
No i na końcu ta kłótnia z Dylanem ~~ po prostu MISTRZOSTWO!!
Bardzo podobał mi się ten rozdział :D
Szacun w Twoją stronę za ilość akcji w jednym poście :D
Tak trzymaj !!
Czekam na następny rozdział, mam nadzieję za niedługo :)
Dzięki za taki długi i jakże pozytywny komentarz :)
UsuńCieszę się, że opowiadanie się podoba :)
Rozdział 3 coming soon :P
DYLAN?! A ja ci ufałam :C Ja tu cię broniłam, było mi ciebie szkoda, a ty... a ty mi go chcesz otruć narkotykami? :c Chociaż... może na coś liczyłeś...? Nie no, to by nie miało sensu. :/ A może... ech, trzecia w nocy nie jest dobrą porą na przemyślenia ;-; Dlatego też wybacz krótki komentarz... Ogółem ciężko mi będzie polubić Ralfa, mam nadzieję, że nie będę musiała... No ja wiem, że Dylan też zachowuje się nie za dobrze, ale jednak nie zbyt podoba mi się to wyzywanie go. Sama już nie wiem, będę czytała dalej to w końcu przestaną mnie dręczyć domysły. :p
OdpowiedzUsuńHaha, może kiedyś któregoś z nich bardziej polubisz :)
UsuńWszystko wyjaśni się w swoim czasie :)
Zapraszam do dalszej lektury :P
No, no, Dragoś. Zaczynasz coś nowego, a ja się dopiero teraz o tym dowiaduję? Cóż, nie dziwię się, czytelniczka idealna ze mnie nie jest. xD
OdpowiedzUsuńProlog:
Damien Ronson jest Amerykaninem? W takim razie żadne liceum profilowane nie wchodzi w grę, to nie Polska! Następnym razem lepiej dowiedzieć się o realiach, kulturze i innych, jakie panują w danym kraju. Bo jeśli mieszka w Stanach - to tam nawet klas nie ma, każde zajęcia z kimś innym. ;-) To tak tylko prostując, ale na ten temat mogłabym się naprawdę rozpisać. :-D
- Spokojnie, aż tak Ci się cieszy by się naćpać? < nie pisz >ci, ty, tobie, ciebie< etc. z dużej litery, to nie jest list!
- No dobra, może najpierw powiedz jak to brać < a tym to już chłopak mnie powalił na kolana. :-D
Mój ziomek nazwał go Anielska Wkurwioza < wyobraźnie to ty masz nieziemską!
popadasz w coraz większą depresją. < depresję
- Let's play a game, boys - powiedział i ruszył w stronę wyjścia z parku. < a po co po angielsku?
Rozdział 1
stał Ralf, a obok niego z kubkiem kawy stała Ashley. < powtórzenie słowa stać
Nie pisz w dwóch czasach: to jest po prostu błąd
bo kac morderca nie ma serca i suszy mnie jeszcze bardziej niż suchy jest piasek na Saharze. < przemyślenia jak do pamiętnika, a niżeli do opowiadania.
wogóle < w ogóle
- Siema mistrzu - usłyszałem głos Dylan'a < a skąd on się tam wziął?
- Hehe, to było dobre < też bym go skwasiła na kwaśne jabłko! ;-) Ale mimo wszystko teraz pokazują, jacy są niedojrzali.
starych, i zabrali mnie motor na pół roku < bez przecinka, zamiast mnie = mi
Wkońcu < w końcu
Dylan'kiem, Gretson'a, Kevin'a, Knotter'em, Ralf'em, Kevin'em < bez apostrofy
że pierwsza wojna toczyła się w latach 1454-1466, a przecież była to Wojna Trzynastoletnia pomiędzy Zakonem Krzyżackim, a Królestwem Polskim. < tego się nikt w Stanach nie uczy (o ile, oczywiście, akcja toczy się tam. xD) Akurat ten akapit, gdzie jest zamieszczone to zdanie, jest zbyt potoczny i bardzo nieprzyjemnie się go czyta
a każda dziewczyna chce być tą BFF Ash < ale masz zdanie o dziewczynach. xD
Przecież wtedy zdradziłem naszą przyjaźń! < ale to brzmi banalnie
Nie, nie jestem pedałem. Jestem tolerancyjny, ale mi się bardziej podobają dziewczyny. | Jedynie mama udawała być moją mamą < hahahaha, you made my day!
Zawsze w jego oczach jestem najgorszy, jakkolwiek będę się starał i tak ja jestem najgorszy.< coś ci nie wyszło
Nawet gdy w gimnazjum < tam nie ma gimnazjum
Wyłączyłem filmik, a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. < tak faceci załatwiają swoje problemy z kumplami? xD
Rozdział 2
- Kolego! - usłyszałem jak mnie woła, czego kurwa!? < wyczuwam typowego Polaczka
Owszem nie wygląda na pierwszą młodość, ale sądziłem, że ma maksymalnie do trzydziestu lat. < hahaha!
Nikt nie był lepszy od niego by dowiedzieć co się dzieje w szkole czy na mieście. < bo faceci to najwięksi plotkarze! ;-)
upadku mojego BFF ten przekraczał metę. < nie mogę sobie wyobrazić, żeby jakiś chłopak kiedykolwiek coś takiego obok mnie powiedział... a słyszałam już wiele.
Za resztę zabiorę się później. ;-) Dopiero na końcu doczekasz się opinii! :-)
Hah, to krytyka czy zwyczajnie po mnie ciśniesz? :D
OdpowiedzUsuńNie no żartuję, dziękuję za błędy! :)
Jestem ich świadom, na ile potrafię staram się je niwelować i poprawiać...
Och tam, że nie ma klas - to tylko opowiadanie, można trochę powymyślać xD Wątpię by taka historia mogłaby mieć kiedykolwiek miejsce, a poza tym fikcji nigdy nie za dużo :D
Dziękuję za ukazanie błędów - serio jest aż tak tragicznie? Och :((((
Postaram się poprawić, ale czy wyjdzie to nie wiem...
No, no, no! Robi się coraz ciekawiej. Mega mnie zaintrygowałeś tą historią, jestem strasznie ciekawy co będzie dalej. No i ten cały Derek. Na pewno wymyśliłeś coś z jego udziałem, bo raczej nie opisywałeś spotkania z nim bez powodu. Ogólnie ja wiem, że w poprzednim rozdziale pisałeś, że Damien jest hetero, ale w niektórych momentach automatycznie nasuwa się stwierdzenie, że chyba jednak nie do końca :D To wszystko sprawia, że Damien jest mega ciekawą osobowością! Jest wrażliwy, co mi się podoba, bo lubię takich ludzi.
OdpowiedzUsuńOgólnie zdaję sobie sprawę, że zbyt obiektywnym czytelnikiem nie jestem - mam naturalną tendencję przymykania oczu na błędy i wychwalania pod niebiosy pozytywnych aspektów. Z jednej strony to dobrze, ale musisz wiedzieć, że błędy też są. Chociażby niektóre reakcje i odzywki Damiena, bo domyślam się, że to nie było Twoim celem, żeby kreować go na geja, tylko samo tak wyszło.
W każdym razie, czyta się bardzo przyjemnie, a chyba w końcu o to chodzi, prawda? Pozdrawiam!
indywidualnyliterat.blogspot.com
indywidualnyobserwator.blogspot.com
Cieszę się, że podoba Ci się główny bohater - jest kreowany po części na mojej osobie D
UsuńDziękuję za opinię :)