czwartek, 23 lipca 2015

Rozdział 6 - Pocałowałem go...

    Wstałem dziś wcześniej by pobiegać. Nie wiem co mnie napadło by biegać i to akurat w weekend, gdzie mógłbym robić wiele ciekawych rzeczy, czyli spać do południa, a potem oglądać TV czy przechodzić facebook'a. Cóż, może chwila sportu dobrze mi zrobi. Wczoraj byłem na pierwszej randce!? Jeśli można to tak nazwać, zabrałem Rose do Restauracji Orchidea, wiedziałem już jak się poznaliśmy, że chciałaby tam kiedyś coś zjeść, więc czemu nie. Była zachwycona, zresztą ja też. Jest cudowną dziewczyną, niezwykle empatyczną, współczującą, wrażliwą. Dużo przeszła, ciężko przeżyła śmierć matki i to, że dla młodszego brata stała się mimowolnie w wieku czternastu lat 'mamą'. Jest dzielna, daję radę i to mi się w niej najbardziej podoba. Chyba możemy już oficjalnie powiedzieć, że jesteśmy razem. Dobrze nam w swoim towarzystwie, z każdym wypowiedzianym przez nią słowem czuję się lepiej, moje serce raduje się gdy ją widzą, a ściska z tęsknoty gdy nie ma jej w szkole. Postaram się jej nie skrzywdzić, wkońcu to mój pierwszy poważny związek od czasu...
   Założyłem wygodne szare dresy, czarny t-shirt i bluzę tego samego koloru, wyjąłem buty z szafki i po chwili byłem gotowy do wyjścia. Zabrałem klucze i portfel z nocnej półki i wyszedłem z mieszkanie, uprzednio chowając rzezy do wewnętrznej kieszeni bluzy. Włożyłem słuchawki do uszu, włączyłem playlistę i ruszyłem. Początkowo miałem biegać w parku w centrum miasta, ale wybrałem drogę w kierunku opuszczonej fabryki przy Exer River. Była to rozległa dzielnica za jeziorem. Swoją drogą owe jezioro znajdowało się 'w murach' dawnej cukrowni. Woda była beznadziejna, wszędzie szaro, buro i brudno. Zbiornik był tak zamulony, że nie warto było ryzykować i wejść do wody. Jeśli Ci życie miłe to lepiej omijaj to miejsce szerokim łukiem. Sam rozległy teren budowli sprowadzał nastolatków, którzy tutaj imprezowali i bóg wie co jeszcze robili. Było tutaj cicho i nawet patrole policji czy straży miejskiej rzadko się tutaj zapuszczały. Minąłem szary budynek i pobiegłem dalej. W uszach rozbrzmiała moja ulubiona piosenka ostatnich miesięcy, Nickelback - How You Remind Me, była dość stara, ale miała w sobie to coś, a pozatym byłem wielkim fanem tego zespołu, więc nie mogłem nie mieć takiego hitu w swojej playliście. Dzielnica była chyba pogrążona we śnie, Fakt jest siódma trzydzieści, sobota rano, na pewno wszyscy już wstali by podziwiać Ciebie Ronson - zaśmiałem się ze swoich myśli i przysiadłem na pobliskiej ławce by trochę odpocząć. Komplementowałem widok i jednocześnie napisałem sms'a do Rose:

JA:
Dobrego dnia kochanie :*
ROSE:
Co ty robisz tak wcześnie rano?
JA:
Szukam szczęścia przed twoim domem...
ROSE:
Nie żartuj, bo przed chwilą wróciłam z zakupów i nikogo nie było przez blokiem :P'
JA:
I kto tu jest rannym ptaszkiem!?
ROSE:
Maybe you, maybe me, baby i don't know :D

    Uśmiechnąłem się i postanowiłem wrócić do biegania. Włączyłem ponownie muzykę i zablokowałem smartphone'a, tutaj za fabryką było tak inaczej niż w pozostałych częściach miasta. Wszędzie panowała cisza, całe osiedle jednorodzinnych domków. Place zabaw, sklepy, ale ta cisza. I nie chodzi mi akurat o sobotni poranek, to jest takie cudne miejsce. Można usiąść, posłuchać głosu serca i przemyśleć wiele spraw,  kiedyś przyjdziemy tutaj z Rose. Biegłem pomiędzy niewielkimi domkami z białej cegły pokrytymi brązową dachówką, tutaj było tak idealnie. Zostawiłem budynki w tyle i wbiegłem do niewielkiego lasku, mogłem tutaj się rozpędzić. Moje płuca płonęły, a po ciele spływał pot. To był najdłuższy dystans jaki udało mi się do tej pory przebiec. Wsłuchałem się ponownie w muzykę grającą z telefonu, słuchałem właśnie piosenki 'Reqium For a Dream' gdy usłyszałem pisk opon, szybko odwróciłem się w stronę głosu. Prosto na mnie pędził rozpędzony Range Rover, i mimo iż kierowca hamował nie miałem szans na przeżycie. Był zbyt blisko, a ja stanąłem sparaliżowany w jednym miejscu. Czy właśnie tak będzie wyglądać moja śmierć!? - zapytałem się w myślach. Auto zbliżało się nieubłaganie, a ja nada stałem w miejscu. Łzy napłynęły mi do oczu, na prawdę nie chciałem tak umierać. Rover był kilka metrów ode mnie gdy szybko się odwróciłem i ile sił w nogach pognałem przez las. Cały czas płakałem, co ja najlepszego zrobiłem!? Biegłbym tak nadal gdy nagle straciłem grunt pod nogami i uderzyłem głową w ziemię...
- Damien, wszystko OK? - głos dobiegający do moich uszu brzmiał jak przez barierę słuchową. Powoli otworzyłem oczu, a blask słońca momentalnie mnie oślepił. Przymrużyłem oczy i usłyszałem jak ktoś głośno wypuszcza powietrze z płuc - Dzięki bogu...
- Dereck!?
- Co się stało?
- Gdzie jestem?
- Zawsze odpowiadasz pytaniem na pytanie?
- Zawsze musisz wiedzieć wszystko? - warknąłem i postanowiłem usiąść, a momentalnie zrezygnowałem z tego pomysłu. Rwący ból w mojej prawej nodze przeszył moje całe ciało aż przekląłem - Co się stało?
- Wyszedłem pobiegać, a zobaczyłem jak pędzisz z powrotem do miasta, ale nagle jeb - mężczyzna zaśmiał się - w ułamku sekundy wywaliłeś się i uwaliłeś twarz w piasku - otrzepał mój policzek z drobinek błota na co wzdrygnąłem się i próbowałem się do podnieść do takiej pozycji by mi nie przeszkadzał ból nogi -  Chyba skręciłeś sobie kostkę, pokaż...
- Nie - rzuciłem oschle i zacząłem się szukać telefonu. Postanowiłem zadzwonić na pogotowie, wolę zrobić z siebie idiotę przed służbą zdrowia niż przebywać z nim grom wie ile czasu - Gdzie jesteśmy? Chcę zadzwonić po karetkę...
- Daj spokój - złapał moją prawą stopę na co syknąłem z bólu - Wiem, że boli, ale to chyba normalne, zaraz zabiorę cię do domu i opatrzę.
- Nigdzie nie idę!
- Chłopie co jest? - Dereck był więcej niż zaskoczony moim zachowaniem, on był zażenowany. Całe szczęście nie poruszał tematu z kim wczoraj siedziałem przy stoliku w restauracji. Rose schowała się za włosami, gdyż miała dość tego mężczyzny, który dzień w dzień przywoził jakieś papiery dla jej ojca. Jakby nie mógł mu tego dać w pracy, przecież razem pracowali!
- Nic, zadzwonię po pogotowie i profesjonalnie mnie opatrzą...
- Moja cała rodzina to lekarze, więc wiem co i jak - nie zobaczył w moich oczach nadal przekonania do jego pomysłu. Jęknął zrezygnowany - Dobra, to ja idę, a Ty sobie dzwoń po te pogotowie...
   Mężczyzna oddalał się powoli, a w mojej głowie myśli biły się ze sobą. Z jednej strony nie chciałem nigdzie z im iść, bo ona jest jakiś dziwny! Obcy facet, w dodatku czterdziestoletni, który chce poznać nastolatka, no kurwa bardzo zajebista przyjaźń będzie! Natomiast z drugiej nie chciałem zostawać tutaj sam, może to i tylko skręcenie kostki, ale cholernie mnie bolało, a ja nie byłem zbytnio podatny na ból fizyczny, zresztą jak i psychiczny.
- Dobra, idę z Tobą! Dereck czekaj!
    Nie wiem dlaczego to zrobiłem, a właśnie w tym momencie siedziałem w salonie mężczyzny piłem herbatę, a facet zrobił mi zimne okłady na nogę, która zdążyła już trochę spuchnąć, a teraz zajął się jej zabandażowaniem. Nadal mnie bolała, ale już mniej...
- Jesteś pewien, że nie powinien obejrzeć tego lekarz? -  zapytałem nieśmiało. Cała ta sytuacja była idiotyczna, jeszcze parę chwil temu mało co nie przejechał mnie Range Rover, potem zaliczyłem glebę, a teraz piję herbatkę, je ciastka i gadam sobie z czarnowłosym o głupotach. Ja pierdole - pomyślałem - To się wwaliłem w to po same jaja..
- Wiem jak sobie poradzić z skręconą nogą, nie pierwszy i na pewno nie ostatni raz zakładam taki opatrunek - powiedział i spojrzał mi w oczy, na co ja szybko wróciłem do rozglądania się po pomieszczeniu. Salon był urządzony z klasą, po środku stały dwie sofy, fotele wokół szklanego stołu, a wszędzie przy ścianach były porozstawiane półki z książkami. Miał ich chyba z dwa razy więcej tutaj niż ja w całej swojej kolekcji. Ciekawe co czyta - zamyśliłem się - Pierdolnij się w czajnik Ronson - zrugałem się w myślach - Co ja odwalam!? Muszę się jakoś z tego miejsca teraz wydostać, a z bandażem na nodze niezbyt szybko ucieknę...
- Możesz zostać jeśli chcesz - puścił mi oko - Powiadom tylko rodziców, że nie będzie ciebie na noc...
- Która godzina!?
- Dochodzi dwunasta - zerknął na zegarek, który nosił na ręce.
- To ja się chyba będę zbierał.
- Jesteś pewien? Na pewno wszystko Ok? Zachowujesz się jakoś dziwnie...
- Wszystko w porządku - skłamałem. Nic nie jest w spokoju, boję się ciebie gościu, to chcesz usłyszeć? - zapytałem Derecka w swoich myślach. Ruszyłem powoli do przedpokoju, gdzie zostawiłem buty. Usiadłem na zielonej kanapie by nałożyć lewego trampka na nogę, a prawego trzymałem w dłoni. Nie zmieścił się na nodze, która przybrała dość nieciekawe rozmiary. Muszę zadzwonić do Kate, która odbywa staż jako pielęgniarka w szpitalu lub tam pojechać.
- Zobaczymy się jeszcze? - spytał blokując mi wyjście opierając się o drzwi.
- Może kiedyś - skłamałem, gościu wkurwiasz mnie konkretnie. 
- Okej - odszedł od drzwi, ale nadal przebywał zbyt blisko mnie. W ciągu naszych trzech spotkań naruszył moją sferę prywatną chyba z milion razy.
    Podszedłem powolnym krokiem do wyjścia, lecz postanowiłem mu podziękować. Ostatecznie bardzo mi pomógł, nie powinienem go tak okrutnie traktować...
- Dereck ja... - nie dokończył gdyż mężczyzna pocałował mnie, i całował mnie nadal coraz to z większym pożądaniem. Stałem sparaliżowany przez parę sekund, nawet nie zrobiłem nic by go odtrącić. Przecież pocałowałem, a raczej mężczyzna mnie całuje! Moje ciało wiło się z rozkoszy. Z rozkoszy!? Nie wiedząc nadal co się dzieje zarzuciłem mu ręce na szyje pozwalając mu pogłębić pocałunek choć wcale nie prosił o dostęp. Oderwał się od mnie na chwilę, a w jego brązowych oczach zobaczyłem pożądanie, i nie musiałem zgadywać, że TO JA byłem cały czas jego obiektem pożądań przez ten cały czas. Te wszystkie momenty gdy tak patrzył z bólem na mnie, te wszystkie nasze spotkania, on cały czas myślał o mnie, cały czas marzył. On się chyba we mnie zakochał!?
     Moje ciało reagowało zupełnie inaczej niż na pocałunki z Rose czy inną dziewczyną, ono było rozpalone. Chcąc nie chcąc podobało mi się co się teraz dzieje. Teraz to ja zainicjowałem czynność wpijając się w jego usta, przygryzłem mu dolną wargę co mu się chyba spodobało bo pojękiwał. Poczułem jak krocze moich dresów unosi się do góry. Kurwa! Mężczyzna zdawał się niczego nie czuć lub po prostu nie przeszkadzało mu to. Szybkim ruchem podniósł mnie i przycisnął do drewnianych drzwi, a ja oplotłem nogami jego biodra. Wógole nie rozumiałem języka swojego ciała, mimo iż mój rozum krzyczał, że to jest złe i mam dziewczynę to ciało z wielką rozkoszą przyjmowało jego pocałunki na moich ustach czy szyi. Poczułem jak Dereck kładzie mnie na sofie i zaczyna zdejmować spodnie, moje spodnie. Cały czas byliśmy pogrążeni w intymnym pocałunku, który rozpalił moje ciało do granic możliwości. Nie patrząc na konsekwencje chciałem pogrążyć się w tym w całości.
    Jednak w tym momencie zadzwoniła komórka mężczyzny, z wielkim ociąganiem odkleił się ode mnie zostawiając pół nagiego przy samych drzwiach.
- Zaraz wracam - rzucił z wielkim uśmiechem, puścił mi oczko i wyszedł.
    Moje ciało chciało leżeć i czekać na kolejną rozkosz jaką mógłby mi dać facet, ale w tym momencie przyszło opamiętanie niczym kubeł zimnej wody. Co to kurde miało znaczyć!? Złapałem się za głowę i siedziałem tak chwilę z opuszczonymi spodniami. Na co ja do cholery liczyłem!? Przecież mam dziewczynę, mam Rose i jestem hetero, choć po tym to sam już nie wiem... Naciągnąłem spodnie i wybiegłem z domu na ile pozwalała mi obolała noga. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że jestem na totalnym odludziu. Jak uciec? Jednak ratunek nadszedł szybko gdyż zobaczyłem przejeżdżającą taksówkę po ulicy. Rzuciłem się do biegu ignorując rwanie w kostce podbiegłem do auta i szybko wsiadłem.
- Do Szpitala Świętego Łukasza poproszę - rzuciłem, a kierowca wrzucił bieg i ruszyliśmy.
    Kate widząc mnie załamanego pod pokojem lekarza od razu podbiegła do mnie.
- Co się stało? - zapytała, a troska w jej głosie wskazywała, że ona rzeczywiście się o mnie w TYM momencie martwiła.
- Chyba złamałem sobie nogę - powiedziałem choć nie miałem odwagi spojrzeć jej w oczy. Czułem się tak cholernie głupio, od kilku dni mam wspaniałą dziewczynę, a już zdążyłem to wszystko zjebać i utonąć w ramionach mężczyzny, czterdziestoletniego mężczyzny!
- Myślałam, że coś poważniejszego - oznajmiła i odetchnęła z ulgą - Długo nie wracałeś, a ja chciałam z tobą porozmawiać...
- Następny! - głos doktora przerwał jej monolog. Pożegnała mnie skinieniem głowy i zniknęła po chwili w którymś z pokoi.
- Nazwisko?
- Ronson.
- Co się stało?
- Podejrzewam złamanie nogi - powiedziałem i usiadłem.
- W takim razie zapraszam tutaj - wskazał dłonią na łóżko znajdujące się za biurkiem. Powoli ułożyłem się na nim, a lekarz zajął się zdejmowaniem opatrunku - Widzę, że zna się pan na zakładaniu opatrunku na nogę, mogę pochwalić jedynie, a zapomniał pan o usztywnieniu kończyny.
- Kolega mi zakładał - sapnąłem gdyż ból na nowa spiął moje ciało podczas oględzin.
- Chyba muszę się z panem zgodzić, to złamanie. Dla potwierdzenie zaraz zrobimy prześwietlenie...
- Dobrze.
   Byłem zły na siebie, na Dereck'a i cały otaczający mnie świat. Noga złamana, a właściwie kostka. Lekarz o jakże śmiesznym nazwisku - Gold, który mnie opatrywał stwierdził, że na jakiś czas będę musiał sobie odpuścić sport. Mimo wcześniejszego opatrunku kość zdołała się przesunąć, ale wróciła do dawnego stanu. Dobrze, że mi jej nie amputowali - myślałem - Pieprzony gej, przez niego mam same problemy, jak ja wychodzę z tym gipsem. 
    Gips założyli mi na sześć tygodni, przecież to prawie dnia miesiące! Mam chodzić o kulach przez tyle czasu. Jak go spotkam to chyba zleje to tymi kulami, lub nie. Najlepiej będzie jak więcej nie pojawi się w moim życiu - to jest idealny plan. Przed wyjściem ze szpitala zrobiłem sobie zdjęcie, które wylądowało na Fb. I akurat nie po to by się chwalić, że jestem niepełno-sprytny przez najbliższe tygodnie, ale nie chciało mi się pisać do wszystkich. Schowałem telefon i ruszyłem do windy. Mój telefon zaczął wibrować i dzwonić.

[Rose] - Boże co się stało?
[Ja] - Połamałem się jak widać...
[Rose] - Biedaku, jesteś już w domu? Zaraz nakupię słodyczy, popcornu i będziemy oglądać filmy. Bardzo boli?
[Ja] - Jak zwykle wiesz jak mnie uszczęśliwić. Pytanie mam nadzieję jest retoryczne? Aż głowa mnie od tego rozbolała...
[Rose] - Jesteś już w domu?
[Ja] - Właśnie wychodzę ze szpitala.
[Rose] - Będę za półtorej godziny u Ciebie, pa kotku.

    W domu nawet nie przejęli się moim stanem, zresztą w ostatniej klasie gimnazjum dość często wracałem z opatrunkami na różnych częściach mojego ciała. Jednak to moje pierwsze złamanie, Kate mówiła, że możliwe bym dostał trochę odszkodowania. To jedyny plus tej całej sytuacji. Ojciec jak mnie zobaczył rzucił tekst z stylu ' Znowu się ciota połamała', a mama zaczęła histeryzować i musiałem się tłumaczyć. Oczywiście w swojej opowieści ominąłem fragmenty jak idiota patrzyłem się na auto, które mnie prawie zabiło. Ani słowem nie wspomniałem też o pobycie w domu Dereck'a. Gdy już się uspokoiła wróciłem do pokoju by posprzątać pomieszczenie przez przyjściem Rose. Nie zauważyłem upływu czasu, ubrania wylądowały poukładane w szafie, książki znowu stały na półkach, a niepotrzebne mi kartki wywaliłem do kosza. Nazbierało się trochę tego, przetarłem ścierką nawet laptopa, na którym mieliśmy oglądać filmy. Nie posiadam w swoim królestwie TV, ale to nawet i dobrze. Mam książki, i to mi wystarcza.
    Gdy usiadłem na pościelonym łóżku spojrzałem na telefon. Było grubo po dwudziestej drugiej. Po dwudziestej drugiej!? Ile czasu sprzątałem? Fakt z gipsem nie poruszyłam się z dawną prędkością. Cóż, Rose chyba dziś nie przyjdzie. Z wielkim trudem przebrałem się w luźne spodenki w których śpię i rzuciłem się znowu na łóżku. Nie zauważyłem kiedy zasnąłem...
    W poniedziałek znowu spóźniłem się do szkoły, ale teraz z gipsem nie mogłem biec na autobus, który przyjechał parę minut wcześniej wedle rozkładu. Historia? Jak dla mnie żadna strata, ale mam nadzieję, że Ralf poradził jakoś sobie przez tą godzinę gdy nie było mnie w pobliżu. Następnie mieliśmy zajęcia z wychowawcą, czyli jak zwykle gadanie o głupotach. O szkole, naszych marnych ocenach i milionach nieusprawiedliwionych godzin, o wycieczkach, na które nigdy nie pojedziemy. O kulach przemieściłem się przez salę, a wszyscy rzucali mi ukradkowe spojrzenia. Nie wiedzieli co się stało, a póki co ja nie zamierzam im tego wyjawiać. Ralf z Ashley przyglądali mi się z troską, Dylan siedział w obojętną miną, ostatnia ławka byłą pusta, czyli Kevin'a ne było dziś w szkole. Usiadłem tam i położyłem telefon na ławce. Dopiero teraz popatrzyłem na naszą wychowawczynią, która rozmawiała z jakimś facetem. Gdy się odwrócił moje serce stanęło, a on się najzwyczajniej do mnie uśmiechnął.
- Dzień Dobry dzieci - powiedziała kobieta miłym głosem. Przy obcych udaje super ukochaną wychowawczynię jak i nauczycielkę - Narzekacie, że ta godzina jest niepotrzebna i nudna, więc zaprosiłam gościa, który opowie o swoim sukcesie. Przywitajcie się z Dereck'iem Hills'em...
    Moje usta utworzyły się w wielkie O, gdy on znowu spojrzał na mnie i uśmiechnął się zadziornie. Gościu, teraz serio masz przejebane...

  --»۞«-- 
Witam w szóstym rozdziale mojego opowiadania :)
Happy Birthday to me :D Od dziś jestem oficjalnie pełnoletni xD 
BUM! Trochę się pokomplikowało, ale już niedługo się wiele wyjaśni :)
Zapraszam do oceniania rozdziałów i dyskusji :) Odpowiadam na wszystkie komentarze!
Pisałem Wam niedawno, że mam dla Was dwie niespodzianki :D
Pierwsza - zapraszam do zakładki zwiastun. Miłego oglądania i koniecznie musicie powiedzieć jak Wam się podoba! :) 
Zapraszam Was również na mojego Twittera - DamDRAGON gdzie będą pojawiać się posty o opowiadaniu, a Wy również możecie pisać o mojej twórczości tweety z hastagiem #NobodyCanSaveMeNow 

17 komentarzy:

  1. Wszystkiego najlepszegp ;) :*
    Co do rozdziału to wielkoe WOW....To się porobiło...ja podejrzewałam, że z tym Dereck'iem coś nie chalo, no ale gej?! Na to bym nie wpadła...super! Czekam na nexta ;)
    Ps.
    Z umiarem tego alkocholu na imprezie :D ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, powiem tyle - w najbliższych rozdziałach wiele się wyjaśni, dlatego czytajcie i czekajcie :)
      Dziękuję za odpowiedz i życzenia ;)

      Usuń
    2. W takim razie nie mogę się doczekać nexta :)

      Usuń
  2. Jeju co tu się porobiło!? Jest coraz ciekawiej. Nie rozumiem tego Derecka, nie rozumiem jego stylu bycia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, ale dlaczego? :D
      Wiem, jest trochę dziwny, ale mam nadzieję, że go polubicie :)
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  3. Hejka! :)
    No to spóźnione, ale zdrowia szczęścia, spełnienia marzeń i wszystkiego, co sobie zażyczysz :*
    Ale do rzeczy. Tutaj to mnie konkretnie zaskoczyłeś, Już sama nie wiem, co mam myśleć o Damienie. To trochę zmienia jego obraz w moich oczach. Ale jestem ciekawa, jak to się dalej potoczy z tym Dereckiem, czy dalej będzie go prześladował? Sądząc po końcówce, to tak łatwo nie odpuści... No coż zobaczymy ;)
    Czekam na następny z niecierpliwością i zapraszam do siebie na nowy ;)
    Pozdrawiam i weny! :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za życzenia :)
      Prześladowanie? :D Ja bym tego tak chyba nie nazwał, ale miło, że próbujesz to rozgryźć na swój sposób :)

      Usuń
  4. Wszystkiego najlepszego. Spełnienia marzeń, dużo weny i zdrowia :* trochę spóźnione, wybacz :*

    Kurde, wow! Normalnie do rozdziału wywaliłam takie oczy: O.O! Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam, że on jest gejem! Kurde ciekawie to wymyśliłeś. Ale, ej Damien, żeby się z nim..? Bleee! Ty masz Rose człowieku. Ogranij się z tym Dereckiem. Proszę, zrób coś z nim, albo ja się nim zajmę!

    Przepraszam, że się spóźniłam, bardzo.
    Świetnie napisany, zero błędów - perfecto :*

    Przy okazji zapraszam do siebie: nigdyniebedziedobrze.blogspot.com - nowe rozdziały.

    Powodzenia w pisaniu:*
    A jeśli chodzi o tego debila to
    I would kill he, I promise... ❤

    P.S. Masz może Fb?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, och musisz się przygotować na coś więcej pomiędzy chłopakami :D
      Jednak będzie dobrze :)
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  5. Siemka :D
    Przeczytałam dzisiaj wcześniej, ale dopiero teraz mam czas a komentowanie.
    Rozdział bardzo mi się spodobał :* N brak akcji na pewno nie można narzekać! Bo Ty masz jej w zanadrzu :D
    Zaskoczyłeś mnie tą akcją, z jakże namiętnym pocałunkiem :)
    Nie no jestem w szoku po tej akcji, totalnie wyprowadzona z równowagi :D To jest świetne! Coś oryginalnego, świeżego, wciągającego!
    A teraz on jest w jego szkole! Ale będzie draka :D Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :*
    Ubóstwaim to, strasznie mi się podoba :D
    Pozdrawiam i weny życzę ( choć jej nie potrzebujesz heh ) :D No to może w zamian za to czasu :)


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję za taki pozytywny komentarz! :)
      Miło mi czytać, że się podoba :P

      Usuń
  6. ze też akurat gejowi musiałeś dać moje imię. Bleee. Nie jestem tolerancyjny i chyba muszę to przyznać. Wydaje mi się też, że Darek to nie tylko gej, ale także pedofil, i że być może po to chodzi do Róży, by zalecać się do jej młodszego brata. Zaczynam się bać o Maksa, czuje jakby był w niebezpieczeństwie.
    Było sporawo powtórzeń i kilka zdań takich... dziwnie brzmiących, ale ogólnie całość jest oki, więc lecę zostawić komentarz pod kolejnym rozdziałem, który już przeczytałem, a potem pędzę do kolejnego rozdziału.

    j-i-s.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojoj, w złym kierunku podążasz :/ Maksowi nic złego się nie stanie, nie musisz się bać.
    Szczerze to ja nadal jestem ciekaw jak ludzie będą reagować na ten wątek homoseksualny w opowiadaniu...
    Dziękuję za opinię :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No i tu się moja teoria potwierdziła, że Dereck jest gejem ^^ Ale dalej uważam, że ten facet skrywa jakąś mroczną tajemnicę.

    Rozum często różne głupstwa płata, a Damien najwyraźniej ma problem z zaakceptowaniem swojej orientacji. A sam pocałunek był genialny. Wprost cudownie to opisałeś, liczę na więcej takich scen :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, dziękuję, że scena się podobała :)
      Będzie więcej tego typu scen, ale to wszystko z czasem :D

      Usuń
  9. Nie no zła jestem!!
    damiena shippuje z dylanem a ty mi tu z dereckiem wyjeżdżasz :/
    uwielbiam twoje opowiadanie, ale jak to zacznie iść w ich kierunku to będziesz słyszał ode mnie tylko narzekanie na ich wspólne sceny.
    ~ aleksia245

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, musisz się pogodzić z tym, że Damien i Dereck będą mieli romans :D
      Ciesz się, że opowiadanie Ci się podoba :)

      Usuń

Szablon
Calumi
Sosowa Szabloniarnia