Razem z Dylanem wróciliśmy do jego domu, choć ja przez całą drogę nie odezwałem się słowem. Było mi zbyt głupio by powiedzieć cokolwiek. Nadal nie wiem jak to możliwe bym rzucił przyjaźń od najmłodszych lat dla bandy zapatrzonych w siebie idiotów. Nie usprawiedliwia mnie mój młodzieńczy wiek, co z tego, że mam siedemnaście lat, powinienem się już jakoś zachowywać. Nie wiem co mogę powiedzieć o tamtym wieczorze - byłem najzwyczajniej w świecie zalany w trupa, choć na tyle ogarnięty by wyrzucić Knottera z mieszkania Ralfa. Czy mogę nazwać siebie dobrym przyjacielem? Zdecydowanie nie.
- Ziemia do Damiena - Dylan potrząsnął mną.
- Tak?
- Odleciałeś na dobre parę minut - westchnął - Co się dzieje?
- Nic.
- Kłamiesz - znów westchnął - Damien do cholery! Może i nie gadaliśmy pewien czas, ale wierz mi, ja nadal ciebie znam, niestety za bardzo...
- Przesadzasz - mruknąłem - Po prostu nie wiem co o tym mam myśleć...
- Że to kłamcy, i należy ich unikać - syknął. - Chyba nie chcesz powiedzieć, że nadal chcesz się do nich odzywać?
- Co zrobiłeś Ashley? - zapytałem prosto z mostu. Knotter zamarł w bezruchu by po chwili zaśmiać się gorzko.
- Nic - rzucił - O ile bycie z kimś uważają za zrobienie krzywdy drugiej osobie.
- Co!? - jestem totalnie zaskoczony. Nigdy, nawet w najśmielszych snach nie powiedziałbym, że Dylan i Ash mogli być parą.
- Gdzie ukryta kamera? Dobry dowcip - powiedziałem z uśmiechem na ustach, jednak twarz przyjaciela była pozbawiona wszelkich emocji.
Kurwa! - zakląłem w myślach. - Oni serio ze sobą chodzili, pytanie tylko kiedy!?
- Kiedy Wy? - spytałem się - Wiesz, chodziliście ze sobą...
- Jak wyjechałeś w drugiej klasie na wymianę narodową - powiedział - Podobała mi się od zawsze, ale ciągle czas spędzała w ich towarzystwie.
- Czyli Ralf mści się za to, że byłeś z jego dziewczyną? - zapytałem powoli, choć już doskonale znałem odpowiedź. Chłopak pokiwał głową.
Dylan otworzył dom, i po chwili byliśmy już w kuchni, gdzie rozlał picie do dwóch szklanek. Postawił ciastka, i włączył telewizor. Matko jaki to zajebisty pomysł by trzymać TV w kuchni, u Kate muszę też to zrobić. On nie wie, że chcę się wyprowadzić, i mam dylemat czy mu powiedzieć. Niby pomału wyjaśniamy sobie wiele rzeczy, ale mam dziwne przeczucie, że Knotter ma również jakąś tajemnicę, którą koniecznie chce ukryć. Jak go podejść? Porozmawialiśmy jeszcze jakiś czas, aż gospodarz domu uznał, że pora iść spać. Czarnowłosy chociaż był jedynakiem posiadał piętrowe łóżko. Zawsze śmiałem się, że jego rodzicom nie udały się bliźniaki i wyszedł sobie taki Knotter. Wlazłem na górę i po chwili moje oczy zamknęły się i udałem się do Krainy Morfeusza.
Obudziło mnie szturchanie w bok, nie miałem wogóle ochoty wstawać. Spało się tak dobrze, czemu muszę wstać?
- Ruchy Ronson - głos przyjaciela natychmiastowo sprowadził mnie na ziemię.
- Wow - rzuciłem. - Tak zabalowałem czy po prostu późno się położyłem spać?
- Chyba te dwie opcje - oznajmił - Niemniej jednak dziś niedziela, więc sorry, ale może idź sobie do domu? Nie żebym cię wyganiał, ale rodzice jeszcze nie wiedzą, że się pogodziliśmy?
- Pogodziliśmy się?
- Wiesz, gdzie są drzwi - powiedział gorzko i udał się do łazienki.
Co to kurde ma być!? Wczoraj ratuje mi tyłek, a dziś wyrzuca mnie z domu bez powodu? Coś mi się wydaje, że Dylan też coś ukrywa, i chyba chodzi o Ashley. Ten związek, to musiało się skończyć źle dla nich obojga. Czemu jednak kolega milczy na ten temat? Co się wtedy mogło wydarzyć? To właśnie taki moment gdy żałuję, że pojechałem na tą cholerną wymianę do Australii, może teraz wiedziałbym co się wydarzyło! Dlaczego to wszystko wydaje się być takie trudne? Czemu moi znajomi okłamują mnie na każdym kroku? Co wydarzyło się rok temu, że ja nie mogę o tym wiedzieć? Dlaczego!?
Chyba muszę pogadać z Kevinem, bo choć oszukał mnie jak reszta pseudo znajomych, wiem, że mogę liczyć na szczerość z jego strony. Wybrałem numer chłopaka i napisałem smsa.
JA:
- Ziemia do Damiena - Dylan potrząsnął mną.
- Tak?
- Odleciałeś na dobre parę minut - westchnął - Co się dzieje?
- Nic.
- Kłamiesz - znów westchnął - Damien do cholery! Może i nie gadaliśmy pewien czas, ale wierz mi, ja nadal ciebie znam, niestety za bardzo...
- Przesadzasz - mruknąłem - Po prostu nie wiem co o tym mam myśleć...
- Że to kłamcy, i należy ich unikać - syknął. - Chyba nie chcesz powiedzieć, że nadal chcesz się do nich odzywać?
- Co zrobiłeś Ashley? - zapytałem prosto z mostu. Knotter zamarł w bezruchu by po chwili zaśmiać się gorzko.
- Nic - rzucił - O ile bycie z kimś uważają za zrobienie krzywdy drugiej osobie.
- Co!? - jestem totalnie zaskoczony. Nigdy, nawet w najśmielszych snach nie powiedziałbym, że Dylan i Ash mogli być parą.
- Gdzie ukryta kamera? Dobry dowcip - powiedziałem z uśmiechem na ustach, jednak twarz przyjaciela była pozbawiona wszelkich emocji.
Kurwa! - zakląłem w myślach. - Oni serio ze sobą chodzili, pytanie tylko kiedy!?
- Kiedy Wy? - spytałem się - Wiesz, chodziliście ze sobą...
- Jak wyjechałeś w drugiej klasie na wymianę narodową - powiedział - Podobała mi się od zawsze, ale ciągle czas spędzała w ich towarzystwie.
- Czyli Ralf mści się za to, że byłeś z jego dziewczyną? - zapytałem powoli, choć już doskonale znałem odpowiedź. Chłopak pokiwał głową.
Dylan otworzył dom, i po chwili byliśmy już w kuchni, gdzie rozlał picie do dwóch szklanek. Postawił ciastka, i włączył telewizor. Matko jaki to zajebisty pomysł by trzymać TV w kuchni, u Kate muszę też to zrobić. On nie wie, że chcę się wyprowadzić, i mam dylemat czy mu powiedzieć. Niby pomału wyjaśniamy sobie wiele rzeczy, ale mam dziwne przeczucie, że Knotter ma również jakąś tajemnicę, którą koniecznie chce ukryć. Jak go podejść? Porozmawialiśmy jeszcze jakiś czas, aż gospodarz domu uznał, że pora iść spać. Czarnowłosy chociaż był jedynakiem posiadał piętrowe łóżko. Zawsze śmiałem się, że jego rodzicom nie udały się bliźniaki i wyszedł sobie taki Knotter. Wlazłem na górę i po chwili moje oczy zamknęły się i udałem się do Krainy Morfeusza.
Obudziło mnie szturchanie w bok, nie miałem wogóle ochoty wstawać. Spało się tak dobrze, czemu muszę wstać?
- Ruchy Ronson - głos przyjaciela natychmiastowo sprowadził mnie na ziemię.
- Wow - rzuciłem. - Tak zabalowałem czy po prostu późno się położyłem spać?
- Chyba te dwie opcje - oznajmił - Niemniej jednak dziś niedziela, więc sorry, ale może idź sobie do domu? Nie żebym cię wyganiał, ale rodzice jeszcze nie wiedzą, że się pogodziliśmy?
- Pogodziliśmy się?
- Wiesz, gdzie są drzwi - powiedział gorzko i udał się do łazienki.
Co to kurde ma być!? Wczoraj ratuje mi tyłek, a dziś wyrzuca mnie z domu bez powodu? Coś mi się wydaje, że Dylan też coś ukrywa, i chyba chodzi o Ashley. Ten związek, to musiało się skończyć źle dla nich obojga. Czemu jednak kolega milczy na ten temat? Co się wtedy mogło wydarzyć? To właśnie taki moment gdy żałuję, że pojechałem na tą cholerną wymianę do Australii, może teraz wiedziałbym co się wydarzyło! Dlaczego to wszystko wydaje się być takie trudne? Czemu moi znajomi okłamują mnie na każdym kroku? Co wydarzyło się rok temu, że ja nie mogę o tym wiedzieć? Dlaczego!?
Chyba muszę pogadać z Kevinem, bo choć oszukał mnie jak reszta pseudo znajomych, wiem, że mogę liczyć na szczerość z jego strony. Wybrałem numer chłopaka i napisałem smsa.
JA:
Możemy się spotkać?
KEVIN:
Kiedy?
JA:
Za pół godziny w Gigancie?
KEVIN:
Będę.
Po paru minutach znalazłem się w fast foodzie, gdzie miałem się spotkać z chłopakiem. Zamówiłem sobie kubek kurczaków, i czekałem. Po wyznaczonym czasie w budynku pojawił się czarnowłosy chłopak. Ubrany był na sportowo, zgaduję, że biegał. Przecież sam mnie tym zaraził, swego czasu biegaliśmy razem. Chłopak zamówił sobie coś do jedzenia i usiadł naprzeciw mnie. Skończyłem jeść kurczaka, myśląc w miedzy czasie jak zacząć rozmowę na temat wczorajszego wieczoru.
- Chcesz pogadać o wczoraj? - ubrał w słowa moje myśli.
- Tak - mruknąłem - Co masz mi do wyjaśnienia?
- Że na pewno nie jestem z Rose - syknął - Wiem co mogłeś sobie pomyśleć, ale to nie jest tak...
- Jak?
- Byliśmy razem - rzucił - Nie przeczę, niemniej jednak nie jesteśmy razem od dłuższego czasu. Zawsze byłem biseksualny, i nie przeczę, że podobają mi się dziewczyny, ale również czuję pociąg do chłopaków. Ona wie, wiedziała nawet gdy chodziliśmy ze sobą. Czar prysł, zauroczenie się skończyło i koniec bajki...
- Mhm - zamyśliłem się. - Jednak wczoraj było widać pomiędzy wami uczucie?
- Serio jesteś tępy - prychnął - Najwidoczniej Rose nie mówiła ci jakie ma ciężkie życie, jest bardzo emocjonalna i wrażliwa. Jest brat Max ma raka, może umrzeć każdego dnia. Domyślasz się ile nerwów ją to kosztuje? Ojciec ciągle zapierdala w banku, a ona? Ma być matką, panią domu, dobrą uczennicą i dobrą dziewczyną? Damien do cholery!
- Wiem o tym - warknąłem - Jednak wasze przytulanki odbieram trochę inaczej!
- Pierdole to! Mamy pewien konflikt interesów, dodawałem jej otuchy - powiedział patrząc mi w oczy - Co chciałeś to usłyszałeś, ale to nie wszystko.
- To powiedz mi tą resztę - oznajmiłem - Czekam...
- Nie mogę - rzucił - To nie zależy tylko i wyłącznie od mnie.
- No tak - zaśmiałem się - Teraz kurwa to zależy od prezydenta! Jak mnie okłamywaliście non stop to nikt się nie interesował co będzie jak prawda wyjdzie na jaw. Żyliście chwilą, ale bajka się skończyła, i teraz jak zwykle nie ma winnego.
- Pierdol się! Mogę ci powiedzieć wiele o tym co wczoraj podsłuchałeś! - wykrzyczał kierując palec w moją stronę - Jednak to gówno ci da, bo nie znasz całej sprawy. Wymyślaj sobie co chcesz kolego, ale jak dowiesz się wszystkiego to nie płacz mi na ramieniu, że chcieliśmy tobie pomóc...
- Pomóc? - zdziwiłem się. Jaka kurwa pomoc, cały czas kłamiecie! - Jak narazie to dostarczam więcej kłamstw niżby pomocy z waszej strony.
- Dwa dni - rzucił beztrosko - W ciągu tych czterdziestu ośmiu godzin dowiesz się całej prawdy na temat co wydarzyło się jak byłeś w Australii. Przygotuj karton chusteczek bądź silną psychikę, bo raczej nie będą to przyjemne rzeczy...
Po tych słowach rzucił chłopak wyszedł z lokalu. Siedziałem jak sparaliżowany, o co mu chodziło? Czterdzieści osiem godzin? Mimo strachu czułem wielkie podniecenie tym faktem. Jeśli Kevin nie kłamał to najprawdopodobniej dowiem się wszystkiego. Wszystkiego! Wiedziałem, że mogę ufać chłopakowi. Wyrzuciłem resztki jedzenia do kosza i udałem się w stronę domu. Moje nerwy trochę się uspokoiły, ale nadal czułem strach. Ostatnie słowa kumpla nim wyszedł budziły mój lekki niepokój. Nawet większy niż lekki, dlaczego miałbym płakać? To raczej nie będzie w sposób bezpośredni dotyczyć mojej osoby. To chyba nie będą przyjemne dwa dni...
Zdjąłem buty, i udałem się do swojego pokoju. Na moim łóżku spała Kate, i chyba cały wczorajszy wieczór czekała na mnie. Wokół jej leżały moje książki, które zapewne przeglądała zanim usnęła. Zapunktowała u mnie, gdyż jak widzę zainteresowała ją 'Gra o Tron' - moja ulubiona seria książek. Gdy spała wyglądała tak pięknie i niewinnie. Była moją siostrą, ale skłamałbym mówiąc, że nie jest ładna. Jej długie czarne włosy okalały delikatną twarz. Różane usta były lekko otwarte, i chyba uśmiechała się lekko przez sen. Ciekawe o czym śni? Nachyliłem się nad nią i krzyknąłem prosto do ucha:
- Kate!
Dziewczyna momentalnie poderwała się z miejsca i popatrzyła na mnie przerażona.
- Pogięło cię!? - krzyknęła. Już nie była taka słodka jak podczas snu. - Czekałam na ciebie pół nocy, gdzieś ty się do cholery podziewał?
- Tam i tu - zbyłem ją krótką odpowiedzią. Nie zamierzam się jej z niczego tłumaczyć, nie jest matką tylko siostrą. To do niczego jej nie upoważnia.
- Chciałam się tylko spytać co z moją propozycją? - spytała się poprawiając się przed lustrem w szafie.
- Chyba tak - powiedziałem, a na jej twarzy pojawił się wielki uśmiech - Co?
- Cieszę się - rzuciła i mnie przytuliła - Bardzo się cieszę. Fajnie, że przemyślałeś to i chcesz się wyrwać od ojca. Ja wyprowadzam się już na początku grudnia, ale ty będziesz mógł przenieść się koło połowy miesiąca.
- Dlaczego?
- Bo muszę zdecydować który pokój wybrać - prychnęła zirytowana, cała ona - Poza tym mieszkanie będzie mi służyć też do innych celi niż spanie...
- Boże Kate! - na twarz dziewczyny wpłynął delikatny rumieniec - Gdzie ta grzeczna dziewczynka, którą znałem kilka lat wcześniej!?
- Odwal się - zaśmiała się i wybiegła z pokoju.
Zaśmiałem się z zaistniałej sytuacji i zająłem się ustawianiem książek na półce. Siostra poprawiła mi trochę humor po niezbyt udanej nocy jak i poranku. Ciągle zastanawiało mnie zachowanie Dylana. Najpierw mi wybacza, wszystko wydaje się być okej, a za parę godzin wyrzuca mnie z domu bez najmniejszych skrupułów. Może on mi wcale nie wybaczył? - zastanawiam się - Zabawił się moim kosztem tak samo jak ja jego wcześniej...
Gdy już ułożyłem powieści na odpowiednich półkach udałem się do łazienki by wziąć prysznic. Odkręciłem ciepłą wodę do maximum, aż skóra zaczęła mnie palić od ciepła, wtedy zmniejszyłem jej ciepło. Zamiast się myć stałem tak i myślałem nad ostatnimi wydarzeniami w moim życiu. Powoli zaczynałem wariować, nie potrafiłem odkryć zamiarów moich znajomych. Nie wiedziałem komu mogę ufać w jakim stopniu. Dylan jest moim najlepszym przyjacielem, ale czuję, wiem to, że mnie okłamuje. Mogę się założyć o rękę, że robi to celowo i ukrywa przede mną ważną kwestię. Jednak nie rozumiem powodu dlaczego miałby to zrobić? Owszem ostatnie nasze relacje nie należy do najlepszych, ale coś stało się wcześniej, gdy byłem w Australii. Tylko co mogło się stać? Dylan nie jest osoba, która wykorzystuje innych. Mimo wszystko Ralf musi mieć jakiś powód by go aż tak nienawidzić. Nie można się tak zachowywać bez powodu. Co się mogło wtedy stać?
Wypadek!? Gdy wróciłem z wymiany podczas wyścigu Knotter miał wypadek. Początek liceum, pamiętam, że nie chciałem wtedy chodzić do szkoły. Nikogo nie znałem, a wszyscy tak dziwne na mnie patrzyli. Najpierw pojawił się Ralf z pomocą przy historii, tak poznałem jego dziewczynę Ashley. Kilka dni potem zagadał do mnie Kevin. Zacząłem się z nimi przyjaźnić, trzy miesiące minęły w szybkim tempie, a jak Dylan wyszedł ze szpitala opieprzył mnie o zdradę naszej przyjaźni. Był wściekły, przerażony jak się dowiedział, że gadam z tą trójką. Jego wypadek, i to, że się tak bardzo nie lubią musi mieć jakiś związek. Choć Knotter nigdy nie był jakimś mistrzem kierownicy, a błędy popełnia każdy, nawet najlepsi. Sam już nie wiem co mam sądzić o tym wszystkim. Za bardzo się tym przejmuję, muszę odpocząć od tego. Weekend minął jak z bicza strzelił, powoli przybierałem się do przeprowadzki. Większość niepotrzebnych rzeczy zostawię tutaj w domu, przecież nie wyprowadzam się na zawsze. Rodzice przyjęli moją decyzję beż żadnego sprzeciwu, ojciec był wręcz szczęśliwy. Ja też jestem szczęśliwy, że ta osoba choć w pewnej części zniknie z mojego życia.
Poniedziałkowy poranek był okropny, nie potrafię szybko chodzić przez ten gips. Zostało mi jeszcze ponad pięć tygodni by go nosić. Uduszę chyba pewną osobą za to wszystko, swoją drogą jestem bardzo zadowolony, że Dereck nie dzwonił ani nie pisał, lepiej być nie mogło. Gdy już zjadłem śniadanie i zrobiłem poranną toaletę uznałem, że mogę iść do szkoły. Jednak gdy tylko wyszedłem z bloku ogarnąłem się, że nie mam plecaka. Musiałem zasuwać na czwarte piętro po torbę. Potem autobus mi uciekł, co ostatecznie spowodowało, że ominęła mnie pierwsza lekcja, czyli historia. Kurde! Już kolejny tydzień z rzędu nie ma mnie na tym przedmiocie, muszę zmienić lekko podejście do szkoły, ale lekko, bardzo lekko. Do szarego budynku wszedłem równo z dzwonkiem na przerwę, co niestety utrudniło mi dostanie się do szafki by odłożyć niepotrzebne książki.
- Damien - usłyszałem dobrze znany mi głos. Na sercu od razu zrobiło mi się ciepło, ale ostatnie wydarzenie zmiotły te 'dobre' uczucie z powierzchni.
- Czego Rose? - zapytałem z słyszalną pogardą. Niech mi nie mówi, że spodziewała się innego powitania niż te.
- Możemy pogadać?
- Nie robimy tego?
- Damien!
- Rose!
- Ogarnij się - prychnęła. - Mam na myśli normalną, poważną rozmowę...
- Uważam, że prowadzimy normalną, poważną rozmowę - rzuciłem i zabrałem się za przepakowanie książek z plecaka do półki - Chyba nie oczekujesz czegoś innego?
- Dlaczego nie dasz komuś dokończyć tylko dopowiadasz swoje i wychodzi totalne gówno? - spytała się i zamknęła mi szafkę przed nosem - Nie zrozumiałeś kompletnie nic, ale zachowujesz się jakbyś był panem tej sytuacji.
- Może jestem? - żachnąłem się - Twoje zachowanie i Koldena był jednoznaczne, coś was łączy...
- Czyżby? - uniosła brwi w geście zdziwienia - Ty kompletnie nie wiesz co się dzieje...
- Jasne, bo Ty wiesz - żachnąłem się i popatrzyłem na dziewczynę.
- Nie rozumiesz, że on ciebie też wykorzystuje, nie zauważasz tego - momentalnie moja odwaga gdzieś uleciała. Wbrew pozorem te słowa dały mi wiele do myślenia - On też wykorzystał cię przeciw nam...
- Dla waszej wiadomości wiem, że Dylan chodził z Ashley, więc Ralf powinien to w końcu zaakceptować i się od niego odczepić - powiedziałem i ruszyłem w kierunku klasy, gdzie miałem kolejną lekcję.
Rose tylko wybuchła śmiechem. Dosłownie, zanosiła się śmiechem, a każdy kto obok niej przechodził brał ją za wariatkę. Śmiała się cały czas, nawet gdy obrzuciłem ją spojrzeniem. Stała się tam i się śmiała. Co jest do cholery!?
- Dojebałeś Ronson - wykrztusiła po chwili - Pamiętaj, że zegar tyka. Czterdzieści osiem godzin Ronson, czterdzieści osiem godzin i pożałujesz, że wogóle to powiedziałeś....
--»۞«--
Witam w długo wyczekiwanym dziewiątym rozdziale Nobody Can Save Me Now :)
Jak widzicie dzieje się, powoli się wszystko wyjaśni. Do dwóch kolejnych rozdziałów powinniście wszystko wiedzieć, a może już ktoś się domyśla o co chodzi? :)
Liczę na szczere opinie w komentarzach! ;)
Mam też dla Was kilka informacji:
* zapraszam do zapoznania się z gadżetem INFORMATOR, gdzie będę się pojawiać informacje o nadchodzących rozdziałach,
* to ostatni post w wakacje, ale spokojnie w rok szkolny nadal będę pisał. Postaram się notki dodawać co tydzień jak przez wakacje, ale musicie się liczyć, że nie zawsze tak będzie. Mam szkołę, swoje życie i nie zawsze się wyrobię by go napisać.
* Zapraszam się do zapoznania z playlistą, którą stworzyłem do opowiadania. Miłego słuchania oraz czytania :D
* W zakładce BOHATEROWIE zostało zmienione zdjęcie Damiena, od samego początku chciałem je wyrzucić. Uważam, że będzie lepiej pasował do roli głównego bohatera, więc mam nadzieję, że Wam też się podoba! :)
DRAGON
Wypadek!? Gdy wróciłem z wymiany podczas wyścigu Knotter miał wypadek. Początek liceum, pamiętam, że nie chciałem wtedy chodzić do szkoły. Nikogo nie znałem, a wszyscy tak dziwne na mnie patrzyli. Najpierw pojawił się Ralf z pomocą przy historii, tak poznałem jego dziewczynę Ashley. Kilka dni potem zagadał do mnie Kevin. Zacząłem się z nimi przyjaźnić, trzy miesiące minęły w szybkim tempie, a jak Dylan wyszedł ze szpitala opieprzył mnie o zdradę naszej przyjaźni. Był wściekły, przerażony jak się dowiedział, że gadam z tą trójką. Jego wypadek, i to, że się tak bardzo nie lubią musi mieć jakiś związek. Choć Knotter nigdy nie był jakimś mistrzem kierownicy, a błędy popełnia każdy, nawet najlepsi. Sam już nie wiem co mam sądzić o tym wszystkim. Za bardzo się tym przejmuję, muszę odpocząć od tego. Weekend minął jak z bicza strzelił, powoli przybierałem się do przeprowadzki. Większość niepotrzebnych rzeczy zostawię tutaj w domu, przecież nie wyprowadzam się na zawsze. Rodzice przyjęli moją decyzję beż żadnego sprzeciwu, ojciec był wręcz szczęśliwy. Ja też jestem szczęśliwy, że ta osoba choć w pewnej części zniknie z mojego życia.
Poniedziałkowy poranek był okropny, nie potrafię szybko chodzić przez ten gips. Zostało mi jeszcze ponad pięć tygodni by go nosić. Uduszę chyba pewną osobą za to wszystko, swoją drogą jestem bardzo zadowolony, że Dereck nie dzwonił ani nie pisał, lepiej być nie mogło. Gdy już zjadłem śniadanie i zrobiłem poranną toaletę uznałem, że mogę iść do szkoły. Jednak gdy tylko wyszedłem z bloku ogarnąłem się, że nie mam plecaka. Musiałem zasuwać na czwarte piętro po torbę. Potem autobus mi uciekł, co ostatecznie spowodowało, że ominęła mnie pierwsza lekcja, czyli historia. Kurde! Już kolejny tydzień z rzędu nie ma mnie na tym przedmiocie, muszę zmienić lekko podejście do szkoły, ale lekko, bardzo lekko. Do szarego budynku wszedłem równo z dzwonkiem na przerwę, co niestety utrudniło mi dostanie się do szafki by odłożyć niepotrzebne książki.
- Damien - usłyszałem dobrze znany mi głos. Na sercu od razu zrobiło mi się ciepło, ale ostatnie wydarzenie zmiotły te 'dobre' uczucie z powierzchni.
- Czego Rose? - zapytałem z słyszalną pogardą. Niech mi nie mówi, że spodziewała się innego powitania niż te.
- Możemy pogadać?
- Nie robimy tego?
- Damien!
- Rose!
- Ogarnij się - prychnęła. - Mam na myśli normalną, poważną rozmowę...
- Uważam, że prowadzimy normalną, poważną rozmowę - rzuciłem i zabrałem się za przepakowanie książek z plecaka do półki - Chyba nie oczekujesz czegoś innego?
- Dlaczego nie dasz komuś dokończyć tylko dopowiadasz swoje i wychodzi totalne gówno? - spytała się i zamknęła mi szafkę przed nosem - Nie zrozumiałeś kompletnie nic, ale zachowujesz się jakbyś był panem tej sytuacji.
- Może jestem? - żachnąłem się - Twoje zachowanie i Koldena był jednoznaczne, coś was łączy...
- Czyżby? - uniosła brwi w geście zdziwienia - Ty kompletnie nie wiesz co się dzieje...
- Jasne, bo Ty wiesz - żachnąłem się i popatrzyłem na dziewczynę.
- Nie rozumiesz, że on ciebie też wykorzystuje, nie zauważasz tego - momentalnie moja odwaga gdzieś uleciała. Wbrew pozorem te słowa dały mi wiele do myślenia - On też wykorzystał cię przeciw nam...
- Dla waszej wiadomości wiem, że Dylan chodził z Ashley, więc Ralf powinien to w końcu zaakceptować i się od niego odczepić - powiedziałem i ruszyłem w kierunku klasy, gdzie miałem kolejną lekcję.
Rose tylko wybuchła śmiechem. Dosłownie, zanosiła się śmiechem, a każdy kto obok niej przechodził brał ją za wariatkę. Śmiała się cały czas, nawet gdy obrzuciłem ją spojrzeniem. Stała się tam i się śmiała. Co jest do cholery!?
- Dojebałeś Ronson - wykrztusiła po chwili - Pamiętaj, że zegar tyka. Czterdzieści osiem godzin Ronson, czterdzieści osiem godzin i pożałujesz, że wogóle to powiedziałeś....
--»۞«--
Witam w długo wyczekiwanym dziewiątym rozdziale Nobody Can Save Me Now :)
Jak widzicie dzieje się, powoli się wszystko wyjaśni. Do dwóch kolejnych rozdziałów powinniście wszystko wiedzieć, a może już ktoś się domyśla o co chodzi? :)
Liczę na szczere opinie w komentarzach! ;)
Mam też dla Was kilka informacji:
* zapraszam do zapoznania się z gadżetem INFORMATOR, gdzie będę się pojawiać informacje o nadchodzących rozdziałach,
* to ostatni post w wakacje, ale spokojnie w rok szkolny nadal będę pisał. Postaram się notki dodawać co tydzień jak przez wakacje, ale musicie się liczyć, że nie zawsze tak będzie. Mam szkołę, swoje życie i nie zawsze się wyrobię by go napisać.
* Zapraszam się do zapoznania z playlistą, którą stworzyłem do opowiadania. Miłego słuchania oraz czytania :D
* W zakładce BOHATEROWIE zostało zmienione zdjęcie Damiena, od samego początku chciałem je wyrzucić. Uważam, że będzie lepiej pasował do roli głównego bohatera, więc mam nadzieję, że Wam też się podoba! :)
DRAGON
Jak będę w domu to zajrzę i w tydzień postaram się nadrobić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuje za komentarze u mnie.
j-i-s.blogspot.com
Oj nie mogę się doczekać wyjaśnienia całej tej sytuacji! Jest pewne napięcie jak się czyta. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :) Ciekawe co kryje Dylan i o co chodziło w ogóle z tym związkiem z Ashley. Nie trzymaj mnie długo w niepewności, błagam! A to zdjęcie, które zmieniłeś zdecydowanie bardziej pasuje mi teraz do Damiena :)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się ciepło!
Arleta!
Dziękuję za opinię :)
UsuńDługo szukałem by znaleźć kogoś odpowiedniego do roli Damiena, ale chyba mi się udało :)
No ten rozdział jest właściwie taką wielką niewiadomą i pompujesz ciągle te emocje, bo człowiek chce zaraz dowiedzieć się, jak wygląda cała sytuacja, a tu proszę trzeba czekać na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńJednak chce się od razu postawić jeden zarzut, o którym zapomniałem przy ocenianiu poprzedniego rozdziału. Niestety brak temu opowiadaniu trochę realności. Ta sytuacja z Dereckiem jest naprawdę dziwna i brakuje mi w niej elementu realności, że mogłaby taka wystąpić w życiu codziennym.
Damien ma na nodze gips, a lata zarówno po mieście jak i znajomych jakby jego noga była całkowicie zdrowa. W pewnym momencie zupełnie zapomniałem, że ma na nodze gips. Moja przyjaciółka miała na nodze gips i wiem, że życie jest wtedy naprawde niewygodne, a człowiek nie ma ochoty ogólnie chodzić, bo jest to niewygodne. Także takie jest moje ogólne zastrzeżenie. Brakuje trochę takiego ładu i składu, ale wiem też, że ogólnie w pisaniu nie wszystko jest perfekcyjne i zdarzają się różne błędy. Tego się właściwie nie da uniknąć. Jednak mimo tego gratuluję i czekam na następny post, bo jednak ta sytuacja jest niezwykle interesująca!
http://zyciejestmuzykaaa.blogspot.com
Sytuacja z Dereckiem jeszcze się wyjaśni i mam nadzieję, że będzie OK :)
UsuńJa jestem ciągle świadomy iż główny bohater ma na nodze gips, miał to jedynie być pokaz determinacji z jego strony, że zrobi wszystko by dowiedzieć się prawdy :)
Dziękuję za komentarz :P
Nie spóźniłam się za bardzo, huraa :))
OdpowiedzUsuńWow, no coraz lepiej wszystko idzie. Tyle tajemnic, zagadek, pytań. Jestem pod wrażeniem. Myślę, że nic złego nie zrobiłą Damien'owi. :)
Muzyka świetna...
Dziękuję za kom u mnie :*
Pozdrawiam! ^^
Damienowi nic złego się nie stanie, a cała sytuacja już się niedługo wyjaśni :)
UsuńSpóźniłam się, za co przepraszam, ale nie będę pisać dlaczego, bo zrobiłam to dzisiaj stanowczo za dużo razy:) Krótko i na temat, ale mam nadzieję, że się nie obrazisz.
OdpowiedzUsuńRozdział mi się podoba, chociaż tak jak Michał mam uwagi do tego gipsu. Moja przyjaciółka męczyła się z tym cholerstwem, a ja przychodziłam aplikować jej wymagane zastrzyki (przyszły lekarz w końcu no halo xd) i za każdym razem wysłuchiwałam jej problemów nawet z wzięciem zwykłego prysznica, a co tu dopiero o spacerze po mieście. Poza tym nie mam żadnych zastrzeżeń, podoba mi się Twój styl pisania:) Końcówka mnie zastanawia, ale też niezmiernie ciekawi. Co wydarzy się za te 48h? Damen, powodzenia życzę w każdym razie.
Każdy wspomina o muzyce, więc ja też. Naprawdę dobrze ją dobrałeś, a Imagine Dragons to po prostu>>>> No i mój kochany Timberlake♥
+ zapraszam na nowość do siebie:) > http://make-me-heart-attack.blogspot.com/2015/08/twenty-be-careful-what-you-wish-for.html
L x
Ale to zależy jakie złamanie i w ilu miejscach. Mój kolega z gipsem samochodem jeździł i w piłkę usiłował grać. Ja z połamanymi palcami jeździłem motocyklem. Tak więc to zależy od osób, wytrzymałości na ból i rodzaju złamania, oraz kwestii przyzwyczajenia. Gipsu więc bym się nie doczepił.
UsuńOgólnie to jak odpowiedziałem żonie na pytanie "co tyś się tak przykleił do tego komputera?", odpowiedź była "czytam o gejach opowiadanie", to się biedna zachłysnęła i wyglądała tak jakby się chciała mnie zapytać czy zmieniłem orientacje, szybko jednak ogarnęła, że to raczej byłoby niemożliwe, więc tylko zapytała "dlaczego czytujesz coś co z pewnością robi ci niedobrze, nie chce ci się rzygu rzygu?". Więc aż tak źle ze mną chyba nie jest, bo ja do opowiadania podchodzę jak do fikcji i bohaterów oceniam według siebie - gorzej lub lepiej, świetnie, że nie są idealni, ale jednak przyznaję bez bicia, że nie jestem tolerancyjny dla homoseksualistów.
A teraz co do opowiadania, to Dylan chciał naćpać Damiana by go przelecieć? Zakochał się w przyjacielu? Kevin też bi? Kurwa, ty tam nie masz normalnych młodzieńców co wyrosną na mężczyzn, tylko same cioty?
Ja nie wiem czemu Damian ufa Kevinowi skoro ten też go oszukiwał. Ja bym takiemu nie ufał. Trylogię czy też sagę (bo to chyba saga) "Gra o tron" także zawsze chciałem przeczytać ale jakoś nigdy się za to nie zabrałem. Może kiedyś. Serialu też widziałem zaledwie kilka odcinków.
A więc jestem na bieżąco.
Pozdrawiam. Weny i wytrwałości życzę. Powiadom mnie jak dodasz coś nowego.
j-i-s.blogspot.com
Dziękuję, że wybór muzyki się Wam spodobał :)
UsuńDamien jest po prostu bardzo zdeterminowany by się dowiedzieć prawdy :)
Wszystko się wyjaśni już niedługo :*
Coś mi się wydaje, że chyba źle połączyłeś wątki - Dylan i Damien? To niemożliwe :D
UsuńAż tak źle z moimi bohaterami? :O
Dziękuję za opinię :)
JESTEM W SZOKU!!!!! DAWAJ NEXT!!!!!
OdpowiedzUsuńTo ostanie zdanie! Budzi we mnie takie złe przeczucia, chcę koniecznie wiedzieć co dalej! :D
Tak jak Damien nie rozumiem zachowania Dylana, ale cóż, powinno niedługo się wyjaśnić :)
Rozdział świetny :D
Super, super, super!!!!
Pozdrawiam :D
Dziękuję za komentarz :)
UsuńMiło mi, że opowiadanie się podoba :)
Wszystko się wyjaśni już w najbliższym rozdziale :P
Ohhh jest świetnie. Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńTylko nie rozumiem jednego, jak on może tak latać, gdy ma gips na nodze?
Ciągle nie rozumiem tego związku Dylan i Ash, czego tu brakuje... Czegoś wielkiego...
Za dużo tu tajemnic i nic się nie wyjaśnia... czekam na kolejny rozdział.
Miał być to pokaz determinacji ze strony Damiena, że zrobi wszystko by dowiedzieć się prawdy, nawet jeśli wiąże się to z spacerowaniem po mieście w nodze w gipsie...
UsuńOch tak, to może być dla niektórych wielkie :)
Rozdział 10 rozwieje część wątków, a 11 wyjaśni wszystko :)
Intrygujesz coraz bardziej! Plączą się te losy bohaterów i plączą. Na razie nic więcej nie powiem. Nie chcę zdradzić, jakie mam teorie, bo jeszcze wyjdę na idiotę :D
OdpowiedzUsuńHeh, bez przesady. Wszystkiego po części się można domyślić, wystarczy połączyć pewne fakty :)
Usuń