Damy radę ty i ja,
musi nas pokochać świat.
Nic złego nie może nam się stać,
damy radę ja i ty.
Ciebie nie zastąpi nikt,
gotowi do drogi stąd do gwiazd... *
Sytuacja z tym całym wyjaśnieniem powoli stawała się dla mnie śmieszna. Ralf i reszta robili taką mega aferę z tego, że Dylan i Ashley byli kiedyś razem. Co w tym dziwnego? Co w tym złego przede wszystkim? Czy miłość stała się już uczuciem zakazanym? Czy dwoje ludzi nie ma już prawa kochać? Dlaczego ten dzisiejszy świat jest taki dziwny? Mówi się, że powinniśmy obdarzać się uczuciem. Po co jednak, gdyż uczucie, którym kiedyś darzyli się moi znajomy jest teraz powodem wielkiej kłótni. Co się dzieje?
Jednak czy to możliwe by Dylan był w stanie skrzywdzić Ash? Z jednej strony to by wiele wyjaśniało, dlaczego ekipa Ralfa tak go nienawidzi, a on ich, ale z drugiej czy... czy to możliwe? Czy mój najlepszy przyjaciel byłby wstanie zrobić cokolwiek dziewczynie!? Sam mi wiele razy mówił, że brzydzi się przemocą i dominacją w związkach. Zresztą znam go już spory czas, i wiem, że taka opcja nawet nie wchodzi w grę. Dlaczego tak pomyślałem? Może Knotter jest dość wybuchową osobą, ale dam sobie rękę uciąć, że nie skrzywdził żadnej dziewczyny...
- Ronson - usłyszałem pogardliwy śmiech Ralfa - Zegar tyka, tik tak tik tak...
- Dziękuję za odliczanie sekund, ale wolałbym usłyszeć prawdę z twoich ust niż nie głupie pierdolenie - powiedziałem i spojrzałem na jego roześmianą buzię. Jak on w ogóle może się cieszyć!? To ja zachodzę w głowę by odkryć choć kawałek prawdy, a on bezczelnie śmieje mi się w twarz?
- Och nie pompuj się tak kolego - zagadnął. - Czy Kolden mówił ci byś przygotował chusteczki? Jesteś zbyt emocjonalny na takie wyznania...
- Natomiast ty jesteś zbyt pewny siebie, co doprowadzi ciebie do zguby - rzuciłem i wyszedłem z klasy równo z dzwonkiem na przerwę.
Czyli tak się bawimy? - pomyślałem.
Nie zamierzam przejmować się ich gadaniem, znając życie po raz kolejny wcisną mi jakiś kit, że Knotter jest najgorszy na świecie. Nie tym razem! Dam sobie radę bez ich wsparcia. Proszę bardzo, niech mnie reszta świata nie lubi, ale będę miał przy sobie przyjaciela. W pewnym tego słowa znaczeniu, który mnie na pewno nie okłamie, ale pokaże umiejętność przebaczania. Zdaje sobie sprawę, że byłem hujem w stosunku do bruneta, ale postaram się to zmienić. Razem damy radę!
Po lekcjach jak zwykle udałem się do domu po drodze robiąc zakupy. Ze względu na wcześniejsze przeżycia wybrałem inny sklep by nie wpaść na Derecka. Od naszego ostatniego spotkania nie dzwonił, ani nie pisał. Oczywiście, że nie mam nic przeciwko, ale dziwi jak i śmieszy mnie to, że go wspominam ciągle. Początkowo uznałem go za serio miłego faceta, myślałem, że ma rodzinę, dzieci, dobrą pracę i chciał po prostu przeprosić za to, że mnie przejechał rowerem. Jednak nie spodziewałem się takie scenariusza, że Dereck jest gejem i wpadłem mu w oko. Boże jak to brzmi! Ani to romans, ani prawdziwe życie. Niemniej jednak to jest moje życie, życie Damiena Ronsona, a tutaj nie ma szansy na realność czy prawdziwość wydarzeń. Czasami zastanawiam się cz to co aktualnie przeżywam to nie jest jakiś kabaret. Może ukryta kamera? Ile dałbym by wróciło moje dawne życie, gdzie nie przejmowałem się niczym. Miałem u boku dobrego przyjaciela, nie przejmowaliśmy się niczym. Odkrywaliśmy życie każdego dnia na nowo, nie było barier pomiędzy nami. Kłamstwa czy niedomówienia to coś, co było dla nas obce. Byliśmy jak dwie krople wody, podobni, ale jednak oryginalni na swój sposób. Nadal nie wiem jak w tak krótkim czasie jakim są trzy miesiące nasze kontakty były bliskie zeru, a ja bałem się powiedzieć mu o czymkolwiek.
Za bardzo zapatrzony byłem w Ralfa. Był moim swego rodzaju idolem. Miał świetną budowę, wysportowany. Jego blond włosy nawet jeśli były w wielkim nieładzie to i tak wyglądały dobrze. Zawsze roześmiana twarz, i dowcip na każdą sytuację. Był ideałem dla dziewczyn, ale nie mogę powiedzieć, że chłopacy też chcieli być zauważeni jako potencjalni kandydaci na jego znajomych. Jeśli się głębiej zastanowić to nie rozumiem jak ta czwórka mogła się tak zgrać. Ashley odkąd znam zawsze mnie irytowała. Lubię ją, starałem się być miły, przecież to dziewczyna mojego przyjaciela. Jednak było w niej coś takiego innego, tajemniczego. Jakby nosiła sekret, który powierzyła tylko swojemu chłopakowi. Rosalie Holl, moja dawna czy obecna dziewczyna. Nie wiem jak nazwać to coś co nas łączy. Zawsze był miła, przynajmniej wydaje się taka być. Potrafiła mnie rozbawić, była szczera. Za szczera, a to chyba najbardziej mnie zabolało po wczorajszej akcji. Ewidentnie łączyło coś ją z Kevinem. Kolden był pierwszą osobą, która się do mnie odezwała. Dylan był w szpitalu po wypadku, a większość klasy dość dziwnie na mnie patrzyła. Chłopak jako pierwszy wyciągnął dłoń, on mi pomógł do cholery. Czy mogłem być aż taki ślepy? Wszyscy działali w jednym celu, by zniszczyć moją przyjaźń z Knotterem i chyba się im udało. Powód? Dylan i Ashley dawniej byli parą. To ma sens, prawda?
Postanowiłem zabić czas czytając, lecz skończyło się, że po prostu przerzucałem strony w książce. Co chwila zerkałem na telefon by sprawdzić czy nie dostałem żadnej informacji od moich 'najlepszych' przyjaciół. Nie napiszę do nich jako pierwszy, to oni chcą mi to wyjawić. Skoro tak pewni są swoich słów, to przecież nie będą okładać spotkania? W ciągu czterdziestu ośmiu godzin mam się dowiedzieć wszystkiego, zatem poczekam. Kiedyś wiadomość musi przyjść...
Nagle mój telefon zadzwonił, numer nieznany, więc już po pierwszym sygnale odebrałem.
[Dereck] - Cześć! Nie odzywasz się, stało się coś?
[Ja] - To znowu Ty?
[Dereck] - Kotku, nie obrażaj się. Nie chciałem wtedy tak zabrzmieć, przepraszam...
[Ja] - Przepraszasz obcego chłopaka bo ci się podoba!?
[Dereck] - Och nie mów, że ten pocałunek też ci się nie podobał.
Momentalnie na moją twarz wpłynął rumieniec, facet miał rację. Bałem się przyznać samemu sobie, ale tamto zdarzenie wspominam dość pozytywnie, niestety dość pozytywnie.
[Ja] - Mhm, coś jeszcze chcesz?
[Dereck] - Przeszkadzam Ci?
[Ja] - Powiedzmy, ale jak coś chcesz to mów...
[Dereck] - Przecież mnie nie zabijesz! Co powiesz na spotkanie?
[Ja] - Matko, ale nie w najbliższym czasie bo jestem zajęty. To znaczy... Bo ja...
Usłyszałem śmiech w słuchawce, co sprawiło, że zarumieniłem się jeszcze bardziej. Dlaczego jąkam się przy rozmowie z nim!? Fakt, przecież jest homoseksualistą, a ja jestem heteroseksualny, to się nie może skończy dobrze...
[Dereck] - Słodziaku już się tak nie stresuj. Jakbyś chciał pogadać czy się spotkać, a raczej spotkać to po prostu zadzwoń, teraz już masz numer. Pa.
Dotknąłem swojego policzka, był cały gorący. Boże! Skrzyczałem się w myślach! Miałem unikać kontaktu z nim, a już przy pierwszej okazji zjebałem sytuację po całej linii. Brawo Ronson. Asertywność sto procent tylko u ciebie...
Udałem się do łazienki by obmyć twarz, jednak rumieniec został nadal. Czemu jestem taki głupi? Z jednego gówna pakuję w kolejne, i na dodatek większe i obrzydliwsze. Ja pierdzielę, co ja najlepszego robię!?
Po powrocie do pokoju okazało się, że dostałem smsa, drżącymi rękoma odblokowałem ekran i otworzyłem wiadomość :
RALF:
--»۞«-- Postanowiłem zabić czas czytając, lecz skończyło się, że po prostu przerzucałem strony w książce. Co chwila zerkałem na telefon by sprawdzić czy nie dostałem żadnej informacji od moich 'najlepszych' przyjaciół. Nie napiszę do nich jako pierwszy, to oni chcą mi to wyjawić. Skoro tak pewni są swoich słów, to przecież nie będą okładać spotkania? W ciągu czterdziestu ośmiu godzin mam się dowiedzieć wszystkiego, zatem poczekam. Kiedyś wiadomość musi przyjść...
Nagle mój telefon zadzwonił, numer nieznany, więc już po pierwszym sygnale odebrałem.
[Dereck] - Cześć! Nie odzywasz się, stało się coś?
[Ja] - To znowu Ty?
[Dereck] - Kotku, nie obrażaj się. Nie chciałem wtedy tak zabrzmieć, przepraszam...
[Ja] - Przepraszasz obcego chłopaka bo ci się podoba!?
[Dereck] - Och nie mów, że ten pocałunek też ci się nie podobał.
Momentalnie na moją twarz wpłynął rumieniec, facet miał rację. Bałem się przyznać samemu sobie, ale tamto zdarzenie wspominam dość pozytywnie, niestety dość pozytywnie.
[Ja] - Mhm, coś jeszcze chcesz?
[Dereck] - Przeszkadzam Ci?
[Ja] - Powiedzmy, ale jak coś chcesz to mów...
[Dereck] - Przecież mnie nie zabijesz! Co powiesz na spotkanie?
[Ja] - Matko, ale nie w najbliższym czasie bo jestem zajęty. To znaczy... Bo ja...
Usłyszałem śmiech w słuchawce, co sprawiło, że zarumieniłem się jeszcze bardziej. Dlaczego jąkam się przy rozmowie z nim!? Fakt, przecież jest homoseksualistą, a ja jestem heteroseksualny, to się nie może skończy dobrze...
[Dereck] - Słodziaku już się tak nie stresuj. Jakbyś chciał pogadać czy się spotkać, a raczej spotkać to po prostu zadzwoń, teraz już masz numer. Pa.
Dotknąłem swojego policzka, był cały gorący. Boże! Skrzyczałem się w myślach! Miałem unikać kontaktu z nim, a już przy pierwszej okazji zjebałem sytuację po całej linii. Brawo Ronson. Asertywność sto procent tylko u ciebie...
Udałem się do łazienki by obmyć twarz, jednak rumieniec został nadal. Czemu jestem taki głupi? Z jednego gówna pakuję w kolejne, i na dodatek większe i obrzydliwsze. Ja pierdzielę, co ja najlepszego robię!?
Po powrocie do pokoju okazało się, że dostałem smsa, drżącymi rękoma odblokowałem ekran i otworzyłem wiadomość :
RALF:
Tik tak, tik tak, masz jeszcze czas :P
Za dwie godziny u mnie w domu, i szykuj się na wielkie WOW.
Twoje życie straci sens, nikt nie uratuje cię...
R.
Rzuciłem smartphonem na łóżku, by po chwili usiąść obok niego. Ręce zaczęły mi się pocić, a mózg wymyślał miliony scenariuszy do obecnej sytuacji. Na moje nieszczęście żaden z nich nie był pozytywny. Tyle czasu czekałem by poznać prawdę co się wtedy wydarzyło, a gdy jest praktycznie na wyciągnięcie ręki ja panikuję i boję się. Boję się, bo jeśli Dylan też mnie okłamał? Jeśli Rose miała rację mówiąc dziś, że on mnie też wykorzystał? Co jeśli tak jest? Zabiję się chyba jak moje przypuszczenia okażą się być prawdą. Ten dzień będzie najgorszym w całym moim życiu...
Otworzyłem szafę by zmienić ubrania. To śmieszne, że w takiej sytuacji przejmuję się swoim wyglądem, ale cóż, witajcie w moim świecie. Po krótkiej chwili zdecydowałem się na czarne dresy oraz czerwony sweter. Po ostatniej eskapadzie w jeansach myślałem, że prawa noga mi odpadnie. Mimo wszystko chciałem zrobić wszystko by dowiedzieć się prawdy, po prostu potrzebuję ją znać. Jednak teraz gdy już za chwilę ją poznam boję się tego. Nie wiem czy jestem gotowy. To po prostu śmieszne, przez ostatnie dni prawie żyłem tym, robiłem wszystko by dowiedzieć się czegokolwiek. Teraz!? Boję się, cholera, strasznie się boję. Słowa Rose, a teraz sms od Ralfa sprawiły, że kompletnie nie wiem co mam myśleć. To nie jest żaden żart, czuję to, a to oznacza, że Dylan też kłamał, tak jak każdy. Chłopak chciał coś ukryć przede mną, a oni? Oni chyba chcieli mi pomóc, ale ja nie rozumiem, dlaczego miałbym się obawiać czegoś z strony czarnowłosego. Moje rozmyślania mi w niczym nie pomogą, więc wziąłem telefon i wyszedłem z domu.
Moja noga prawie mi odpadła, dlatego ruszałem się dość powoli by tam dojść. Dwa bloki dalej od mojego domu, a droga wydawała się nigdy nie kończyć. Mam za swoje by zasuwać przez pół miasta z nogą w gipsie. Gdy ujrzałem znajomy wieżowiec wątpliwości przybrały na sile. Ręce się pociły, a ja stałem tam z dziesięć minut nim ostatecznie ruszyłem w kierunku mieszkania Ralfa. Delikatnie zapukałem w drewniane drzwi mając cichą nadzieję, że to tylko zły sen i zaraz się obudzę w swoim łóżku, a wydarzenia z ostatnich kilku dni okażą się być głupim wymysłem mojego umysłu. Jednak myliłem się, drzwi otworzyły się, a w nich stanął Kevin. Uśmiechnął się blado po czym wpuścił mnie do pomieszczenia.
- Witaj - Ralf zaszczycił mnie krótkim spojrzeniem, po czym mocniej przytulił zapłakaną Ashley. Nabrałem nieco podejrzeń, że to jednak żart..
- Możesz usiąść - powiedziała Rose nawet nie patrząc w moją stronę.
- Cóż za miłe powitanie - prychnąłem po czym usiadłem na czarnym fotelu.
- Darujmy sobie te uprzejmości - żachnął się brunet i usiadł naprzeciw mnie. Kolden jako jedyny z tej czwórki wydawał się być wyluzowany jakby sytuacja, która właśnie miała miejsce go nie obchodziła, czy nawet normalnie mówiąc miał na to wyjebane.
- Więc czekam - nie zdążyłem się ugryźć w język. Wszyscy popatrzyli za mnie ze zdziwieniem - Czekam na te cudne WOW, co ma odmienić moje życie.
- Nie tak szybko - mruknął blondyn - Musimy najpierw ustalić pewne zasady...
- Nic z tego co teraz usłyszysz nie wyjdzie poza te cztery ściany. Nawet Dylan nie może wiedzieć, choć znając ciebie i tak zrobisz zupełnie na odwrót, bo twoja reakcja może być różna - oznajmiła Ashley mierząc mnie wzrokiem. Była cała zapłakana i wyglądała jakby nie przespała kilka ostatnich nocy. Czy wcześniej wydarzyło się coś tak strasznego, że targają nią aż takie emocje?
- Okej.
- Okej!? Tylko tyle? - czerwonowłosa wyglądała na bardzo wstrząśniętą - Żadnego sprzeciwu czy czegokolwiek!?
- Nie mogę obiecać, że będę grzeczny bo kompletnie nie wiem o co chodzi, ale postaram się nie rozwalić tego domu - powiedziałem i rozsiadłem się wygodnie na fotelu.
- Dobrze - Ralf przytulił mocniej swoją dziewczynę - Wiesz lub nie, ale Dylan i Ashley byli dawniej parą...
- Powiem mu - przerwała mu dziewczyna - Jeśli nie ja, to nigdy się tego nie dowie...
- Mów - zarządziłem.
- Dylan i ja byliśmy parą przez dwa lata. Zaczęliśmy chodzić jakoś po twoim wyjeździe do Australii na tą wymianę. Byłam młoda, częściowo zagubiona w życiu. On podszedł do mnie pierwszy, zagadał i oczarował mnie samym sobą. Nie dziwiło cię nigdy, że JA jako JEDYNA nie krytykowałam go mocno?
- Hmmm, w sumie to się nigdy nad tym nie zastanawiałem - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Nie zauważyłem by Ash jakoś specjalnie unikała tematu o moim przyjacielu. Podobnie jak reszta nie lubiła go, ale nigdy nie zauważyłem by traktowała go jakoś inaczej.
- Czy on traktował mnie inaczej?
- Panna Idealna - mruknąłem kompletnie nie wiedząc do czego ona dąży.
Czerwonowłosa uśmiechnęła się delikatnie na te przezwisko.
- Tak mnie zawsze nazywał - powiedziała. - Wracając do tematu Dylan okazał się być zupełnie inną osobą niż go widziałam. Potrafił mnie rozśmieszyć gdy byłam smutna, pocieszał gdy tego potrzebowałam. Pomagał rozwiązywać moje problemy, nie patrząc czy były trudne czy łatwe. Zawsze był przy mnie, i to w nim najbardziej ceniłam. Byliśmy zakochani w sobie po uszy...
- Jednak my nie popieraliśmy jej wyboru - wtrącił się Kevin - Zawsze wiedziałem, że zachowanie Konottera da się jakoś wytłumaczyć, i bynajmniej nie chodziło mi o miłość...
- Dwa lata - zaczęła Ash - Te dwa lata uważałam za najlepszy czas w moim życiu, ale wszystko co dobre szybko się kończy...
Pierwsze łzy zaczęły spływać po jej twarzy, a Ralf mocniej ją przytulił do siebie. Po chwili rozpłakała się na dobre...
- Ashley... - zacząłem delikatnie. Nie wiedziałem co się dzieje, jeszcze nie dowiedziałem się niczego konkretnego, a ona ryczała już w ramionach chłopaka.
- Czekaj - mruknął Kolden.
- Gdybym wiedziała, że moja cudowna przygoda z pierwszym chłopakiem i pierwszą miłością się tak skończy to nigdy bym nie odezwała się do niego gdy do mnie zagadał - oznajmiła dziewczyna ciągle płacząc - Po prostu te wspomnienia są zbyt mocne by się ich ot tak pozbyć...
- Poczekam - oznajmiłem szukając jej wzroku, lecz ona unikała kontaktu wzrokowego.
- Obiecaj, że nie zrobisz nic złego jak się dowiesz...
- Ja...
- Obiecaj - zachlipała - Damien! Do jasnej cholery obiecaj...
- Ashley, ale ja...
W tym momencie dziewczyna wybuchła wielkim płaczem, wyrwała się z objęć blondyna i pobiegła do łazienki. Trzasnęła drzwiami i rozpłakała się jeszcze bardziej. Popatrzyłem na wszystkich zdezorientowanym wzrokiem, ale oni unikali mi patrzenia prosto w oczy. Nagle wszystkie inne obiekty w pokoju stały się bardzo interesujące.
- Co się kurwa dzieje? - nie wytrzymałem.
- Ronson już ci mówiłem - powiedział poirytowany Gretson - To nie będzie miłe...
- Nie pomożesz dziewczynie? - ona ciągle płakała zamknięta w toalecie, a on nawet nie ruszył się z miejsca.
- Obawiam się, że trochę jest za późno na pomoc - mruknął - Za dużo złego wydarzyło się w jej życiu by jej teraz wyjść z pomocą...
- Wszystko dzięki Knotterowi - żachnęła się Rose - Gdyby nie był takim hujem tylko normalnym chłopakiem nic by się nie wydarzyło, nie było by teraz tego gówna!
- Spokojnie - wtrącił się Kevin - Ashley zdecydowała się mu sama powiedzieć, więc zrobi to, musi się tylko wyciszyć.
Miałem już dość tych ich zasranych gierek, ta cała sytuacja zaczynała mnie mocno wkurwiać. Nieźli z nich aktorzy. To po prostu kolejny żart. Ile czasu będzie trwać ta gra? Kto ułożył takie popierdolone zasady i czemu ja muszę w to grać!?
Po chwili drzwi otworzyły się, a Ashley powolnymi krokami zbliżała się w naszym kierunku. Gdy podeszła bliżej zobaczyłem, że w prawej dłoni trzyma kawałek papieru. Podeszła do mnie i mi go podała...
- Przepraszam Damien - powiedziała - Przepraszam, że dowiadujesz się dopiero teraz i to w taki sposób, ale to jest silniejsze ode mnie. Wybacz...
Wybuchła znowu płaczem i pobiegła do łazienki, a za nią Rose. Obie zamknęły się w pomieszczeniu. Spojrzałem niepewnie na białą kartkę, i drżącymi palcami otworzyłem ją.
Jedno słowo. To jedno słowo sprawiło, że zrozumiałem co się działo. Jedno słowo wystarczyło bym zrozumiał cel ich działania i zachowanie dziewczyny. Poczułem jak mokre krople spływają po mojej twarzy. Nie próbowałem ich zatrzymać, bo i tak bym tego nie zrobił. Jedno słowo, które sprawiło, że zrozumiałem wszystko. Zrozumiałem na swój sposób, ale wiem, że jeszcze wielu rzeczy nie wiem, ale to nie było teraz istotne. Ważne było te słowo. Wszystko się wyjaśniło, a ja zastanawiałem się dlaczego jestem taki głupi, że nawet nie pomyślałem o takiej opcji.
Miałem sobie za złe, że nawet nie rozważyłem tego. Teraz to było nie istotne, bo już wiedziałem... Wiedziałem, że Dylan zgwałcił Ashley...
Moja noga prawie mi odpadła, dlatego ruszałem się dość powoli by tam dojść. Dwa bloki dalej od mojego domu, a droga wydawała się nigdy nie kończyć. Mam za swoje by zasuwać przez pół miasta z nogą w gipsie. Gdy ujrzałem znajomy wieżowiec wątpliwości przybrały na sile. Ręce się pociły, a ja stałem tam z dziesięć minut nim ostatecznie ruszyłem w kierunku mieszkania Ralfa. Delikatnie zapukałem w drewniane drzwi mając cichą nadzieję, że to tylko zły sen i zaraz się obudzę w swoim łóżku, a wydarzenia z ostatnich kilku dni okażą się być głupim wymysłem mojego umysłu. Jednak myliłem się, drzwi otworzyły się, a w nich stanął Kevin. Uśmiechnął się blado po czym wpuścił mnie do pomieszczenia.
- Witaj - Ralf zaszczycił mnie krótkim spojrzeniem, po czym mocniej przytulił zapłakaną Ashley. Nabrałem nieco podejrzeń, że to jednak żart..
- Możesz usiąść - powiedziała Rose nawet nie patrząc w moją stronę.
- Cóż za miłe powitanie - prychnąłem po czym usiadłem na czarnym fotelu.
- Darujmy sobie te uprzejmości - żachnął się brunet i usiadł naprzeciw mnie. Kolden jako jedyny z tej czwórki wydawał się być wyluzowany jakby sytuacja, która właśnie miała miejsce go nie obchodziła, czy nawet normalnie mówiąc miał na to wyjebane.
- Więc czekam - nie zdążyłem się ugryźć w język. Wszyscy popatrzyli za mnie ze zdziwieniem - Czekam na te cudne WOW, co ma odmienić moje życie.
- Nie tak szybko - mruknął blondyn - Musimy najpierw ustalić pewne zasady...
- Nic z tego co teraz usłyszysz nie wyjdzie poza te cztery ściany. Nawet Dylan nie może wiedzieć, choć znając ciebie i tak zrobisz zupełnie na odwrót, bo twoja reakcja może być różna - oznajmiła Ashley mierząc mnie wzrokiem. Była cała zapłakana i wyglądała jakby nie przespała kilka ostatnich nocy. Czy wcześniej wydarzyło się coś tak strasznego, że targają nią aż takie emocje?
- Okej.
- Okej!? Tylko tyle? - czerwonowłosa wyglądała na bardzo wstrząśniętą - Żadnego sprzeciwu czy czegokolwiek!?
- Nie mogę obiecać, że będę grzeczny bo kompletnie nie wiem o co chodzi, ale postaram się nie rozwalić tego domu - powiedziałem i rozsiadłem się wygodnie na fotelu.
- Dobrze - Ralf przytulił mocniej swoją dziewczynę - Wiesz lub nie, ale Dylan i Ashley byli dawniej parą...
- Powiem mu - przerwała mu dziewczyna - Jeśli nie ja, to nigdy się tego nie dowie...
- Mów - zarządziłem.
- Dylan i ja byliśmy parą przez dwa lata. Zaczęliśmy chodzić jakoś po twoim wyjeździe do Australii na tą wymianę. Byłam młoda, częściowo zagubiona w życiu. On podszedł do mnie pierwszy, zagadał i oczarował mnie samym sobą. Nie dziwiło cię nigdy, że JA jako JEDYNA nie krytykowałam go mocno?
- Hmmm, w sumie to się nigdy nad tym nie zastanawiałem - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Nie zauważyłem by Ash jakoś specjalnie unikała tematu o moim przyjacielu. Podobnie jak reszta nie lubiła go, ale nigdy nie zauważyłem by traktowała go jakoś inaczej.
- Czy on traktował mnie inaczej?
- Panna Idealna - mruknąłem kompletnie nie wiedząc do czego ona dąży.
Czerwonowłosa uśmiechnęła się delikatnie na te przezwisko.
- Tak mnie zawsze nazywał - powiedziała. - Wracając do tematu Dylan okazał się być zupełnie inną osobą niż go widziałam. Potrafił mnie rozśmieszyć gdy byłam smutna, pocieszał gdy tego potrzebowałam. Pomagał rozwiązywać moje problemy, nie patrząc czy były trudne czy łatwe. Zawsze był przy mnie, i to w nim najbardziej ceniłam. Byliśmy zakochani w sobie po uszy...
- Jednak my nie popieraliśmy jej wyboru - wtrącił się Kevin - Zawsze wiedziałem, że zachowanie Konottera da się jakoś wytłumaczyć, i bynajmniej nie chodziło mi o miłość...
- Dwa lata - zaczęła Ash - Te dwa lata uważałam za najlepszy czas w moim życiu, ale wszystko co dobre szybko się kończy...
Pierwsze łzy zaczęły spływać po jej twarzy, a Ralf mocniej ją przytulił do siebie. Po chwili rozpłakała się na dobre...
- Ashley... - zacząłem delikatnie. Nie wiedziałem co się dzieje, jeszcze nie dowiedziałem się niczego konkretnego, a ona ryczała już w ramionach chłopaka.
- Czekaj - mruknął Kolden.
- Gdybym wiedziała, że moja cudowna przygoda z pierwszym chłopakiem i pierwszą miłością się tak skończy to nigdy bym nie odezwała się do niego gdy do mnie zagadał - oznajmiła dziewczyna ciągle płacząc - Po prostu te wspomnienia są zbyt mocne by się ich ot tak pozbyć...
- Poczekam - oznajmiłem szukając jej wzroku, lecz ona unikała kontaktu wzrokowego.
- Obiecaj, że nie zrobisz nic złego jak się dowiesz...
- Ja...
- Obiecaj - zachlipała - Damien! Do jasnej cholery obiecaj...
- Ashley, ale ja...
W tym momencie dziewczyna wybuchła wielkim płaczem, wyrwała się z objęć blondyna i pobiegła do łazienki. Trzasnęła drzwiami i rozpłakała się jeszcze bardziej. Popatrzyłem na wszystkich zdezorientowanym wzrokiem, ale oni unikali mi patrzenia prosto w oczy. Nagle wszystkie inne obiekty w pokoju stały się bardzo interesujące.
- Co się kurwa dzieje? - nie wytrzymałem.
- Ronson już ci mówiłem - powiedział poirytowany Gretson - To nie będzie miłe...
- Nie pomożesz dziewczynie? - ona ciągle płakała zamknięta w toalecie, a on nawet nie ruszył się z miejsca.
- Obawiam się, że trochę jest za późno na pomoc - mruknął - Za dużo złego wydarzyło się w jej życiu by jej teraz wyjść z pomocą...
- Wszystko dzięki Knotterowi - żachnęła się Rose - Gdyby nie był takim hujem tylko normalnym chłopakiem nic by się nie wydarzyło, nie było by teraz tego gówna!
- Spokojnie - wtrącił się Kevin - Ashley zdecydowała się mu sama powiedzieć, więc zrobi to, musi się tylko wyciszyć.
Miałem już dość tych ich zasranych gierek, ta cała sytuacja zaczynała mnie mocno wkurwiać. Nieźli z nich aktorzy. To po prostu kolejny żart. Ile czasu będzie trwać ta gra? Kto ułożył takie popierdolone zasady i czemu ja muszę w to grać!?
Po chwili drzwi otworzyły się, a Ashley powolnymi krokami zbliżała się w naszym kierunku. Gdy podeszła bliżej zobaczyłem, że w prawej dłoni trzyma kawałek papieru. Podeszła do mnie i mi go podała...
- Przepraszam Damien - powiedziała - Przepraszam, że dowiadujesz się dopiero teraz i to w taki sposób, ale to jest silniejsze ode mnie. Wybacz...
Wybuchła znowu płaczem i pobiegła do łazienki, a za nią Rose. Obie zamknęły się w pomieszczeniu. Spojrzałem niepewnie na białą kartkę, i drżącymi palcami otworzyłem ją.
Jedno słowo. To jedno słowo sprawiło, że zrozumiałem co się działo. Jedno słowo wystarczyło bym zrozumiał cel ich działania i zachowanie dziewczyny. Poczułem jak mokre krople spływają po mojej twarzy. Nie próbowałem ich zatrzymać, bo i tak bym tego nie zrobił. Jedno słowo, które sprawiło, że zrozumiałem wszystko. Zrozumiałem na swój sposób, ale wiem, że jeszcze wielu rzeczy nie wiem, ale to nie było teraz istotne. Ważne było te słowo. Wszystko się wyjaśniło, a ja zastanawiałem się dlaczego jestem taki głupi, że nawet nie pomyślałem o takiej opcji.
Miałem sobie za złe, że nawet nie rozważyłem tego. Teraz to było nie istotne, bo już wiedziałem... Wiedziałem, że Dylan zgwałcił Ashley...
Witam w dziesiątym rozdziale Nobody Can Save Me Now :)
* Honorata Skarbek - Damy Radę
Więc tajemnica rozwiana :D Domyślał się ktoś? Więcej zostanie wyjaśnione już w najbliższym rozdziale. Chciałem Was dłużej potrzymać w niepewności, ale to chyba nie miałoby sensu.
Teraz gdy już wiecie, jestem ciekaw jakie są Wasze reakcje? Co zrobi Damien?
Odbiegając od tematu opowiadania - jak pierwsze dni w szkole?
Ja zabieram się do nadrabiania zaległości w rozdziałach u Was :)
No to się porobiło...Nie spodziewałabym się tego po Dylanie...zastanawia mnie jak teraz zachowa się Damien w stosunku do swojego 'przyjaciela'? Czekam na next!
OdpowiedzUsuńDziękuję za opinię :)
UsuńWszystko się wyjaśni w najbliższym rozdziale :)
Damien jeszcze się odegra na przyjacielu...
Nareszcie pojawił się nowy rozdział! :D Właśnie coś mi tak po głowie chodziło, że mogło chodzić o gwałt. Już wcześniej na to wpadłem i cały rozdział potwierdził moje przypuszczenia co do tego. Także nie zaskoczyło mnie to wszystko szczególnie. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że podkreśliłeś teraz fakt tego gipsu, bo przy wcześniejszych rozdziałach zapomniałem, że Damien ma coś nie tak z nogą.
Czekam teraz na dalszy rozwój sytuacji i teraz akurat nie nie wiem kompletnie co może się wydarzyć. Jeszcze pozostaje kwestia Dereck'a, który coś czuję, że ostro namiesza. Nie bez powodu umieściłeś jego postać.
Powodzenia w pisaniu kolejnego rozdziału! :)
http://zyciejestmuzykaaa.blogspot.com
Dziękuje za bardzo miły komentarz :)
UsuńDereck w najbliższym czasie będzie się dość często pojawiał i opowiadaniu :P
No i nadrobiłem zaległości u Ciebie!
OdpowiedzUsuńGwałtu się nie spodziewałem - myślałem, że Dylan jest gejem i zdradził ją z facetem, że jest transwestytą, że chciał ją sprzedać na targu niewolników, ale nie że ją zgwałcił. No to teraz już wiem, ale oni na pewno coś jeszcze ukrywają! Gwałt to jest smutna, tragiczna sprawa, a oni przez te 2 dni, kiedy mówili Damienowi, że wszystko mu wyjaśnią byli raczej rozbawieni, więc musi chodzić o coś jeszcze.
Pozostaje sprawa narkotyków. Myślę, że osobą, która je kupiła był Dylan. Nie wiem, dlaczego tak myślę, ale coś mi się wydaje, że to może być prawda. Mam nadzieję, że się przekonam niedługo, chociaż z drugiej strony, to może być też ktoś z tej czwórki, albo Dereck. Albo ojciec Damiena - teraz mi to przyszło do głowy.
Dereck... Zastanawiam się, czy ten romans to jest osobny wątek, czy jakoś się z resztą łączy - pewnie się łączy, ale tego też dowiem się wkrótce. No i liczę na jakieś pikantne sceny z jego udziałem, ale o tym już wiesz :D
No dobra, pozostaje mi czekać na kolejny rozdział. Szkoda, że dopiero 20 września, ale skoro piszesz, że nadrabiasz zaległości w rozdziałach u nas, to jeśli masz ochotę na coś fantasy - wpadnij tutaj: indywidualnyliterat.blogspot.com
Pozdrawiam i życzę duuużo weny!
Brawo! Zgadłeś wszystko odnośnie narkotyków :)
UsuńDereck będzie się pojawiał dość często w kolejnych rozdziałach, lecz minie sporo czasu nim się wyjaśni dlaczego on jest i czego chce od Damiena...
Ej ej ej. To nie może być to. Gdzieś spodziewałam się tego, ale nie... No kurcze spodziewałam się czegoś wiekszego...
OdpowiedzUsuńDobra po pierwszych wrażeniach powiem ci tak, poprawiłeś się w pisaniu, ten jest wygłaskany, wyszlifowany, na maksa. Podoba mi się. Czekam na kolejny....
UsuńOjej, jak miło, że ktoś dostrzega moją pracę :)
UsuńCzegoś większego? Hmm, powiem tyle, że w najbliżych rozdziałąch będzie dużo większych rzeczy :D
Kurde, no to się porobiło! Ale tak, tak Hero, spodziewała się tego, że Dylan zgwałcił Ash. Już po jej zachowaniu wiedziałam, a to jak pięknie napisałeś to napięcie jest fenomenalne. Genialne!
OdpowiedzUsuńWidać, że twój styl stał się lepszy, o wiele bardziej doszlifowany i dopracowany! Podoba mi się to! :*
Dziękuję za tak cudowny rozdział, bo pozwolił mi oderwać się od monotonnego zadania i zobaczyć, że stworzyłeś coś wspaniałego.
Szkoła na luzie, więc bez spiny.. :)
A i bardzo przepraszam, że jestem tak późno, ale na necie siedziałam tylko wieczorami przez kilka minut i kompletnie wyleciało mi z głowy wstąpienie tutaj, wybacz :*
Bardzo się cieszę, że mój styl się poprawia i co najważniejsze się komuś podoba :)
UsuńDziękuję za komentarz :)
Hejo ;)
OdpowiedzUsuńPowiem tak, przeczytałam już dawno, ale nie miałam kiedy skomentować ;/
cały czas gdzieś latam, uczę się itd...
Super rozdział <3
Wow, z tym gwałtem to miałeś świetny pomysł :)
Rozmowa z Dercekiem rozwaliła mnie doszczętne :D Leże i nie wstaję! hehe :D Genialna akcja! Wygrywasz! Po prostu nie mogłam z tego faceta :)
Jestem ciekawa jak ta akcja końcowa potoczy się dalej ;)
Jak zareaguje teraz Damien?
Czekam na next, oczywiście :)
Sorki, że tak krótko, ale mam nawał roboty, wiedz, że czytam zawsze!
UsuńDziękuję za opinię :)
UsuńGwałt to jeszcze nie wszystko co się tragicznego wydarzy w tej części opowiadania :)
Haha, mam nadzieję, że go polubicie tego pana bo się będzie dość często pojawiał :)
Hej!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak późno. Czytam z telefonu, ale nie mam kiedy komentować.
No cóż, gratuluję pomysłu, nie wpadłabym na coś takiego. Myślałam, że ona jest z nim w ciąży czy coś, jak tak zaczęli wszyscy dramatyzować. Długo trzymałeś w niepewności :D Ale dobrze, że nie przeciągnąłeś tego wyjaśnienia na kolejny rozdział, bo bym nie wytrzymała :) Czekam na następny i weny! ;)
Pozdrawiam :*
Dziękuję za opinię :)
UsuńChciałem to jeszcze trochę przeciągnąć, ale uznałem, że to będzie bez sensu :)
Dziękuję za opinię :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałem i nie za bardzo wiem co napisać, choć nie wiem czy to wina rozdziału, godziny, czy tego, że znowu mnie gorączka zestrzeliła, a więc będzie krótko, a przy kolejnym obiecuję się bardziej postarać.
OdpowiedzUsuńJa mam wrażenie, że oni grają z Damianem (dobrze pamiętam jego imię?) w jakąś chorą grę i że panienka delikatna wcale nie została zgwałcona, tylko leci ściemę za ściemą i tyle. Nie wydaje mi się też by była z kimś takim jak ten dziwny typek, z którego się nabijają.
Mojego imiennika to powinno się zamknąć i wcale nie za to, że nagabuje małolatów, bo pewnie gdyby nagabywał płeć żeńską to średnio by mi to przeszkadzało... wcale by mi nie przeszkadzało, ale on zachęca gówniarzy do pedalstwa! Wybacz, nie jestem tolerancyjny. Jedni nie lubią policji, inni dzieci, psów, kotów, jeszcze inni uchodźców i wyznawców Islamu, a ja nie lubię pedałów i tych innych dziwaków!
Pozdrawiam
j-i-s.blogspot.com
Każdy człowiek ma swoje rzeczy, które lubi bądź nie :)
UsuńNikogo tutaj nie osądzamy, ani propagujemy pewnych zachowań. Wszystko jest fikcją, choć może i mogłoby się coś podobnego wydarzyć...