niedziela, 20 września 2015

Rozdział 11 - Cierpienia lekcja pierwsza

   Nie wiedziałem kompletnie co mam zrobić. Płakać, wybuchnąć śmiechem czy obrzucić ich dziwnym spojrzeniem. Wierzyłem im, wierzyłem, że Dylan zgwałcił Ashley, ale pewna część mnie nie chciała tego przyjąć. Mój przyjaciel...najlepszy przyjaciel od piaskownicy dopuścił się tak okropnego czynu! Wszystkiego mógłbym się po nim spodziewać, już chyba wolałbym żeby kogoś zabił niż odebrał czerwonowłosej dziewictwo...
- Kiedy!? - wypuściłem te słowo niczym karabin maszynowy naboje. Tak bardzo chciałem się dowiedzieć tylu rzeczy, najlepiej teraz i tu.
- Jak byłeś w Australii - mruknął Kevin.
- Kiedy!? - odpowiedź chłopaka nie była odpowiedzią na moje pytanie.
- Podczas imprezy na zakończenie wakacji, kilka dni przed twoim powrotem z Australii - skwitował Ralf domyślając się o co mi może chodzić.
- Dlaczego chodzi na wolności? 
- Bo... - brunet był bardzo zdezorientowany jakiej odpowiedzi mi udzielić.
- Bo!?
- Nie pozwoliłam by ktokolwiek się dowiedział - powiedziała Ashley. Wyglądała na taką załamaną i zrozpaczoną. Zawsze wydała mi się być szczęśliwą dziewczynę, a w rzeczywistości przeżywała wewnętrzny kryzys. Nie wiedziałem, że ktoś mógł ją tak bezpodstawnie skrzywdzić, że mój przyjaciel mógł ją skrzywdzić. Znałem ją wcześniej, nigdy nie była wyzywająca. Więc dlaczego!?
- Przepraszam - to jedyne co przyszło mi do głowy.
- Za co? - spytała lekko zaskoczona Ash.
- Dylan - powiedziałem, a ona rzuciła mi się w ramiona zalewając się łzami.
    Nie wiedziałem kompletnie co zrobić, zaskoczyła mnie. Przełknąłem ślinę i przytuliłem ją, bacznie obserwując reakcję pozostałych. Spotkała mnie taka sama reakcja u nich jak i u mnie. 
- Damien - wychlipała dziewczyna - Zawsze wierzyłem, że jesteś o wiele lepszy od niego. Wiedziałam, że zrozumiesz. Wiedziałam, że tobie można ufać! Wiedziałam to! Jednak nie wiedziałam jednego, jak możesz utrzymywać kontakty z kimś takim jak Dylan Knotter!
- Spodziewaliśmy się, że Dylan nigdy nie piśnie ani słówka o tym - powiedziała Rose nawet nie patrząc w moim kierunku, podczas gdy ja nadal przytulałem czerwonowłosą. - Jednak nie spodziewaliśmy się tego, że on wykorzysta to przeciw nam!
- Jakbyśmy byli winni temu co się stało - powiedział wzburzony Ralf.
- Wierzyłam, że jest dobrym człowiekiem - oznajmiła Ashley siadając obok mnie - Był taki cudowny, romantyczny, i te jego poczucie humoru! Potrafił mnie rozbawić nawet gdy miałam najgorszy dzień swojego życia... To był najlepszy, a zarazem najgorszy okres mojego życia - opowiadała dalej tą historię. Słuchałem jej ze łzami w oczach, bo znałem doskonale mojego przyjaciele na tyle, by wiedzieć, że jej słowa były prawdą. - Byliśmy w sobie tak szalenie zakochani...
- Jednak my jako jej znajomi nigdy nie podzielaliśmy euforii odnośnie tego uczucia - warknął blondyn - Zawsze wiedziałem, że ten debil coś odwali, że coś narobi, ale nigdy... nawet w najśmielszych snach nie spodziewałem się, że dopuści się tego czegoś! Niech się cieszy, że huj żyje!
- Ralf - wcięła się Rose - Opanuj się...
    Słuchałem ich opowieści z tysiącem uczuć buzujących we mnie. Współczułem Ash, próbowałem sobie wyobrazić jak jest jej trudno będąc jednocześnie wściekłym na siebie. To była też moja wina... Nigdy nie zadałem sobie trudu by sprawdzić jaki jest konkretny powód nienawiści tych ludzi do siebie nawzajem. Ufałem bezgranicznie Knotter'owi, że ma rację, że ekipa Ralfa to zwykłe dupki, które wyżywają się na innych bez powodu. Jak mi jest cholernie głupio! 
- Damien, wszystko Ok?- zapytała się brązowowłosa, kiwnąłem głową na tak.
- Żyliśmy jakby nie istniał dla nas czas czy świat. Zabójczo zakochani przeciwko przeciwnościom losu - ciągnęła Ashley - Ten bal miał być ukoronowaniem pół roku naszego oficjalnego związku, jak i przejście w nowy etap. Miał być najlepszym dniem mojego życia. Przez cały miesiąc latałam po galeriach jak głupia szukając odpowiedniej sukienki na ten wieczór. Wiedziałam, że Dylan nie lubi make upu, więc ograniczyłam go do minimum. Dzień wcześniej podarował mi wisiorek z symbolem nieskończoności. Byłam w nim zabójczo zakochana, ale on to wykorzystał w inny sposób... 
- Nigdy wcześniej nie widziałam jej takiej szczęśliwej - powiedziała Rose uzupełniając jej historię - Wiedziałam jedynie, że to będzie wyjątkowy dzień. Nie spodziewałam się, że aż tak...
- Nałożyłam czarną sukienkę, buty na obcasie - czerwonowłosa uśmiechnęła się na wspomnienie, ale na po chwili na jej twarzy znowu pojawiły się łzy - Impreza była na obrzeżach miasta, ponieważ przyjechało nawet wesołe miasteczko. Oglądaliśmy atrakcje, zajadaliśmy się watą cukrową, rozmawialiśmy i po prostu byliśmy obok siebie - uśmiechnęła się poprzez łzy. Ja w tym momencie zacząłem Knotter'a nienawidzić jeszcze bardziej niż przed chwilą. Zniszczył tak wspaniałą dziewczynę, on musi za to zapłacić! - Byłam zakochana i gotowa rzucić cały świat dla niego... Jednak koło północy zaproponował pójście do niego domu. Nie nabrałam żadnych podejrzeń...
- Uprawiali seks już wcześniej -  wcięła się Rose - Do jasnej cholery! Skoro już wcześniej to robili, to czemu kurwa ją zgwałcił...
    To pytanie dało mi wiele do myślenia. Skoro robili to wcześniej dlaczego wtedy ją skrzywdził. Nie miał żadnych podstaw by to zrobić, chyba, że chciał komuś zrobić na złość i planował to od samego początku...
- Bywałam tam chyba miliony razy - powiedziała dziewczyna - Znaczy się w jego mieszkaniu, więc czułam się tam jak u siebie w domu. Włączył pierwszy film w TV i poszedł po picie... Gdy wrócił... Jak przyszedł pocałowaliśmy się, dość namiętnie, a potem nie pamiętam kompletnie nic. Pustka w głowie...
- Ashley - nawet nie wiedziałem co powiedzieć. Było mi przykro? Byłem wściekły? Zły? Wkurwiony? Przeorany emocjami na wszelkie sposoby? Sam nie wiedziałem co mam odczuwać, a czego nie. Płakałem, łzy spływały po mojej twarzy. Wiedziałem, że tak musi być. Przecież nie mogę być niewzruszony skoro wydarzyła się taka tragedia.
- Nie mów nic, nie musisz - oznajmiła - Rano obudziłam się w jego łóżku, w domu nie było nikogo nawet Dylana. Stwierdziłam, że zwyczajnie usnęłam. Jednak gdy odblokowałam telefon ukazała się wiadomość...

Nie wiedziałam dlaczego obudziłam się sama w łóżko w domu Dylana. Czułam się raczej dobrze, więc uznałam, że po prostu zasnęłam. Pamiętam, że po powrocie z wesołego miasteczka oglądaliśmy filmy do późna. Ubrałam się, a chłopaka dalej nie było. Stwierdziłam, że może poszedł do sklepu by zrobić mi śniadanie.
- Moje kochanie - powiedziałam sama do siebie i sięgnęłam po telefonie by sprawdzić, która godzina..
Moim oczom ukazała się nagrana wiadomość głosowa. Zdziwiłam się, ale postanowiłam ją włączyć. Byłam pewna, że mój chłopak chce przygotować mi jakoś niespodziankę, i temu go nie ma.
- Ashley - jego głos był zapłakany i zrozpaczony - Nie wiem co powiedzieć... Nie wiem jak mogę ci to powiedzieć. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, przepraszam cię cholernie. Prze..
Głos mu się urwał i gorzko zapłakał.
- Przepraszam - wyszeptał - Przepraszam, że cię zgwałciłem...

- Całe moje życie legło w gruzach! - wrzasnęła - Kochałam go ponad życie, ale nie potrafiłam i nie potrafię mu tego wybaczyć! Był najważniejszą osobą w moim życiu! Był! Zabrałam wszystkie swoje rzeczy, przeszukałam cały dom by je znaleźć. Wrzuciłam wszystko do torebki i wybiegłam...
    Dziewczyna odetchnęła jakby z ulgą.
- To chyba wszystko co mogę Ci powiedzieć ze swojej strony - powiedziała - Nikomu nie opowiem naszych sekretów, tematów rozmów czy tego co robiliśmy. To jedyne wspomnienie jakie mogę wam zdradzić. 
- Policji też to powiedziałaś? - zapytałem.
- Nikt oprócz naszej piątki o tym nie wiem - szepnęła przerażona - Nawet moim rodzice...
- Żartujesz sobie kurwa!? - byłem zszokowany. Jak można nie powiadomić nikogo, że zostało się zgwałconym. Przecież to nie ma sensu!
- Kochałam go kurwa! - wycelowała palec wskazujący w moją stronę - Choć on okazał się być największym skurwielem jakiego znałam to poprzez uczucie nas łączące nie powiedziałam nikomu...
- Damien zrozum to! - pisnęła Rose karcąc mnie wzorkiem.
- Przecież to kurwa nie ma sensu! - wydarłem się - Chłopak cię zgwałcił, ale pomimo uczucia, które was łączyło nic nie powiedziałaś!? To jest pojebane!
- Obiecałeś spokój - powiedział Kevin - Musisz zrozumieć, że ona go kochała. W pełnym tego słowa znaczeniu i mimo iż sama cierpiała, nie chciała go skrzywdzić, dociera?
- Jesteście jebnięci! - krzyknąłem - To jest jakiś żart, prawda? Jesteście pierdolnięci na wszystkie sposoby świata! Jak mogliście... Jak możecie to trzymać w tajemnicy!
    Byłem wkurwiony na maxa! Nie rozumiałem ich zachowania, jak można tak ważną sprawę trzymać w tajemnicy i wykonać sprawiedliwość na własną rękę. To przecież nie ma sensu. Kto normalny nie mówi policji o gwałcie!?
- Jak zamierzaliście go ukarać? - zapytał ironicznie - Czy czekaj z miłości do niego nie zamierzasz go krzywdzić?
    Czerwonowłosa wymierzyła mi siarczystego plaskacza, że od razu złapałem się za bolące miejsce.
- Ty kurwa nic nie rozumiesz i nie zrozumiesz! - wrzasnęła - Już nie chodzi, że skrzywdził mnie fizycznie. Zniszczył moją wiarę w ludzi, zniszczył mnie psychicznie. Ja też zamierzałam też tak go skrzywdzić, i wiesz co? Udało mi się z bardzo dobrym efektem. Ile razy opowiadał mi, że jesteś dla niego jak brat. Że jesteś jego najlepszym przyjacielem i nie wyobraża sobie byś kolegował się z ekipą Ralfa...
- Dał nam najlepszy powód by się odegrać - pociągnął wątek Kolden - Skoro tego nie chciał, to znaczy, że tak zrobimy. Ja do ciebie zagadałem gdy ten leżał w szpitalu. Potem odezwał się Ralf, szybko się z tobą zaprzyjaźniliśmy i szybko przestaliśmy ciebie używać jako broń przeciw Dylanowi. Traktowaliśmy ciebie jako przyjaciela...
- Rose? - zapytałem.
- Nasz związek nigdy nie był w celu ataku Knottera. Kocham Ciebie - powiedziała, a moja złość momentalnie uleciała. Te dwa słowa sprawiły, że teraz im uwierzyłem. Zrozumiałem na czym polegała ich zemsta, nie miałem im tego za złe. Rozumiałem to. Jednak nadal nie rozumiałem dlaczego nie powiedzieli o tym policji. Najwidoczniej to pytanie miało pozostać bez odpowiedzi...
- Jego wypadek na motorze też był waszą sprawką?
- Nie chwaląc się ja tego dokonałem - powiedział Kevin będąc bardzo dumnym z siebie.
- Chociaż tyle - mruknąłem, a ich oczy rozszerzyły się do granic możliwości w akcie zdziwienia - Chociaż tyle ten skurwiel dostał za swoje w sensie fizycznym...
   Wracałem już do domu gdy zauważyłem Knottera palącego na ławce obok bloku. 
- Siema - rzuciłem z pogardą wywalając mu fajka z buzi.
- Co do choler...- nie dokończył gdyż moja pięść spotkała się z jego twarzą. Potem kolejny cios i kolejny. Gdy chłopak się ogarnął odepchnął mnie od siebie aż wywaliłem się na kostkę i walnąłem się głową w krawężnik. Poczułem jak ból rozrywa mnie od środka.
- Pojebało Cię? - spytał widocznie zdezorientowany sytuacją.
- Jak podobało Ci się gwałcenie niczego nie świadomej Ashley? - zapytałem w ironicznym uśmiechem na ustach - No przestań! Tylko mi tu nie rycz, przecież dla ciebie jej miłość nic nie znaczyła!
- Damien... posłuchaj mnie...
- Nie chcę cię słuchać - podniosłem się w ziemi. Skrzywiłem się pod wpływem bólu połamanej nogi oraz tyłu głowy - Spierdalaj z mojego życia... Już nic dla mnie nie znaczysz! Zachowałeś się jak huj! Powinni ci obciąć jaja, więc ciesz się, że jeszcze żyjesz, choć może to zmienimy?
- Co oni ci kurwa zrobili? - chłopak był zaskoczony moim zachowaniem. Sam zresztą nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Włączył mi się wielki agresor, ale wiedziałem czym jest spowodowany.
- Anielska Wkurwioza coś co mówi? - zapytałem z wielkim uśmiechem na ustach - Kurwa to ci się udało! Myślałeś, że jak zrzucisz odpowiedzialność na Ralfa bo kiedyś brał bo się od niech odwrócę? Nie spodziewałeś się jednak, że oni połączą te wątki!? Jesteś aż taki głupi!?
- Nie jesteś sobą! - wrzasnął lekko przerażony.
- Nie podobam ci się w takim wydaniu? - zapytałem wściekle - Sam mnie takiego zrobiłeś! Spieprzyłeś życie najlepszemu przyjacielowi, i dziewczynie, która kochała cię nad życie. Dalej nie wiesz o co chodzi?
- Kurwa! - zaklął - Damien ty musisz mnie wysłuchać i zrozumieć to!
- Nie będę cię słuchał - rzuciłem - Nie chcę cię widzieć, słyszeć, ani nie chcę byś nadal się uczył w tej szkole!
- Co ty pierdolisz?
- Twoje narkotyki działają chyba z lekkim opóźnieniem? Dwa tygodnie to chyba zbyt długi czas na fazę po ćpaniu...
- Damien!
- Och kurwa zamknij się! Przecież wiem, że ta Anielska Wkurwioza ma tak działać - wybuchłem śmiechem - Anielska Wkurwioza!? Kto to do huja wymyślił?
- Damien uspokój się - chłopak podszedł do mnie, ale od razu uderzyłem go z pięści w twarz. 
- Spierdalaj! - warknąłem oglądając jak chłopak maca swoją rozciętą wargę - Nie chcę cię znać! Jesteś największym gównem jakie znam...
- Damien co się dzieje!? - Rose i Kevin biegli w naszym kierunku. Dylan gdy tylko ich zobaczył uciekł w stronę swojego domu, a ja wybuchłem wielkim śmiechem.
- Kurde - Kevin był przerażony - Ralf miał rację, on jest pod wpływem i obawiam się, że ten narkotyk właśnie zaczął działać!
- Bez przesady - zaśmiałem się - Nic mi nie jest...
    Ledwie zdążyłem wypowiedzieć te słowa, a zakręciło mi się w głowie i upadłem na chodnik po raz kolejny tego dnia uderzając głową o twarde podłoże...
    Ocknąłem się w swoim łóżku, niewiele pamiętając z poprzedniego dnia. Światło słoneczne wpadające do pokoju skutecznie mnie oślepiało. Przetarłem oczy i usiadłem. Na fotelu obok spał Kevin, a moje ubrania walały się po całym pokoju. Przerażony zerknąłem pod kołdrę, ale odetchnąłem z ulgą gdyż bieliznę miałem na sobie. Próbowałem sobie coś przypomnieć z poprzedniego dnia, ale jedyne co zyskałem to potężny ból z tyłu głowy. Dotknąłem się tam ręką. Syknąłem z bólu, gdyż wyczułem tam sporej wielkości siniaka. Kompletnie nie wiem dlaczego jestem u siebie w domu, skoro miałem się spotkać z Ralfem...
    Wtedy część wspomnień wróciła, płacząca Ashley opowiadająca o gwałcie przez Dylana. Moje zdenerwowanie gdyż ci nie powiadomili nawet policji o zaistniałej sytuacji. Nie rozumiałem dlaczego dziewczyna koniecznie na własną rękę chciała wykonać sprawiedliwość. Jednak udało się jej, Dylan dostał za swoje. Choć pewnie nie równało się to z cierpieniem fizycznym i psychicznym jakie przeżyła dziewczyna, ale zawsze coś...
- Wszystko okej? - usłyszałem głos Koldena. Bacznie się we mnie wpatrywał jakbym zrobił wczoraj coś strasznego.
- Tak - mruknąłem drapiąc się po głowie.
- To ja się będę zbierał - nim zdążyłem w jakikolwiek sposób zareagować to brunet opuścił moje mieszkanie.
- Kurwa - zakląłem pod nosem i wygramoliłem się z łóżka...
    Ostatnie dni przyniosły wiele nieprzyjemnych informacji do mojego życia. Tak właśnie mój najlepszy przyjaciel okazał się być największym idiotą i bydlakiem jakiego znałem, a osoby, których tak praktycznie nie znałem okazały się mówić prawdę, oraz wykazały chęć pomocy.  To śmieszne jak przewrotne potrafi być życie, ufasz komuś, ale okazuje się, że on jest zupełnie inną osobą za jaką ją uważasz. Osoby, którym nie ufasz i nie znasz mówią prawdę i to jaką! Ashley została zgwałcona przez Dylana! Chyba już nigdy nie wyrzucę tej myśli z głowy. Przecież tego nie da się opisać słowami! Jej ból, cierpienie. Cieszę się, że po tym wszystkim co się wydarzyło w jej życiu nadal żyje i nie targnęła na swoje życie. Ukryłem twarz w dłoniach, pomiędzy którymi i tak przeciekały łzy. Ciągle się zastanawiałem dlaczego to musiało poniekąd spotkać mnie!? Dlaczego to musiał być mój były najlepszy przyjaciel!? Dlaczego go spotkało Ash? Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego? Tyle pytań bez odpowiedzi, tyle rzeczy do wyjaśnienia jeszcze zostało. Jednak nie zamierzałem na nich naciskać. Straciłem kogoś ważnego w moim życiu, tak łatwo nie da się po tym pozbierać. Wiedziałem, że chłopak dokonał się naprawdę złej rzeczy, ale w jakiś sposób mu współczułem. Wiedziałem, że od tamtego dnia nie miał łatwego życia...
    Moje rozmyślania przerwał dźwięk telefonu.

[Ja] - Hej Rose, co tam?
[Rose] - Musimy pogadać...
[Ja] - Kiedy i gdzie?
[Rose] - Nawet teraz, nie zabiorę Ci dużo czasu.
[Ja] - Okej.
[Rose] - Nie przeszkadza mi furia z twojej strony po tym co się stało. Wiem, że bardzo to przeżywasz. Dylan był kimś ważnym w twoim życiu, a okłamał cię i wykorzystał w najgorszy sposób... Jednak musisz mi dać czas by przemyśleć sprawy odnośnie naszego związku...
[Ja] - To znaczy?
[Rose] - Zrywam z Tobą. Przepraszam...
[Ja] - Dlaczego?
[Rose] - Nie zrobiłeś nic złego, przysięgam. Kocham Cię. Jednak ostatnio w moim życiu się wiele dzieje, muszę to przemyśleć...
[Ja] - Przecież wiesz, że możesz na mnie polegać, Rose!
[Rose] - Damien, nie utrudniaj tego... To koniec...

    Głos się jej załamał i rozłączyła się.
   Rzuciłem telefon obok siebie i po mojej twarzy po raz milionowy w ciągu ostatnich dwóch dni spłynęły łzy. Pomyliłem się, wczoraj nie straciłem jednej ważnej osoby z mojego życia. Wczoraj straciłem dwie ważne osoby z mojego życia...

  --»۞«--
Witam w jedenastym rozdziale opowiadania Nobody Can Save Me Now :)
Wydaje mi się, że ten rozdział słabo mi wyszedł. Początkowo miał wyglądał trochę inaczej...
Niemniej jednak mam nadzieję, że się Wam spodobał i chętnie wyrazicie swoje opinie w komentarzach. Wiele rzeczy się już wyjaśniło, ale będzie też czas na kolejne. 
Jesteście zaskoczeni reakcją Damiena? Co sądzicie o decyzji Ashley? Pewnie już się domyśliliście kto kupił narkotyki z prologu i kto padł ich ofiarą. Dlatego główny bohater nic nie pamięta, że rozmawiał poprzedniego dnia z przyjacielem.
Z natłoku szkoły, oraz innych wielu spraw prywatnych jestem zmuszony przez najbliższy czas dodawać notki co dwa tygodnie. Przepraszam z całego serca ;* Musicie jednak zrozumieć, że mam też inne rzeczy do ogarnięcia. 
Do następnego :)
DRAGON 

22 komentarze:

  1. Poważnie i smutno....
    Jestem zaskoczona... Tym wszystkim!
    Rozdział jest bardzo dobry, czyta go się lekko oraz z przyjemnością, a piosenki które lecą w tle dodają całego uroku- zwłaszcza "Bring me to life" Moja ulubiona piosenka ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię :)
      Ojej, jak miło, że playlista się podoba :) Choć to tylko 5 piosenek to dużo czasu spędziłem by je wybrać :D

      Usuń
  2. No, dużo się wyjaśnia, poszczególne wątki zaczynają łączyć się w jedną całość. Podoba mi się, chociaż Damien jest chyba najbardziej zmiennym i rozchwianym emocjonalnie człowiekiem na świecie :D No i narkotyki... Pozdrawiam!
    indywidualnyobserwator.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że to wszystko się jakoś układa w całość :)
      Och, ale chyba wiadomo dlaczego nasz bohater jest taki zmienny w emocjach :D
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
    2. No wiadomo, wiadomo, ale to i tak bardzo się rzuca w oczy, nawet biorąc pod uwagę wpływ narkotyków. Chociaż z drugiej strony, w sumie nie wiem, bo nikogo naćpanego nie widziałem.

      Ej, wiesz co? Przyszła mi taka myśl do głowy... No bo teraz to już jest jasne, że to Dylan narkotyki kupował (zgadłem, zgadłem!) i tak się teraz zastanawiam, czy dilerem nie był przypadkiem Dereck ^^ Takby to pasowało do niego trochę...

      Usuń
    3. Eeee, proszę mi tutaj nie oskarżać o takie rzeczy Derecka xD
      Kombinuj, kombinuj dalej :)

      Usuń
  3. Wcale nie wyszedł Ci ten rozdział słabo :) Jeśli oni mówią prawdę to współczuję Ash, chociaż przyznaję, że mam małe wątpliwości, czy aby na pewno są w 100% szczerzy, a Damien mógł wysłuchać Dylana, ale rozumiem, że był w dużym szoku. Poza tym Rose naprawdę zerwała z Damienem przez komórkę? :/ Szkoda, że kolejny za 14 dni dopiero, ale będę czekać z niecierpliwością! Jeszcze muszę nadrobić poprzedni rozdział. Świetnie piszesz!
    Arleta!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, wszystko zostanie wyjaśnione dlaczego ktoś tak postąpił :)
      Rozdziały będą się tak narazie pojawiać, gdyż mam tez inne sprawy do ogarnięcia :)

      Usuń
  4. Nie mam za bardzo czasu, bo już trzeba spać więc powiem krótko.
    Zajebiscie to opisałeś, tyle emocji, wow.. Jestem pod wrażeniem i powiem, że to jeden z najlepszych rozdziałów.
    Szkoda mi Damiena i Ash, a Dylan to skończona ciota....

    Pozdrawiam, Hero ^^
    Dobranoc :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem pod wrażeniem! Naprawdę bardzo mi się podoba :P

    OdpowiedzUsuń
  6. No nieźle się pojebało w życiu Damiena :/ Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni i on wyjdzie na prostą.
    Nadrobiłem wszystkie rozdziały ;) I mogę szczerze powiedzieć, że spędziłem godzinę na czytanie naprawdę dobrego opowiadania. Gratuluję! ;)
    Oczywiście czekam na next ;D

    I zapraszam do mnie:
    http://krystix-blog.blogspot.com/
    http://subiektywniekrystix.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło czytając Twój komentarz! :)
      Wszystko się w wyjaśni z przeciągu paru rozdziałów :)

      Usuń
  7. Ciekawy jest ten rozdział, ale myślę że to wszystko jest jeszcze bardziej złożone i skomplikowane niżeli zostało napisane w tym rozdziale. Coś mi się wydaje tutaj ukryte i jakieś dziwne jest dla mnie zachowanie całej paczki Ashley. Niby powiedziała o gwałcie, ale ta sytuacja z Koldenem i Rose coś mi nie pasuje i właśnie dlatego mi się wydaje, że za tym wszystkim kryje się coś jeszcze albo nawet dobrze zaaranżowane kłamstwo albo coś w rodzaju zemsty. No zobaczymy jak to wyjdzie w dalszych rozdziałach czy moje podejrzenia się sprawdzą co do tego że jest trochę inaczej niż zostało pokazane przez paczkę Ashley. :D
    Dobry rozdział ogólnie.
    http://zyciejestmuzykaaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku jak się cieszę, że opowiadanie się Wam podoba i próbujecie tworzyć własne teorie :)
      Więcej takich komentarzy poproszę :D

      Usuń
  8. Jak to się stało, że czytałem ten rozdział i nie ma tutaj mojego komentarza? Wybacz, że nawaliłem, ale nie wiem czy przeczytałem i nie zdążyłem go napisać, czy się nie opublikował. Obiecuję jeszcze dziś tutaj wrócić i dodać, a teraz zajmę chwilkę w zupełnie innej sprawie:

    Zapraszam na nowe, jednoczęściowe opowiadanie, które nigdy nie będzie miało kontynuacji.
    Nie ukrywam, że bardzo mi zależy na twojej opinii, bo jest to całkowita nowość dla mnie, taka pierwsza próba opowiedzenia czegoś w jednej części i chciałbym się dowiedzieć jak zdaniem innych (także twoim) mi poszło.

    http://dariusz-tychon.blogspot.com/2015/10/nie-badz-don-kichotem.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie przeczytam w wolnym czasie :)

      Usuń
    2. Wróciłem. Oczywiście mega spóźniony, ale co tam. Ważne, że jestem, prawda?
      Nie wydaje mi się by chłopak zgwałcił Ashley, jak na moje oko to dziewczyna zasługuje na Oscara, bo jest świetną aktoreczką.
      Obawiam się, że zemsta tej paczki nie jest skierowana tylko w rzekomego gwałciciela, ale przede wszystkim w Damiena. Może oni sądzili, że tych dwoje to geje, a oni nie lubią pedałów i stąd ich zemsta, albo bardziej taki plan by wykończyć obydwóch psychicznie?
      Albo Dylan był z Ash, ale jest gejem i ją rzucił dla Damiena? I stąd ta jej zemsta i okrzyknięcie go gwałcicielem?
      Kombinuję, kombinuję i może w końcu coś uda mi się odgadnąć. Biegnę do kolejnego.

      j-i-s.blogspot.com

      Usuń
    3. Za dużo u Ciebie tej nienawiści wobec homoseksualistów :D
      Moi bohaterowie nie są aż tacy źli :D
      Pewnie, że się cieszę, że wróciłeś :)
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  9. Rozdział jakiś taki smutny. To dziwne, że oni nikomu o tym nie powiedzieli, co spotkało Rose. I jeszcze to zerwanie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodziło Ci chyba o Ashley :D
      Mieli swoje powody by tak zareagować, ale chyba chcieli dobrze?
      Rose sama do końca nie wie co chce robić i co robi :D

      Usuń

Szablon
Calumi
Sosowa Szabloniarnia