niedziela, 4 października 2015

Rozdział 12 - Ty i ja?

    Ostatnie dni były dla mnie niczym rollercoaster. Informacja o gwałcie Ashley wywróciła moje życie do góry nogami. Byłem zdruzgotany emocjonalnie, bo nigdy nie spodziewałem się, że mój najlepszy przyjaciel mógł dopuścić się tak okropnego czynu. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że on nadal chodzi sobie na wolności jakby był niewinny. Tak nie można! Mimo wszystko staram się zrozumieć jej decyzję, że nie chciała o tym mówić. Sądziła, że samej uda się wykonać sprawiedliwość odbierając Knotterowi najlepszego przyjaciela, czyli mnie, innych znajomych oraz jakąkolwiek próbę integracji z rówieśnikami. On skrzywdził ją może nie tak bardzo fizycznie, ale psychicznie. Chciała w podobny sposób odegrać się na chłopaku. Czy jej się udało? Według mnie jej plan był, jest i będzie totalną klapą, nie wykonała niczego nawet na dziesięć procent wedle skali bólu psychicznego by Dylan też mógł poczuć się skrzywdzony. Wprawdzie przestałem się z nim przyjaźnić, ale czy to może być odpowiednia kara za gwałt? 
    Od tamtego wieczoru niezbyt często pokazywałem się w szkole usprawiedliwiając to złym samopoczuciem. Potrafiłem podrobić podpis mamy co pomagało mi napisać zwolnienie. Niewiele jem, praktycznie nie wychodzę z domu. Od wczoraj mieszkam z Kate, więc tym bardziej mogę zostawać w mieszkaniu. Gdy ja śpię ona wychodzi, więc nie może wiedzieć czy wychodzę z domu. Nie mogę funkcjonować z myślą, że on chodzi na wolności! Obiecałem Ashley, że nie powiem nikomu, tym bardziej policji o zaistniałym fakcie. Stwierdzili jednogłośnie, że mają jeszcze jednego asa w rękawie by odegrać się na chłopaku, więc staram się nie naciskać. Nie rozmawiałem z nimi od tego dnia, podobnie z Rose, którą w szkole unikam niczym ogień. Nie popisała się zbytnio zrywając ze mną przez telefon. Jestem świadomy swoich wad, więc raczej nie dziwię się jej decyzji, ale dlaczego okazała się takim tchórzem!? Nie mogła przyjść!? Bała się zmiany swojej decyzji!? Nie rozumiem, i nie staram się zrozumieć jej zachowania....
- Kiedy wrócisz do szkoły? - usłyszałem głos siostry. Zamyśliłem się pewnie na długi czas i nie zauważyłem, że wróciła z pracy. 
- Kiedy ja cały czas chodzę do niej - powiedziałem nie odrywając wzroku od czarnego ekranu telewizora.
- Nie kłam - oznajmiła i usiadła obok mnie - Powiesz mi co się dzieje?
- Nic ważnego - skłamałem.
- Wybacz, ale znam cię dość spory czas, więc wiem kiedy kłamiesz - spojrzała mi w oczy - Damien, pozwól sobie pomóc...
    Znowu się zamyśliłem, przecież nie mogę powiedzieć o gwałcie! To dopiero byłaby afera!
- Rose ze mną zerwała - mruknąłem po chwili spuszczając głowę - Przez telefon...
- Pojebało ją? - zapytała wkurzona - Wydawaliście się być tacy szczęśliwi, ba! Powiedziałabym, że nawet zakochani, i co nagle koniec?
- Nie wiem - rzuciłem. - Nie gadałem z nią od tego telefonu...
- Dlatego nie chodzisz do szkoły?
- Tak...
- Wiesz, że nie możesz tak żyć? - spytała - Nie ta, to inna - kontynuowała nie czekając na moją odpowiedź - Tego kwiatu jest pół światu! Nie możesz wiecznie wegetować w pokoju przed wyłączonym TV, zajmij się czymś...
- Jeśli ja nie chcę zapomnieć?
- Kurwa! - warknęła. - Damien, skoro rzuciła cię przez telefon i nie próbowała tego wyjaśnić co oznacza, że jest zwykłą szmatą i nic nie wartą lafiryndą. Rozumiem, żeby powiedziała ci to w twarz, rzuciła pierwszy lepszy powód, ale ona stchórzyła by być face to face, więc nie zamierzam mieć do miłości...
- Kate...
- Nic do niej nie mam - podniosła ręce w obronnym geście - Nawet szacunku...
    Wybuchłem śmiechem, po czym  dziewczyna przyłączyła się też do mnie. Wprawdzie jej słowa nie wniosły niczego do mojego życia, ale poczułem się lżej. Otworzyłem się, nie dusiłem tego w sobie, a to już był dobry znak. 
- W poniedziałek za cztery tygodnie masz zdjęcie gipsu, zadowolony? - zapytała się Kate.
- Byłbym zadowolony jeśli byłoby to za tydzień - oznajmiłem znowu zdołowany. Cztery tygodnie! Jeszcze cztery tygodnie całkowitego uziemienia z gipsem i kulami.
- Nie trzeba było się łamać - rzuciła ze śmiechem i poszła do łazienki. 
    Słuchając się słów siostry postanowiłem wyjść choćby na spacer. Nałożyłem kurtkę, buty i wyszedłem z mieszkania. Był początek grudnia i robiło się coraz zimniej. Pewnie za kilka dni spadnie śnieg, niedługo wigilia...

Siedziałem u Rose i przeglądałem zdjęcia jej rodziny. Była taka słodka jak była mała!
- To też ty? - zapytałem wskazując palcem zdjęcie, gdzie kobieta, prawdopodobnie jej mama trzymała małe dziecko na rękach.
- To jedyne zdjęcie, gdzie Max i mama są na jednym zdjęciu - powiedziała, a w kącikach jej oczu pojawiły się łzy - Jedyne jakie mają wspólne. Wigilia. To było w wigilię...
- Czy ona potem...umarła? - spytałem się delikatnie.
- Nie - pokręciła głową - Potem trafiła do szpitala na trzy miesiące. Lekarze zalecili chemię, i inne pierdoły. Jej stan zaczął się polepszać, byli zaskoczeni, że idzie tak dobrze, ale...
- Ale?
-  Następnego dnia już nie żyła - powiedziała i otarła łzy. - Zresztą nieważne...
- Czemu?
- To moja prywatna sprawa - rzuciła.
Postanowiłem nie naciskać, ale czułem, że coś jeszcze jest w tej historii czego mi nie powiedziała, ale powie mi jak będzie gotowa. 

    Uśmiechnąłem się delikatnie na to wspomnienie. Wigilia. Mieliśmy ją spędzić razem - ja, Rose  oraz Max. Dziewczyna stwierdziła, że jej ojciec tradycyjnie będzie pracował, a moi rodzice jak to moi rodzice. Teraz mnie zabolało nasze rozstanie jeszcze bardziej. Mieliśmy tyle planów na wspólną przyszłość, przed nami miało nie być żadnych przeszkód, tylko prosta droga po wygraną. Mieliśmy się wspomagać wzajemnie i pomagać. Jednak nasze ludzie plany są bardzo ulotne, nawet więcej niż bardzo... 
    Cieszyłem się chwilą spokoju by móc rozmyślać o swoim życiu, gdy nagle obok mnie zatrzymał się jakiś biegacz. Sądząc po czarnym kolorze dresu stwierdziłem, że jest to mężczyzna. Jednak uśmiech zniknął z mojej twarzy gdy ów osoba odwróciła się.
- Damien?
- Dereck?
- Serio?
- Serio?
- Miałeś zadzwonić - powiedział radośnie i wyciągnął do mnie rękę na powitanie. Nie uścisnąłem jej, a mimo to facet usiadł obok mnie. 
- Nadal w gipsie? - zapytał z troską w głosie.
- Sześć tygodni - wyjaśniłem - Dali mi gips na ten czas, czyli zostały jeszcze cztery tygodnie...
- Współczuję...
- Poradzę sobie bez tego...
- Czemu taki jesteś?
- Jaki?
- Nastawiony wrogo do mnie? - zapytał retorycznie - Nie sadzę bym coś ci zrobił, a ty traktujesz mnie jak najgorszą osobą na świecie...
- Pocałowałeś mnie - zaatakowałem go - Może i ty jesteś gejem, ale ja jestem hetero, więc wara od mojego ciała...
- Nie można tak od razu - był widocznie zaskoczony moimi słowami - Choć po twojej reakcji śmien twierdzić, że podobało ci się...
    Poruszył znacząco brwiami, a na moją twarz momentalnie wpłynął rumieniec. Tu mnie miał. Mogłem się wypierać ile wlezie, że mam normalną orientację, ale nie mogłem zaprzeczyć, że wydarzenie z dnia gdy się połamałem w jakiś cholerny sposób mi się podobało i to chyba najgorsze w tym wszystkim...
- Wiesz - rzucił nagle łapiąc ręką na moje udo - Mogę sprawić, że odwidzą ci się dziewczyny, a pokochasz mnie...
- Wiesz - wyjąkałem bardzo speszony. Okazuje mi swoje uczucia w miejscu publicznym! Jeśli nas ktoś zobaczy to go chyba zabiję - Moje innym razem się pobawimy...
    Było zdecydowanie za późno nim zrozumiałem sens swoich słów, Dereck wybuchł śmiechem, a ja chyba byłem tak czerwony jak dojrzały pomidor.
- Spoko młody - powiedział z uśmiechem na ustach - Poczekam...
    Nim znowu zareagowałem złożył delikatny pocałunek na moich ustach i podbiegł dalej. Ja siedziałem dalej sparaliżowany na ławce nie wiedząc co zrobić. Gdy spojrzałem na swoje krocze zakląłem w myślach. Cóż, nie codziennie obcy facet łapie cię prawie za krocze...
    Wkurzony na maxa powolnym krokiem udałem się w stronę mieszkania siostry. Spacer zdecydowanie nie był dobrym pomysłem...

    Odetchnąłem z ulgą gdy opuściłem szpital już bez gipsu na nodze oraz kul. Czułem się o wiele lepiej, i kość się dobrze zrosła, więc nie było potrzebne ponowne założenie gipsu. Czekając na komunikację miejską zapaliłem papierosa. Nikotyna. Tego mi było trzeba!  
    Będąc już w domu postanowiłem przydać się na coś siostrze i posprzątać dom. Włączyłem radio i zaatakowałem pokoje by je odkurzyć i powycierać kurze. Ponieważ muzyka głośno grała, że zauważyłem, że mój telefon dzwoni, miałem siedem nieodebranych połączeń od Rose. Zdziwiło mnie to bardzo, ale postanowiłem oddzwonić.

[Ja] - Hej. Coś się stało?
[Rose] - Kiedy pojawisz się w szkole? 
[Ja] - Interesuje cię to?
[Rose] - Ralf mówił, że od ponad dwóch tygodni nie było się w szkole. Nie chodziłeś przed wigilią, a po nowym roku też praktycznie nie przychodziłeś...
    Może mi się tylko wydawało, ale wyczułem troskę w jej głosie.
[Ja] - Chorowałem sporo, a dziś zdjęli mi gips...
[Rose] - Okej.
    Raczej mi nie uwierzyła.
[Rose] - Będziesz jutro w szkole?
[Ja] - Bo?
[Rose] - Dobra! Chciałam ci powiedzieć w szkole, ale okej. Wiem, że unikałeś mnie bo byłeś na mnie zły. Wiem też, że coś do ciebie czuję, ale narazie jakikolwiek związek pomiędzy nami nie jest możliwy. Nie chcę byś był obojętny na mnie, możemy rozmawiać, ale...
[Ja] - Pierdol się...
[Rose] - Słucham!?
[Ja] - Pierdol się. Skoro tak sprawiasz to po huj dzwonisz!? Ignorujmy się, tak będzie lepiej dla nas obojga...
    Rozłączyłem się i wyciszyłem telefon by nie słyszeć kolejnego połączenia. Dziewczyna natychmiast próbowała się do mnie dodzwonić. 
    Usiadłem na sofie będąc wściekły. Najpierw zrywa ze mną przez telefon, potem oboje ignorujemy siebie w szkole, a potem nagle dzwoni i mówi, że jest szansa na uczucie, ale nie będziemy razem. Przecież to chore! Bardzo się na niej zawiodłem. Uważałem ją za odpowiedzialną dziewczynę, ale chyba one wszystkie takie są. Wcześniej moja historia miłosna skończyła się podobnie. Kochamy się, ale chyba nam nie wyjdzie, prawda? 
    Wybuchłem śmiechem, życie jest kurwa dziwne! Zastanawiam się tylko czemu takie pojebane rzeczy spotykają mnie!? Mój przyjaciel gwałci dziewczynę, ale ona z miłości do niego nie powie o tym nikomu. Moja dziewczyna zrywa ze mną by po paru tygodniach zadzwonić i oznajmić mi, że między nami nic nie będzie...
- To wszystko jest pojebane - rzuciłem sam do siebie - Czas się najebać...

DERECK:
    Właśnie kończyłem swoją pracę gdy zadzwonił mój telefon. Nie potrafię opisać szoku gdy na ekranie wyświetliła się nazwa kontaktu 'Damien'. Sądziłem, że nigdy nie zadzwoni, a tu proszę, młody mnie zaskoczył. Impreza? Myślałem, że chce robić ze mną co innego, ale na co ja mogę liczyć? Choć te wyjście do klubu też może być niezłym pretekstem. Kurwa! Muszę się ogarnąć i się opanować gdy będzie obok mnie przez tyle czasu. 
    Spakowałem swoje rzeczy i wyszedłem z biura, przy recepcji zauważyłem Rose, która pewnie czekała na ojca. Rogan tak ciężko pracował by zapewnić im dobry byt, ale chyba zapomniał o swojej roli tatuśka. Choć swoją drogą, ona chyba chodziła z Damienem? Tak, pamiętam, że widziałem ich w Orchidei, a skoro chłopak ma ambitny plan się najebać to może oznaczać, że na dziewięćdziesiąt dziewięć procent się rozstali. To chyba będzie mój szczęśliwy dzień! 
    W domu pozbyłem się garnituru, i udałem się do łazienki by wziąć prysznic. Ułożyłem włosy, założyłem czerwoną koszulę oraz pierwsze lepsze jeansy, zabrałem portfel i telefon. Byłem gotowy, choć to dopiero osiemnasta. To na sto procent będzie dziwne jak przyjadę tak wcześnie pod jego nowy dom. Teraz mieszka z siostrą, tym lepiej dla mnie. Przeszukałem wszystkie szafki by ostatecznie w kuchni znaleźć paczkę prezerwatyw. Trochę mnie to zdziwiło jej położenie, ale schowałem ją w sypialni i udałem się do domu Damiena.
    Wybuchłem śmiechem gdy wsiadł do mojego samochodu, okazało się, że byliśmy ubrani identycznie.
- Serio!? - zapytał z uśmiechem na ustach.
- Hmm - zamyśliłem się - Sądzę, że chyba skopiowałem ten strój od ciebie, ale cóz, chyba mamy się dobrze bawić?
- Dokładnie - powiedział i zapiął pasy, a ja ruszyłem do klubu.
- Czemu zadzwoniłeś do mnie - zapytałem - Nie żebym miał coś przeciwko, ale po ostatnich naszych spotkaniach odebrałem inne wrażenie...
- Cóż - chłopak wyglądał na totalnie skrępowanego, przy czym wyglądał tak seksownie - Osiemnaście lat mam dopiero w czerwcu, a jak myślisz kto mnie wpuści do klubu bez dowodu...
   Choć wybuchłem śmiechem mi samemu nie było do śmiechu. Zamierza mnie wykorzystać? Heh, to ja też to wykorzystam i będziemy kwita.
- Nie gniewasz się? - spytał się po chwili ciszy.
-  Czemu? - udałem zaskoczonego - Trzeba sobie pomagać...
    Damien wybuchł śmiechem, a ja zacząłem szukać miejsca by zaparkować pod klubem. Czułem, że ta noc będzie bardzo owocna.
    Oczywiście udało nam się wejść bez problemu, a chłopak ruszył w stronę baru.
- Wódkę poproszę - rzucił do kelnera.
- Dwa razy poproszę - powiedziałem i położyłem banknot na blacie. Facet zmierzył najpierw mnie, a potem jego wzrokiem, ale ostatecznie zabrał pieniądze i po chwili dał nam nasze zamówienie.
    Chłopak jednym łykiem wypił wszystko, po czym skrzywił się i zaczął szukać czegoś na popicie. 
- Jaki jest powód tego? - zapytałem wskazując palcem na pusty kieliszek. 
- Czy to ważne? - zapytał.
- Płacę, więc wymagam - szepnąłem mu na ucho - Tylko nie mów, że dziewczyna bo zaraz wracamy...
- Dereck! - jęknął widocznie zrezygnowany.
- Odbieram ci zabawę? - prychnąłem śmiechem - Teraz tego nie rozumiesz, a jutro jak jedyne co będziesz pamiętał to jedno wielkie czarne gówno zwane kacem, to nie będzie ci tak do śmiechu...
- Dlaczego ci tak zależy? - spytał mnie, a ja przez moment utonąłem w jego niebieskich oczach. Wszyscy mówią, że ten kolor jest taki pospolity, ale dla mnie są zajebiste, szczególnie jego oczy.
- Każdy inny powód jest lepszy niż dziewczyna - żachnąłem się - Tego kwiatu jest pół światu, a ty zamierzasz się schlać bo jakaś szmata cię rzuciła? Jej strata, jesteś mega fajnym chłopakiem i sadzę, że możesz mieć każdą, a ty przejmujesz się pierwszym lepszym szlaufem...
- Może i masz rację - rzucił po krótkiej chwili zastanowienia - Jednak posiedźmy jeszcze trochę tutaj...
    Nikt inny nie liczył się tego wieczoru dla mnie, tylko on. Był cholernie idealny i gorący w każdym skrawku swojego ciała. Działał na mnie jak płachta na byka. Był taki wyzwolony jak się bawił i pewien swojego oryginalnego seksu podczas rozmowy z dziewczynami czy osobami z klubu. Czy był tak zawsze czy po alkoholu? W każdym wydaniu był dla mnie kimś i w każdym go pragnąłem.  Z lekkim bólem serca oglądałem jak tańczył z innymi dziewczynami, które nie ukrywały swojego zainteresowania nim. On jednak je ignorował i dał się porwać w wir zabawy. Stwierdziłem, że nie ma sensu dalsze przekonywanie go, że źle robi, ale skoro chce pić to niech pije...
    Koło godziny jedenastej przyszedł do mnie i oświadczył iż wracamy.
- Słabe łowy? - spytałem już ruszaliśmy z parkingu.
- Żadna dla mnie - powiedział stanowczo - Jestem tradycyjny, cholerny romantyk, który szuka tej jedynej, a nie dupy by mieć w co wkładać...
- Zdecydowanie za dużo alkoholu - zaśmiałem się.
- Hej - oburzył się - Wcale nie tak dużo. Wypiłem cztery kieliszki z tobą, a potem parę piw z tymi laskami...
- Okej - powiedziałem po czym znowu wybuchłem śmiechem. Z przyzwyczajenia obrałem drogę do swojego domu, a Damien widząc iż nie odwożę go do domu nawet nie za protestował, odebrałem to jakie zaproszenie do zabawy...
     Po pół godziny jazdy znaleźliśmy się pod moim domem. Chłopak dość żwawo wysiadł z samochodu i udał się pod drzwi czekając aż je otworzę. Albo ma mocną głowę, albo niewiele wypił. Po otwarciu drzwi jak oparzony poleciał do salonu i włączył telewizor na muzyczne kanały. Śpiewał razem z artystami, i choć niewiele się znam na tej dziedzinie to chyba mogę stwierdzić, że wychodziło mu to całkiem dobrze. 
- Chcesz coś pić? - zapytałem po chwili.
- Nie - pokręcił przecząco głową, po czym zabrał się za oglądanie książek z mojej kolekcji.
- Widzę, że masz dobry gust - powiedział oglądając książki.  
- Czytam co lubię - oznajmiłem ani na chwilę nie spuszczając go z oczu. Coraz trudniej było mi się powstrzymać, czemu on musi być taki gorący?
- Serio!? - chyba się domyślam co znalazł. - Pięćdziesiąt twarzy Greya?
- Co? 
- Jak możesz to czytać!?
- Książka to książka - rzuciłem i wyjąłem mu książkę z rąk by ustawić ją ponownie na półce. Teraz lub nigdy...
- Co się tak patrzysz? - spytał patrząc mi w oczy....
- Ja...
    Chłopak momentalnie pobiegł by znowu oglądać telewizję. Jęknąłem zrezygnowany i usiadłem obok niego. Akurat grali nowy teledysk zespołu The Wanted- Glow In The Dark. Lubiłem ich, a sądząc po śpiewie Damiena, też ich lubił...
    Nalałem sobie soku do szklanki i oglądaliśmy dalej telewizję.
- Kochajmy się - omal co się nie zachłysnąłem napojem gdy to usłyszałem. 
- Co?
- Kochajmy się...
    Nie trzeba mi było tego kolejny raz powtarzać. Zacząłem delikatnie go całować jakby był najdelikatniejszą rzeczą na ziemi, ale nie mogłem się dłużej powstrzymać. Całowaliśmy się bardzo namiętnie włączając w to nasze języki. Pragnąłem go tu i teraz. Damien zarzucił mi ręce na szyję i pozwolił pogłębić pocałunek. Oderwałem się od niego by zdjąć nasze koszule. Teraz to on zainicjował pocałunek popychając mnie na sofę. 
- Sorry - wymruczałem między pocałunkami - To nie ty DZIŚ dominujesz...
     Podniosłem się, a on oplótł mnie nogami w pasie i taki ciągle się całując ruszyliśmy do sypialni. Położyłem go na łóżku by zdjąć spodnie, on zrobił to samo. Zostaliśmy w samej bieliźnie. Zacząłem składać pocałunki na całym jego rozgrzanym ciele. Przyssałem się na szyi by zostawić tam malinkę. On jest mój, tylko mój.
- Zróbmy to - wysyczał tak seksownie, że pękły mi jakiekolwiek hamulce w stosunku do niego.
    Schyliłem się do szafki by wyjąć przygotowaną prezerwatywę oraz lubrykant. Chłopak zabrał mi opakowanie, rozerwał je by nałożyć je na mojego nabrzmiałego członka. Boże jaki ma cudowny dotyk, musi mnie tu dotykać częściej! Położyłem go na plecach, po czym nałożyłem na penisa lubrykant i delikatnie wszedłem w niego. Początkowo spiął się pod wpływem doznania...
- Spokojnie - powiedziałem i pocałowałem go mocno w usta jednocześnie wchodzą w niego mocniej. Nie liczyło się nic innego, liczył się on. Zaprzestałem ruchów biodrami pozwalając mu się do tego przyzwyczaić. Po chwili czekania, która wydawała się dla mnie wiecznością zacząłem poruszać się miarowo. Urywane oddechy oraz jego pojękiwanie jeszcze bardziej mnie napędzały do stosunku. 
- Boże... De..Derck - wysyczał między oddechami - Dereck!
     Położyłem mu ręce na ramiona by głębiej i szybciej w niego wchodzić. Był tak cholernie gorący. Damien zaczął wyginać lekko kręgosłup gdy robiłem to zbyt mocno, ale nie mogłem się powstrzymać.  Tak bardzo go pragnąłem, że przestałem się hamować. Wchodziłem w niego coraz szybciej usadzając nas tak bym mógł go głębiej penetrować. Boże, on jest taki zajebisty. Jedną ręką złapałem jego członka i zacząłem nim poruszać. Chłopak wydawał się być w siódmym niebie.  Zaczerwienione policzki, urwane oddechy oraz pojękiwanie utwierdzało mnie, że dobrze się się spisałem.  Nigdy nie byłem tak spełniony jak dziś, to był najwspanialszy dzień mojego życia.
- Dereck! - krzyknął chłopak po czym doszedł. Ja zaczął poruszać się w nim jeszcze szybciej by po chwili też dojść. To było cudowne uczucie, tylko ja i on, nikt inny. Nie pozwolę mu odejść, nie wróci już do dawnego życia... Tylko ja i on...

  --»۞«--
Witam w dwunastym rozdziale mojego opowiadania :)
Cóż, nie wiem czy ktoś spodziewał się takiego obrotu spraw. Zachowanie Derecka wobec Damiena zostanie wyjaśnione, choć mam nadzieję, że nie zniesmaczyłem Was tą sceną. Jest to moja pierwsze scena erotyczna, więc przepraszam za wszystko :)
Rozdział dość długi, gdyż nie wiem kiedy pojawi się następny. Postaram się napisać za tydzień, a potem to zupełnie nie wiem...
DRAGON 

16 komentarzy:

  1. Mnie nurtuje postać Kate. Wcześniej była przedstawiana jedynie z perspektywy Damiena, który najwyraźniej był o nią zazdrosny, że jest faworyzowana przez rodziców, jednak już po raz drugi pokazała, że jest ta naprawdę dobrą siostrą. Szkoda, że na początku Damien był dla niej trochę chamski, cieszę się, że teraz się poprawił!

    Ale za to ta część z Dereckiem... Człowieku, to było perfekcyjne! Absolutnie cudownie się spisałeś! Ciekawy jestem też tego samego z perspektywy Damiena :D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kate miała być tak kreowana przez Damiena jako ta zła, ale czas pokaże kto jest dobry, a kto zły...
      Och, bardzo miło mi, że scena 18+ się Tobie podoba :)

      Usuń
  2. Polubiłam Kate, nawet bardzo, choć trochę za bardzo najechała na Rose, ale cóż w sumie miała rację. Mam nadzieje, że będzie jeszcze dobrą siostrą.
    No tego to się nie spodziewałam, ale wszystko ładnie opisałeś. Było to ciut obleśne, ale przeżyłam. Gratuluje :*
    Bardzo dobry rozdział i świetne opisy :)
    Miłej niedzieli :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kate jeszcze pokaże jaka jest naprawdę, ale sami ocenicie czy jest tą dobrą czy złą...
      Ten wątek zostanie wyjaśniony już niedługo :D

      Usuń
  3. Z początku Kate wydawała się trochę zołzowata, a teraz jest całkiem spoko. Co do Rose to trochę zastanawia mnie jej postać? Dlaczego zerwała z Damienem? I po co do niego dzwoniła? Dziwne... Co do drugiej części, to tak trochę jestem zniesmaczona, ale to pewnie dlatego że nigdy nie czytałam jak robią to geje . Taaak....ale po za tym druga część jest super napisana :) Super! Czekam na next! Do następnego! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ta scena wyszła mi jakoś w miarę xD
      Rose miała powód by zerwać z głównym bohaterem, ale wszystko jeszcze się wyjaśni ;)

      Usuń
  4. Ale namieszałeś XD I po za tym zaskoczyłeś mnie tym, że Damien dał się Dereckowi... Ale to twoje opowiadanie, więc nic nie mówię.

    Zapraszam do mnie:
    http://subiektywniekrystix.blogspot.com/
    http://krystix-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy rozdział opowiadania. Tak naprawdę bardzo mało się tutaj wyjaśnia. Rose nadal zachowuje się bardzo dziwnie, a kolejnym dziwnym faktem jest to, że Damien dał się Dereckowi. Nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy, nie wiem czy główny bohater czuję się zagubiony swoim życiu czy faktycznie do Derecka coś czuje. Może w przyszłym rozdziale będzie rozwiane więcej tajemnic, bo narazie to wszystkiego jest coraz więcej. Wiele niedokończonych wątków, jest ich coraz więcej przez co opowiadanie jest ciekawsze i czeka się bardziej na kolejne części. :)
    http://zyciejestmuzykaaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała ta akcja z Dereckiem zostanie wyjaśniona już w najbliższym czasie :)
      W kolejnych rozdziałach będzie się więcej wyjaśniać :)
      Cieszę się, że opowiadanie się podoba :)

      Usuń
  6. Stracić przyjaciela to jak dla mnie wielki ból psychiczny :/ Nie zniesmaczyłeś mnie tą sceną, oj nawet była potrzebna! xD ale mam wrażenie, że Damien w kolejnych rozdziałach będzie tego strasznie żałował, a co do Rose (której strasznie nie lubię!) to i Dereck i Kate mają rację. Genialny rozdział i myśl, że dzisiaj będzie kolejny napawa mnie radością! :)
    Arleta!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, chyba jesteś jedyną osobą, która nie lubi Rose :O
      Cieszę się, że rozdział się podobał, więcej akcji już w następnym :P

      Usuń
  7. "że zauważyłem, że mój telefon dzwoni" - nie zauważyłem (chyba)
    "i sadze" - sądzę
    Teraz problem jest taki, że nie lubię komentować z telefonu i przeczytałem dwa rozdziały pod rząd i mi się sprasowały w jeden. Tak więc komentarz o 12 i 13 rozdziale zostawię pod 13 ;-)

    Pozdrawiam i pamiętaj, że ja zawsze powrócę, z opóźnieniem, ale powrócę, więc może mnie nie być na twoim blogu 2-3 miesiące, a potem w wolnej chwili przybędę i nadrobię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię :)
      Będę o Tobie zawsze pamiętał, nie zapomina się o czytelnikach...

      Usuń
  8. Reakcja Damiena w rozmowie z Rose trochę mnie zaskoczyła. Był strasznie ostry wobec niej. Ale w sumie nie dziwię mu się. Dziewczyna najpierw z nim zrywa a potem chce rozmawiać o związku.
    Co do ostatniej sceny, to otwarcie przyznam - nie moje tematy. No ale to w końcu Twój blog :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, osobiście jestem osobą tolerancyjną, więc wplecenie wątku homoseksualnego w opowiadanie nie było dla mnie problemem xD
      Rose podobnie jak Damien jest bardzo zagubiona, ale może kiedyś odnajdą swój cel życiowy...

      Usuń

Szablon
Calumi
Sosowa Szabloniarnia