Wracając do domu postanowiłem kolejny raz zadzwonić do rodziców, by powiedzieć, że wszystko jest dobrze, i że nie muszą się martwić. Zaśmiałem się sam do siebie. Rodzice od mojej wyprowadzki praktycznie nie kontaktowali się ze mną, mama czasami przychodziła po pracy. Ewentualnie przyjeżdżała do szkoły, czyli praktycznie wcale. To zadziwiające, że szkoła mimu tylu moich opuszczonych godzin jeszcze nie poinformowała moich rodziców. Oczywiście usprawiedliwiałem wszystkie nieobecności, ale powinni się chyba zainteresować. Chyba. W sumie nie wiem czemu narzekam. Jestem dziwny, zawsze byłem, i będę jakimś postrzelonym nastolatkiem. Zważając na moją nienormalność ciągle zastanawiam się dlaczego taki facet jak Dereck zainteresował się moją osobą. Jest mega przystojny, pewnie budzi zainteresowanie nie tylko płci pięknej. Przecież jest cholernym ideałem. Wygląda niczym grecki bóg seksu, jest inteligentny, zabawny. Potrafi paroma słowami wprowadzić cię w zakłopotanie, i nic, kompletnie nic sobie z tego nie robi. Ma piękny dom, pełen kamer i innych dziwnych rzeczy. Jest tak cholernie dobrze pokładany, że aż to dziwne. Dlatego ciągle zadaję sobie pytanie - czemu ja?
Całą sobotę przespałem, bo co innego mogłem robić w weekend. Kate posiedziała trochę ze mną po czym znowu udała się do pracy do szpitala. Zostałem sam, ale nigdy nie narzekałem na ten stan rzeczy. Zawsze lubiłem błogość samotności, bo możesz robić co ci się podoba i nikt nie będzie się czepiał. Żyć, nie umierać...
Właśnie teraz zauważyłem, że dzwoni mój telefon. Nacisnąłem zieloną słuchawkę.
[Dereck] - Cześć słodziaku. Czemu nie odbierasz?
[Ja] - Widocznie spałem...
[Dereck] - Od blisko czterdziestu ośmiu godzin?
[Ja] - Śledzisz mnie?
[Dereck] - Wolę mieć pewność, że nikt inny cię nie ma...
[Ja] - Bardzo zabawne.
[Dereck] - Odwiedzisz mnie?
[Ja] - Ty nie mógłbyś wpaść? Kate ma nocną zmianę...
[Dereck] - Będę za niecałą godzinę...
[Ja] - Spoko.
Usłyszałem dźwięk przerywanego połączenia. Skoro zamierza się tu wkrótce pojawić mój bóg to ja muszę się ogarnąć. Udałem się do łazienki by wziąć prysznic oraz zmienić ubrania. Ogarnąłem włosy, nastawiłem wodę na herbatę oraz zdążyłem zjeść dwie kanapki gdy zadzwonił domofon. Dereck. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że przecież jeszcze nigdy nie podawałem mu mojego nowego adresu, skąd zatem mógł go znać? Czyżby rzeczywiście mnie śledził? Czy to wszystko ma związek z tymi wszystkim kamerami w jego domu? Niepewność uderzyła we mnie z wielką siłą. Coś tutaj zdecydowanie nie gra...
Usłyszałem znowu dzwonek, który wyrwał mnie z transu. Odblokowałem drzwi wejściowe do bloku i po chwili usłyszałem pukanie do drzwi. Otworzyłem je.
Dereck bez wahania wpił się się w moje usta, a ja zapomniałem o wszelkich wątpliwościach dotyczących jego osoby. Całował mnie zachłannie jakby dawno mnie nie widział. Po chwili zaczął zdejmować moje ubranie. Opamiętałem się.
- Tylko po to przyszedłeś? - zapytałem zbyt ostro, ale było już za późno.
- O co chodzi? - był wyraźnie zaskoczony moim tonem.
- Przez telefon odebrałem wrażenie, że chcesz o czymś pogadać niżby uprawianie seksu - wyjaśniłem i udałem się do kuchni by zaparzyć nam herbatę.
- Pewnie, że chcę pogadać - powiedział tajemniczo. - Myślałem jednak, że najpierw przeprowadzimy grę wstępną...
- Czego ty tak ogólnie chcesz ode mnie?
- To znaczy?
- Jestem twoją zabawką?
- Czemu tak myślisz!
- Przepraszam - mruknąłem bojąc spojrzeć mu w twarz. Sam nie wiedziałem czemu się tak bezpodstawnie nakręcam. Jak zwykle, nie znam sytuacji, a już wyciągam wnioski. Pochopne wnioski - Mam ostatnio jakiś zły humor...
- Przestań kochanie - pocałował czubek mojej głowy - Pogadamy na spokojnie?
- Dobra.
Udaliśmy się do mojego królestwa. Mężczyzna usadowił się wygodnie na moim łóżku, a ja zająłem miejsce na krześle. Zastanawiałem się o czym chce pogadać...
- Jest źle...
- To znaczy?
- Zostałem oddelegowany na dwutygodniowy wyjazd do Francji...
- Co!?
- Taką mam pracę - wyjaśnił - Nie mogę zrezygnować, bo jeśli uda się nam podpisać kontrakt z francuzami nasz bank zarobi około miliona dolarów na jednej transakcji, a to nie będzie jedna umowa. Planowy zarobek banku to około trzydziestu milionów dolarów w przeciągu jednego miesiąca...
- Okej.
- Naprawdę przepraszam, ale już podjąłem decyzję, że wylatuję. Chciałem cię tylko poinformować osobiście niżby przez telefon.
- Rozumiem - skłamałem.
Nie czułem rozczarowania, ale rozumiałem go. Wkońcu nie może stawiać pracy ponad mnie. Bo niby kim dla niego jestem?
- Wybacz mi, ale nie mogę odmówić. Roger na mnie liczy, jutro z samego rana mam samolot - pocałował mnie i wyszedł.
- Ta, um, okej - powiedziałem i zamknąłem drzwi wejściowe po których się osunąłem na ziemię.
Chciałem go zatrzymać i błagać i został, ale nie zrobiłem tego. Nie mogłem go prosić by rezygnował z pensji. Nie jesteśmy rodziną by musiał mieć wyrzuty sumienia, że mnie zostawia. Może właśnie chwila przerwy zrobi dla nas dobrze?
Nie wiem nawet dlaczego, ale poprawiałem swój wygląd by za chwilę wyjść do klubu. Jest godzina dwudziesta w niedzielę, a ja za chwilę zobaczę Kevina. Trochę stresowało mnie to spotkanie, przecież był kiedyś z Rose. Co jeśli dziewczyna mu wszystko powiedziała i chłopak w odwecie chce mnie chociażby zabić!? Jestem pojebany...
Usłyszałem dzwonek do drzwi, i po chwili stanął w nich chłopak. Gdy mnie zobaczył jego usta rozszerzyły się w uśmiechu.
- Gorzej niż baba - skwitował - Stroisz się jeszcze dłużej niż baba...
- Zawsze do usług - mruknąłem i znowu przejrzałem się w lustrze. Miałem dziś na sobie zieloną koszulę oraz czarne jeansy. Nałożyłem na to buty od Nike gdy zauważyłem, że takie same ma Kolden.
- Pedalskie obuwie - stwierdziłem.
- Pedały zawsze razem - mruknął z uśmiechem i wybuchł śmiechem.
- Dzięki - walnąłem go w plecy, i założyłem kurtkę.
- Gotowy?
- Gotowy.
Udaliśmy się do dość sporego obiektu na obrzeżach miasta. Neonowy napis 'Palladium' nic mi nie powiedział, nawet nie wiedziałem, że taki klub jest w naszym mieście. Brązowowłosy prowadził, a ochrona znała go jakby bywał tutaj codziennie. Zresztą kto wie. Gdy oddaliśmy nasze rzeczy do szatni chłopak zaprowadził mnie piętro wyżej do loży gdzie wszystko było już przygotowane. Alkohol, kolorowe drinki, jakieś owoce stały już na stoliku. Widocznie obsługa klubu wiedziała o naszym przybyciu. W boksie nie było nikogo co lekko mnie zaskoczyło.
- Randka? - zapytałem z uśmiechem na ustach. Chłopak mruknął coś w odpowiedzi i rozlał alkohol.
- Jak ci się podobam to czemu nie - skwitował podając mi kieliszek - Chcę pogadać o Rose, Ralfie, Ash i mnie. Jednym słowem koniec kłamstw w każdym razie z mojej strony.
Wypiliśmy alkohol, a mnie ciekawość zaczyna powoli zżerać. Wiedziałem, że mogę mu ufać i jako jedyny powie mi dużo informacji, przede wszystkim dużo prawdziwych informacji.
- Czyli co?
- Najpierw chciałbym ci pogratulować jeśli chodzi o Rose - zmarszczyłem czoło w zdziwieniu - Była tak święcie przekonana i pewna, że jej wysłuchasz i wybaczysz, że nie mogłem nie wybuchnąć śmiechem gdy wróciła cała zapłakana...
- Nadal nie rozumiem...
- Och - mruknął - Ona uważała, że jej to wybaczysz, że się tobą zabawiła.
Te słowa zaatakowały mój mózg z wielką prędkością. Jak ona śmiała tak myśleć! Co ona sobie wyobrażała!?
- Hej, ale spokojnie - złapał mnie za rękę gdy zauważył, że mimowolnie zaciskam pięści - Jesteś pewien, że chcesz to usłyszeć?
- Teraz albo nigdy - warknąłem polewając sobie alkohol.
- Jak już ci zdążyła wspomnieć twoja eks nasz plan, a w sumie ich plan jest nadal w toku. Wypisałem się z tego gdy Ralf ogarnął, że została ci podana Anielska Wkurwioza...
- Żartujesz sobie!?
- Nie, Damien, chyba jesteśmy przyjaciółmi, prawda? - nie czekał na moją odpowiedź - Ja zawsze byłem temu przeciwny. Przeciwny by policja nie dowiedziała się o gwałcie. Przecież to rozwiązywało by sprawę, po co mielibyśmy się tyle czasu męczyć skoro jeden proces w sądzie rozwalił by go na cacy...
- Bo tutaj nie chodzi tylko o gwałt i narkotyki, co nie? - spytałem się, a chłopak kiwnął głową.
- Wiesz, że Ralf nie mieszka z rodzicami - bardziej stwierdził niżby zapytał chłopak - Jednak pytanie brzmi czy wiesz dlaczego on nie mieszka z rodzicami?
- Wiem tylko tyle, że ojciec wyrzucił go za branie dragów - na tym moja widza w temacie dawnego życia blondyna się skończyła.
- Wcale o to nie chodziło - mruknął Kevin mierząc mnie wzrokiem - Jednak musisz mi obiecać, że nikomu nie powiesz, że wiesz, a już zwłaszcza dla Ralfa...
- Dobra - oznajmiłem będąc podniecony tym, że wkońcu się dowiem czegoś konkretniejszego na ten temat.
- Ojciec Ralfa siedemnaście lat temu miał romans - popatrzyłem na niego jak na idiotę. Co to ma wspólnego z obecną sytuacją blondyna!? - Dylan Knotter jest jego bratem...
Kiedy sądziłem, że nic już mnie w życie nie zaskoczy, to informacja od Koldena przebiła wszystko. Wymyślałem tysiące różnych scenariuszy, ale nigdy nie przypuszczałbym, że oni mogą być braćmi. Przecież tak bardzo się różnią, są tacy inni, jak mogą mieć wspólnego ojca!?
- Knotter oczywiście o niczym nie wie, podobnie jak jego ojczym - powiedział chłopak - Ralf przypadkowo znalazł w domu informacje o comiesięcznych przelewach na konto matki Dylana.
- Alimenty...
- Dokładnie - orzekł Kolden - Gdy blondyn odkrył prawdę wpadł w furię, zaczął się awanturować, zniszczył trochę mieszkania. Ogólnie zrobił niezłe gówno, ale co najśmieszniejsze w tym wszystkim to to, że pobił własnego ojca...
Po raz kolejny zostałem zaskoczony. Wprawdzie ja sam dość często wybucham złością i agresją do wszystkiego co się rusza, choć moje problemy raczej nie równają się z tym czego doświadczył tamten chłopak będąc jeszcze młodszym ode mnie.
- Niestety nie skończyło się to dla jego taty zbyt miło, albowiem do dziś ma problemy z prawidłową wymową czy jedzeniem, a już nie wspomnę, że musieli mu operować lewą nogę, na którą ciągle utyka.
- Serio!?
- Ralf się wkurzył, choć to za delikatne słowo - mówił dalej - Bo co byś ty zrobił jakbyś się dowiedział, że twój ojciec miał romans, a chłopak, którego i tak nienawidzisz jest twoim rodzonym bratem?
- Znając życie i mnie - mruknąłem - Zachowałbym się podobnie jak Ralf...
- Oprócz kłótni poleciało wiele nieprzyjemnych słów, aż wkońcu ojciec kazał mu wypierdalać z mieszkania jeśli nie chce mieć większych problemów - powiedział chłopak - Cała ta bajeczka o narkotykach jest kłamstwem, bo nikt tak naprawdę nie zdaje sobie sprawy co się tam wydarzyło i jak bardzo odcisnęło się na psychice młodego człowieka. Cóż gorszego może być od słów ojca, który mówi, że cię nie chce i woli tamtego...
Teraz na nowo spojrzałem na tą sprawę, a zachowanie mojego przyjaciela stało się dla mnie trochę jaśniejsze. Był młody, dowiaduje się, że jego najgorszy wróg to brat, ojciec go nie chce i wyrzuca z domu. Nic dziwnego, że Ralf tak bardzo chce się zemścić na Knotterze, za to wszystko co działo się wcześniej choć może nie do końca było jego winą. Blondyn tyle wycierpiał w tak młodym wieku, więc nie dziwię się, że jest teraz taki. Teraz go rozumiem i w pełni popieram.
- Rose? - zapytałem.
- Heh, to będzie najlepsze - zaśmiał się Kevin - Cała ta laska jest tak dziwna, tak pokręcona, i tak zmienna w swych decyzjach i humorach, że nie wiem jakim cudem znalazła się w naszym towarzystwie.
- Przecież byliście ze sobą - wypomniałem mu ten fakt.
- Już wtedy była z nami, ja byłem bi, i wierz mi, że oprócz seksu niewiele mnie z nią łączyło, zresztą jak i z innymi chłopcami czy dziewczynami... - zastanowił się przez chwilę, gdzie w między czasie wypiliśmy kolejną kolejkę drinków - Rose była i nadal jest dobrą informatorką. Przez swoją słodką buźkę i pierdoloną inteligencję potrafi wyciągnąć sporo informacji od wielu osób. Jest dziwna, nie powiem, ale z drugiej strony coś cię w niej intryguje...
- Chcesz ją bliżej poznać, a gdy ci się wydaje, że macie szanse ona to przekreśla - dokończyłem.
- Nie bierz do siebie tego co się miedzy wami wydarzyło - walnął prosto z mostu - Ona zawsze chciała się tobą zabawić, a jej głupie tłumaczenia, że coś miedzy wami zaiskrzyło to tylko bajeczki. Przykro mi, ale Rose nigdy cię nie kochała, ona zawsze była wierna ideom Ralfa...
Musiałem się znowu zastanowić nad tym wszystkim. Wierzę dla Kevina, a w każdym razie uważam, że nie ma powodu by kłamać. Przynajmniej jego wersja bardziej jest realna i składa większość rzeczy do kupy niżby wersja dziewczyny...
- Na twoim miejscu podarowałbym sobie rozmyślania nad jej dziwnym życiem i poszukał sobie kogoś innego - powiedział - O Ashley nie będę ci nic mówił gdyż jej nie znam zbyt dobrze, a sadząc po tym jak blisko jest w kontaktach z Rose to pewnie jest tak samo postrzelona jak ona...
- Taaa - mruknąłem i nalałem sobie alkoholu.
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę o tamtych wydarzeniach, aż uznałem, że czas ruszyć na parkiet i się zabawić. Przecież jesteśmy w klubie do cholery!
Kevin okazał się świetnym tancerzem co wzbudziło zainteresowanie płci pięknej w jego osobie, natomiast sam chłopak nie krył swojej orientacji i często widziałem jak przytula się z jakimś facetem czy bynajmniej się całują. Cóż, w dniu dzisiejszym po mocnej dawce rewelacji od Koldena i sporej ilości alkoholu nic już mnie nie zdziwi. Dałem się porwać rytmowi muzyki, i chętnie tańczyłem z nowo poznanymi dziewczynami. Nie przeszkadzało mi to, że mnie przytulają, całują czy dotykają innych miejsc dając mi do zrozumienia fakt, że bardzo je pociągam. Natomiast ja nie czułem takiej potrzeby by się w kimś zabawić. Jak to po alkoholu bywa zrobiłem sobie rachunek sumienia - Rose mnie wykorzystała, i pewnie nadal miała taki zamiar, a ja jej jak idiota wierzyłem, Dereck uznał, że już się mną zabawił i mnie zostawił. Rodziców wcale nie obchodzi mój los, żyć nie umierać. Postanowiłem wyjść na dwór by zaczerpnąć świeżego powietrza i zapalić gdy przy barze zauważyłem faceta. Coś mi mówiło, że go znam. Podszedłem bliżej, i moje oczy chyba mnie myliły. Przy ladzie siedział nie kto inny jak Dereck, który wedle swojej pracy powinien być we Francji. Spoko. Łzy momentalnie napłynęły mi do oczu gdy zobaczyłem, że nie jest sam. Obok niego siedział jakiś inny blondyn i po ich zachowaniu wywnioskowałem, że się znają.
- Jesteś męską dziwką Rosnon! - mruknąłem sam do siebie i udałem się na górę po telefon. Zastałem tam Kevina.
- Damien, wszystko okej? - zapytał się gdy mnie zauważył w takim stanie.
- Jasne - mruknąłem i zacząłem się zbierać do wyjścia.
- Gdzie idziesz? - złapał mnie za ramię. - Nie puszczę cię w takim stanie do domu, na górze są pokoje, chodź...
Dałem się poprowadzić chłopakowi na kolejne piętro, gdzie rzeczywiście znajdowały się pokoje. Zdziwiłem się gdy ogarnąłem, że do moich uszu nie dobiega już głośna muzyka z klubu. Mieli tu niezłe wyciszenie. Brązowowłosy otworzył pokój z numerem pięć i zapalił światło. Pomieszczenie było niewielkie w niebieskim kolorze. Na środku stało podwójne łóżko, i nie było tutaj innych mebli.
- Napiszę do Kate, że dziś nocujesz u mnie - powiedział Kolden odbierając mi telefon i zaczął pisać smsa siadając na łóżko.
Wyrwałem mu telefon, który upadł gdzieś obok łóżka i go pocałowałem.
- Dziś ja chcę być twoim jednorazowym numerkiem - wysyczałem mu w usta.
- Damien - odepchnął mnie do siebie - Jesteś kompletnie pijany, nie wiesz co mówisz...
- Och, przestań być taki święty! Ilu twoich kochanków czy kochanek było nietrzeźwych, przecież jedna osoba nie zrobi ci różnicy.
Nim nastolatek zdążył zareagować znowu zacząłem go całować, nasze języki zaczęły walczyć o dominację, a ciała stykały się w każdym możliwym miejscu. Czułem narastające podniecenie nie tylko u siebie. Nasz pocałunek zaczął robić się coraz bardziej intymny i coraz bardziej gorący. Rozpiąłem koszulę Kevina i zacząłem ssać jego sutki oraz delikatnie dotykać jego wyrzeźbionej klaty.
- Nie chcę wiedzieć skąd tyle umiesz - wyjęczał seksownie i pozbył się mojego ubrania.
Nasze usta znów połączyły się w gorącym pocałunku, i momentalnie zostaliśmy tylko w samych bokserach, a ja zająłem się zdejmowaniem skarpetek.
- Daruj sobie - zamruczał mi w usta chłopak i zaczął całować moje ciało. Odpuściłem i rozłożyłem się wygodnie na łóżku gdy chłopak zacząć pieścić moje przyrodzenie. Z moich ust zaczęły wydobywać się urywane oddechy oraz jęki, które napędzały Koldena. Ucałował delikatnie główkę mojego penisa, po czym wydobył go z bokserek. Zaczął go ssać co chwila dmuchając na niego ciepłym powietrzem. Nawet nie kontrolowałem swoich jęków, było mi tak dobrze, że nie chciałem by przerywał. Kevin zauważył, że totalnie popadłem w te doznanie. Ssał go jeszcze przez chwilę, po czym zaprzestał czynności co spotkało się z niezadowolonym jękiem z mojej strony.
- Spokojnie ogierze, jeszcze będziesz chciał przestać - zaczął ssać jeden z moich obojczyków by zostawić tam malinkę. Obecnie niezbyt mnie to interesowało jak to komukolwiek wytłumaczę.
Pocałował mnie delikatnie w usta, a ręką pieścił mojego członka. W między czasie nachylił się do spodni by wyjąć z nich czarne opakowanie. Uśmiechnąłem się mimowolnie. Pocałował znowu czubek mojego penisa i bez żadnego ostrzeżenia wszedł we mnie.
- Kevin! - krzyknąłem mimo wszystko bardziej z rozkoszy niżby nagłego bólu. Chłopak zaprzestał wykonywania jakichkolwiek ruchów, i składał gorące pocałunki na mojej szyi. Przez moment wydało mi się, że jest lepszy niż Dereck, ale szybko odsunąłem tą myśl od siebie.
Chłopak uśmiechnął się pożądliwie i znów zaczął szybko poruszać biodrami co wywoływało u mnie falę nieopisanej rozkoszy. Moje urywane oddechy wraz wydobywającymi się z ust dźwiękami wypełniły cały pokój. Nic w tym momencie się dla mnie nie liczyło, teraz był Kevin i byłem ja. W pewnym momencie krzyknąłem jego imię bardzo głośno co sprawiło, że chłopak uśmiechnął się jeszcze bardziej.
- Mam cię - syknął.
Zaczął szybciej i mocniej obijać się o moją prostatę, że zapomniałem gdzie jestem i co się dzieje. Kolden zdecydowanie wiedział co robi. Nie potrafiłem już wytrzymać, wyginałem kręgosłup pod wpływem przyjemnego doznania. Nie wiem co wypowiadały moje usta, ale Kevin cały czas się uśmiechał. Co chwila całował moje usta delikatnie przygryzając dolną wargę. Moje paznokcie wbijały się w jego plecy, ale chłopak zdawał się niczego nie odczuwać. W pewnym momencie jedną dłonią zacząć pieść moje przyrodzenie, że w tej chwili zapomniałem jak się nazywam. Nie interesowało mnie skąd Kevin w wieku siedemnastu lat potrafi uprawiać seks jak jakiś bóg olimpijski, ale wiedział doskonale jak doprowadzić mnie do szaleństwa. Jego członek wciąż uderzał w czuły punkt, a ja kompletnie straciłem panowanie nad sobą. Było mi tak cholernie dobrze i chciałbym by chłopak wcale nie przerywał.
- Kevin - wykrzyczałem podczas szczytowania.
- Dla ciebie mogę zrobić wyjątek bo jesteś taki uroczy, i nie chcę byś był jednorazowym numerkiem - wysyczał w moje ucho nie zaprzestając ruchów biodrami...
--»۞«--
Witam w piętnastym rozdziale opowiadania Nobody Can Save Me Now :)
Przepraszam za jakość tego rozdziału, ale mam nadzieję, że nadal się Wam podoba. Od razu uprzedzam pytania i inne domysły - to na 100% był Dereck.
Kto już jest za Devin? :D
Liczę na szczere opinie w komentarzach ;)
#NobodyCanSaveMeNowdd
DRAGON :)
O jeju! Co tu się dzieje! Nie rozumiem zachowania Damiena, przecież nawet nie wiedział co Dereck tam robi, moim zdaniem za szybko wyciągnął wnioski, chociaż znowu on nie powinien kłamać z tą delegacją :/ Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńDziękuję za opinię :)
UsuńSporo się dzieje, ale powoli się będzie wszystko wyjaśniać :D
Naprawdę bardzo dobry rozdział, po przeczytaniu go byłam kompletnie zaskoczona, ale to dobrze! Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.. Tymczasem zapraszam do siebie ;D http://wykrzyczmiszeptemmm.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMiło mi, że opowiadanie się podoba :)
UsuńCałkiem szybko się pojawił nowy rozdział, myślałem że będziemy na niego dłużej czekać. Coś dziwnie to wszystko wygląda. Najpierw przychodzi właśnie Rose, wygaduje różne rzeczy, a w tym rozdziale Damien spotka się z Kevinem, od którego dostaje zupełnie inną wersję wydarzeń. Czyżby w następnym rozdziale spotkał się z Ralfem, który powie co innego? No i jeszcze fakt, że Damien przespał się z Kevinem to jest też całkowicie nieoczekiwany zwrot akcji.
OdpowiedzUsuńhttp://zyciejestmuzykaaa.blogspot.com
Dziękuję za komentarz :)
UsuńDamien poznaje wcześniejsze wydarzenia, z dwóch perspektyw. Jedna jest prawdziwa. Jeszcze wiele nieoczekiwanych zwrotów akcji nasz czeka! :)
Boże XD W pobliżu jest Dereck, do Damien z Dereckiem, a jak jest Kevin, to z Kevinem XD Nie mam pytań... :P
OdpowiedzUsuńCzekam na next.
http://subiektywniekrystix.blogspot.com/
Hah, nie może być łatwo :)
UsuńPozatym główny bohater jest bardzo pogubiony, i sam do końca nie wie co on tak właściwie robi...
O kurczę, zaskakujesz, tego się nie spodziewałam :P Tak samo, jak tego wyjazdu Derecka do Paryża. Ciekawe czy on to na serio, podejrzane to wszystko mam nadzieję, że wkrótce się trochę wyjaśni :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Dereck ma bardzo dużo tajemnic, ale spokojnie, część poznacie :P
UsuńDziękuję za opinię :)