niedziela, 13 grudnia 2015

Rozdział 18 - Lekcja Uczuć

    Usta Derecka błądziły po całym moim ciele, zostawiając na nim mokre ślady. Co chwila mnie przepraszał, i mówił, że jestem dla niego bardzo ważny. Sam już nie wiedziałem co ja mam o tym myśleć. Z jednej strony okłamał mnie, że nawet ujmę to tak, że zranił mnie wtedy. Teraz jest bardzo miły, czuły i taki kochany, że nie potrafię się na niego długo złościć. Coś sobie uświadomiłem, że moje pożądanie wobec niego nadal jest, ale górę wzięło uczucie, czyli miłość. Tak, zakochałem się w czterdziestoletnim mężczyźnie, i nie wstydzę się nazwać go moim chłopakiem. Czuje, że poradzimy sobie, że jakoś przetrwamy. Będziemy razem, i żadne przeciwności losu nie pokonają nas, naszego uczucia.
    Dereck zassał skórę na moim obojczyku, a jednym palcem błądził przy moim wejściu. Ostatni raz seks uprawialiśmy jakiś tydzień temu, gdy w ramach przeprosin kupił mi bukiet róż. Było to idiotyczne, ale na swój sposób urocze. Wiedziałem, że nie cofnie się przed niczym, by ze mną porozmawiać.
- Jesteś wspaniały, wiesz? - słyszę ten jego seksowny głos przy uchu, i całkowicie się mu oddaję - Chcę się kochać z tobą...
    Całujemy się długo i pożądliwie, jakbyśmy nie widzieli się milion dni. Codziennie rozmawiamy, czy zwyczajne smsujemy ze sobą.
    Mężczyzna schodzi pocałunkami niżej wyznaczając mokry ślad aż do mojego krocza. Prawą dłonią zaczyna masować mojego nabrzmiałego członka, a z moich ust wydobywają się samoistne jęki rozkoszy. Po chwili czuję jak przejeżdża językiem po całej jego długości i wsysa główkę do ust. Odchylam głowę do tyłu i jęczę pewnie jak jakaś tania dziwka, ale jesteśmy sami w domu, i nie muszę się bać, że ktoś nas usłyszy. Spoglądam w jego oczy, i widzę to samo co on widzi w moich - pożądanie. Nie wiem, jak to się stało, że w tak krótkim czasie stałem się podobnie niewyżyty seksualnie jak on, ale nie możemy narzekać. Mamy siebie. Cały czas masuje mi członka, i w pewnym momencie czuję jak wsuwa we mnie jeden z palców. Po chwili dodaje drugi.
- Dereck proszę...
- O co prosisz?
- Kochaj się ze mną...
    Dwa razy nie muszę powtarzać, facet całuje mojego penisa, a mi kręci się w głowie od nadmiaru doznań. Sięga do szafki po prezerwatywę i lubrykant. Gdy już jest gotowy całuje mnie mocno i usta i wchodzi we mnie delikatnie. Początkowo jestem bardzo spięty, ale rozluźniam się gdy czuję co całego. Dereck zaczyna od powolnych ruchów dając mi czas bym się przyzwyczaił, lecz z każdą chwilą jego pchnięcia się mocniejsze i głębsze.
- Dereck!
    Widzę w jego oczach miłość z pożądaniem, i wiem, że bardzo, ale to bardzo go kocham i chcę mu o tym dzisiaj powiedzieć. Jeszcze nie wyznaliśmy sobie otwarcie uczuć, zazwyczaj kończyło się to na słowach, że jesteśmy dla siebie bardzo ważni. Mam nadzieję, że to wyznanie wiele zmieni w naszej, dotychczasowej relacji.
    Ruchy starszego są bardzo mocno, ale z jakiegoś powodu nie chcę protestować. Chcę mu się oddać cały, chcę by było mu dobrze. Dla niego mogę zostać gejem, choć chyba nim jestem. Jego usta składają leniwe pocałunki na mojej twarzy, a ja czuję wielką przyjemność. Kocham go. Wkłada mi do ust jeden z palców, i daje głową znak bym zaczął go ssać. Jestem w stu procentach uległy więc wykonuję jego polecenie.
    Kładzie swoje dłonie na moich barkach i zaczyna wchodzić we mnie bardzo szybko i mocno. W pewnym momencie chyba nawet krzyczę, ale Dereck jest zbyt zaabsorbowany czynnością, i nie zdaje sobie sprawy, że zadaje mi ból. Czuję, że jestem już blisko gdyż mężczyzna masuje mojego członka. Ból przerywa nieopisana fala ciepła i przyjemności, gdy szczytujemy w tym samym momencie, czuję jak przez ciało mojego chłopaka przechodzą dreszcze, a na jego twarzy widzę uśmiech. Porusza się we mnie jeszcze przez jakiś czas, lecz przestaje.
- Jesteś wspaniały, wiesz? - już drugi raz dzisiejszego dnia słyszę to pytanie. Kiwam głową, a on wychodzi ze mnie i wyrzuca zużytą prezerwatywę do kosza.
- Prysznic?
- Chętnie, ale najpierw chcę pogadać - mówię, i czuję silną potrzebę by wyznać mu swoje uczucia już teraz.
    Całuję go delikatnie w usta i wypowiadam te dwa, ważne dla nas słowa.
- Kocham cię...
   Dereck odrywa się ode mnie, a na jego twarzy zamiast radości widzę strach, przerażenie i smutek!?
- Damien...
    Odpycham go i schylam się po ubrania, a łzy płyną już samoistnie. Nie kontroluję ich. Odrzucił mnie. Wykorzystał. Byłem jego zabawką. Chodziło tylko o seks. Takie myśli przechodzą mi przez głowę, a on nawet nie zaprzecza. Obserwuje każdy mój ruch z smutkiem. Jeb się z tym smutkiem...
- Jak długo!? - pytam z wściekłością.
- Co?
- Jak długo, kurwa, jesteś z nim!
- Z kim?
- Z Arturem - krzyczę - Byłem tylko pieprzoną zabawką, prawda?
- Nie rozumiesz tego, chcę cię chronić...
- Pierdol się z swoją ochroną...
- Damien!
- Dla ciebie zrezygnowałem z przyjaciół, dla ciebie zrezygnowałem z rodziny, zrezygnowałem z pasji. A ty? Ty mnie po prostu wykorzystałeś...
    Dereck łapie mnie w niedźwiedzi uścisk i karze się uspokoić, lecz nie robię tego. Wale w jego plecy, wrzeszczę i wyrywam się.
- Chcę ci pomóc, Damien!
- Odwal się!
- Jesteś totalnie zagubiony!
- Jesteś totalnie pojebany!
    Po raz kolejny mężczyzna dostaje ode mnie z plaskacza w twarz. Z powodu łez ledwo widzę na oczy, ale szybko zbiegam na dół domu. Słyszę, że Dereck biegnie za mną. Nakładam buty nawet nie patrząc czy są dobrane na odpowiednią nogę i wybiegam z mieszkania mojego 'byłego' chłopaka. Chcę uciec jak najdalej stąd. Chcę zapomnieć o tym domu, i o tym wszystkim co się z nim wiąże.
    Nie wiem jak długi biegłem, ale dla mnie w tym momencie czas się nie liczył. Nie wiem ile łez już wylałem, ale nie zamierzałem przestać płakać. Czułem się oszukany, oszukany przez mężczyznę, którego pokochałem. Wyznałem mu miłość, a ona ją odrzucił. Niby chce mnie chronić, niby chce mi pomóc, ale to gówno prawda. Od samego początku chodziło mu tylko o seks. Pierdolony pedofil. Gdy już brakło mi tchu zobaczyłem swój blok, czyli biegłem praktycznie przez całe miasto. Płuca paliły mnie niemiłosiernie, obraz się rozmywał, ale nie zatrzymywałem się. Potrzebowałem jak najszybciej znaleźć się w środku, czuć się bezpiecznie. Przetarłem twarz na wypadek gdyby Kate była w domu. Cicho wszedłem do środka, ale na moje szczęście, nie było nikogo.
    Udałem się do łazienki by wziąć prysznic. Chciałem zmyć jak najszybciej z siebie jego dotyk, ale wiedziałem, że wspomnień nigdy nie zmyję z siebie. To we mnie zostanie, do końca mojego życia. Jego twarz, jego zachowanie, jego uśmiech. Tego nigdy nie pozbędę się z swojej głowy, już nigdy. Szorowałem swoje ciało na milion możliwych sposobów, aż na mojej skórze zaczęła pojawiać się krew.
    Rozpadałem się na kawałki każdego dnia, bo nie potrafiłem docenić tego co mam. Ciągle narzekałem na swój stan, zawsze o cokolwiek złego oskarżałem kogoś, ale to zawsze ja byłem tym złym. Nigdy nie patrzyłem na to, czego ja potrzebuję. Gnałem za innymi, gnałem za trendami. Chciałem być taki jak inni, chciałem być taki cool. Co mi do dało? Rozpierdoliłem swoje życie, takie zakończenie.
    To ze mną było coś nie tak, i Dereck miał rację, ja rzeczywiście potrzebuje pomocy, ale jest już za późno...

I've outrun the fears that chased, they're standin' still
Wyprzedziłem strachy, które mnie goniły, one stoją spokojnie
I'm runnin' still, I'm runnin' still
Biegnę, wciąż biegnę
And every voice that cries inside my head
I każdy głos, który plącze się w mojej głowie
Forever drives, forever drives
Zawsze prowadzi, zawsze prowadzi
I kill the lights *
Niszczę światła

    Wszedłem do budynku szkoły kompletnie nie wiedząc po co to robię. To nie pozwoli mi zapomnieć. Nic nie pozwoli mi zapomnieć. Nigdy nie zapomnę. Przez ostatnich kilka godzin usuwałem naszą korespondencję, nasze zdjęcia. Chciałem by umarł, chcę by umarł. Nie chcę go znać, i co z tego, że moje serce jest teraz zranione, ale mózg miał rację. To nigdy nie miało się skończyć dobrze. Nie miało być happy endu...
    Przed zajęciami udałem się do sekretariatu po nowy plan, bo Kate zapisała mnie na kilka dodatkowych zajęć dodatkowych. Nie chce bym łaził po mieście, a zajął się wreszcie maturą i pomyślał o zakończeniu szkoły, i wybrał sobie jakieś studia. Wiem, że to bez sensu, ale obiecałem jej choć pochodzić przez jakiś czas na te zajęcia, a nóż mi się spodobają. Popycham drzwi, i wchodzę do środka. Starsza pani rozmawia z jakimś chłopakiem w czarnej bluzie i jeansach, więc siadam na wyniszczony fotel i czekam.
- Niestety nie mogę nigdzie pana przerzucić już w tym roku...
- Jakakolwiek klasa, może nawet być z rozszerzeniem języka angielskiego - mówi chłopak, a w jego głosie słuchać złość i bezradność.
- Wszystkie klasy do końca tego roku szkolnego są zajęte, nawet ta z rozszerzoną chemią, gdzie nigdy nie ma chętnych.
- Nigdzie mnie pani nie wciśnie?
- Panie Knotter, czy ja wyglądam na boga?
    Dylan? Dlaczego chce zmienić klasę?
- Proszę przyjść w czerwcu i prosić o zmianę klasy, przepraszam...
    Chłopak z agresją zabiera swój plan lekcji i odwraca się. Mierzymy się wzrokiem przez kilka sekund, po czym brunet spuszcza oczy na podłogę i wychodzi z pomieszczenia. Mimowolnie odwracam się do zamykających, się już, drzwi.
- W czymś pomóc? - wyrywa mnie z zamyślenia kobieta.
- Miałem odebrać dziś nowy plan zajęć... - wyjaśniam powoli.
- Nazwisko?
- Ronson...
    Kobieta sprawdza coś w komputerze, po czym kiwa głową. Słychać, że drukarka zaczęła swoją pracę. Po chwili podaje mi kartkę papieru.
- Twój nowy plan zajęć - oznajmia i wraca do pracy na komputerze. 
    Zerkam na pierwszą dzisiejszą lekcję, i okazuje się, że mam dwie godziny francuskiego, a potem okienko. Świetnie! Zjebany plan na wtorek...
    Wychodząc z sekretariatu wpadam na czerwoną burzę włosów. Ashley. Zaklinam ten dzień po raz kolejny.
- Damien - dziewczyna wydaje się być zadowolona, że mnie spotkała. Nie mogę tego powiedzieć o sobie.
- Cześć Ash - mówię bez przekonania.
- Coś się stało? - pyta - Masz wory pod oczami i wogóle wyglądasz jak jakaś zjawa.
- Wydaje mi się, że tak martwić to powinnaś się o Ralfa.
- Niby co proszę?
- Nic.
- W takim razie co się stało?
- Nie mogłem spać w nocy - oczywiście, że kłamię. Całe wczorajsze popołudnie oraz praktycznie całą noc płakałem w swoim pokoju. Z wiadomych przyczyn nie powiem tego tej dziewczynie, wogóle nikomu o tym nie powiem.
- Aha.
- Chcesz coś?
- W sumie to tak...
- W sumie to mam dość waszych gierek - na jej twarz wpływa zaskoczenie. Sam nie wiem po co się odzywam w tym momencie - Najpierw Rose była bardzo chętna do rozmowy, ale wydała się na samym początku, potem Kevin. Teraz ty znowu namieszasz i do akcji wkroczy Ralf by mnie udobruchać?
- Nie? Chcę pogadać w sumie o Rose, ale nie zamierzam jej bronić.
- To coś nowego - prycham.
- Wiem, że zabawiła się twoim kosztem. Od samego początku jej mówiłam by sobie darowała, lub serio się w tobie zakochała. Ona nie rozumiała tego, za bardzo przeżyła to co się stało między mną, a Dylanem
    Pierwszy raz odkąd powiedziała mi o gwałcie postanawia poruszyć ten temat. Jestem bardzo ciekaw dlaczego akurat teraz.
- Coś długo jej to zajęło...
- Damien, ona serio bardzo tego żałuje i bardzo to przeżywa - coś mi mówiło, że to może być prawda, ale nie zamierzam się dłużej nad tym zastanawiać - Ja wiem, ja to brzmi, jak to pewnie wygląda, ale cholera! Wie, że popełniła błąd, i chce go naprawić...
- Nie moja sprawa, że jest tępa - syczę.
- Chłopie ogarnij się! Wiem, że boli was to obojga cholernie mocno, więc czemu nie spotkacie się, i nie porozmawiacie jak normalni ludzie?
- By znowu na samym początku konwersacji wygadała, że była ze mną, bo...
- To była wyjątkowa sytuacja.
- Nie wierzę wam...
- Zdajesz sobie sprawę z tego co robisz? - zapytała - Zdajesz sobie sprawę jak ona cierpi gdy ty...gdy ty...
- Gdy co ja?
- Uprawiasz seks z Kevinem...
    Słychać było w jej głosie zarówno jad jak i obrzydzenie. Jest wściekła, bo Rose jest wściekła, a jest obrzydzona gdyż jej dwaj niedoszli przyjaciele uprawiali seks, i to w wieku siedemnastu lat. 
- Niczego mi nie zabroni - wzruszam ramionami na jej pytający wzrok - Jestem wolnym człowiekiem i mam prawo robić co mi się podoba...
- Żebyś tego potem nie żałował - zostawia mnie z tymi słowami i udaje się na pierwszą lekcję. Gdy słyszę dzwonek ruszam na drugie piętro, gdzie mam zajęcia języka francuskiego...
    Lekcje powoli dobiegają końca, a ja czuję się gorzej. Ciągle rozmyślam o wydarzeniach z poprzedniego dnia, o słowach Ashley, o słowach Kate. Dla każdej osoby sprawiam ból, nawet moi rodzice się mnie wyrzekli. Od przeprowadzki praktycznie nie utrzymujemy kontaktu. Ciągle coś rozwalam w swoim życiu. Ciągle coś...
    Zastanawiam się tylko, czemu ja? Czemu mnie spotkały takie rzeczy? Choć w sumie ani Ralf ani Ashley też nie mieli łatwo w życiu. Jednak po mojej głowie nadal się błąka pytanie, dlaczego ja? Dlaczego?
    Przeglądam plecak i znajduję w nim opakowanie Dormicum. W plastikowym pojemniku oprócz tabletek nasennych znajduje się również mieszanka najcięższych narkotyków. 
    Do domu wracam koło osiemnastej, choć z trudem wysiedziałem na wszystkich zajęciach. Nauczyciele nie zauważyli moje dziwnego zachowanie, co mi bardzo pomoże. Nikt niczego nie podejrzewa. Dobrze, że Kate po zajęciach na uczelni od razu jedzie do szpitala, co mi ułatwi zadanie. Po drodze kupuję dwie butelki wódki. Nie wiem czy dam radę wypić choć jedną, ale nie zamierzam się wycofać. Nie teraz, gdy jestem tak blisko. Zamykam drzwi domu, a potem przekręcam zamek w drzwiach do mojego pokoju. Drżącymi rękoma wyjmuję z plecaka plastikowy pojemnik. Wiem, że to pewnie tchórzostwo, ale ja nie widzę innego sensu. Spierdoliłem sobie życie, i nie wiem czy ktoś, czy coś będzie w stanie je naprawić. Dla czterdziestoletniego mężczyzny zrezygnowałem z wszystkiego co miałem. Przecież ja nawet nie mam przyjaciół! Mój niedoszły kolega, Dylan Knotter okazał się gwałcicielem. Wychowałem się w chorym społeczeństwie, i chory sam się stałem...
- Tak będzie lepiej - tłumaczę sobie - Nikt mnie nie kocha, nikt nie będzie płakał... Dla nikogo nic nie znaczę. Wszyscy bawią się moim kosztem. Teraz ja zabawię się swoim życiem i je zakończę...
    Do szklanki nalewam wódki, a potem na dłoń wysypuje kilka białych pastylek. Jeśli wezmę je wszystkie to jest duże prawdopodobieństwo, że umrę. Dlatego zakupiłem też najgorsze prochy, tutaj nie ma mowy o pomyłce. Tutaj musi się wszystko udać. Nie darowałbym sobie jakby to się nie udało. Musi się udać, ja muszę umrzeć. Ja tak bardzo tego chcę...
     Połykam tabletki i szybko je popijam. Alkohol pali moje wnętrze, a moje oczy kolejny raz zalały się łzami. Połknąłem kolejną porcję leków i znów je popiłem procentami. Zrobiło mi się natychmiastowo niedobrze, ale nie chciałem tego przerywać. Pozostałość zawartość pojemnika wysypałem prosto do gardła i zacząłem pić prosto z butelki. 
    Butelka wypadła mi z ręki i rozbiła się na podłodze.
- Niczego nie będę żałował Ashley - powiedziałem wyobrażając sobie, że siedzi obok mnie. - Ty, Dereck, wiedz, że choć jesteś ostatnim hujem to i tak zawsze będę cię kochał...
    Osunąłem się z krzesła i upadłem na podłogę.

 --»۞«--
Witam w osiemnastym rozdziale opowiadania Nobody Can Save Me Now :)
* Naughty Boy ft Beyonce & Arrow Benjamin - Runnin'(Lost It All)
Także ten tego, akcja brnie do przodu xD
Nie wiem co powiecie o tym rozdziale, ale mam nadzieję, że się Wam podoba. 
Czuję, że pewien etap mojego życia prywatnego właśnie się zakończył, i czuję się również spełniony jako autor, m.in. tej historii. Postaram się bardziej aktywniejszy w okres świąteczny, i napisać też parę dodatków, plus oczywiście rozdziały. 
Dziękuję za każdy, choć najmniejszy komentarz.
DRAGON 

10 komentarzy:

  1. Damien od dłuższego czasu uprawia sex z mężczyznami i mówi, że chyba jest gejem...
    Dobra, a tak na poważnie, to podoba mi się. Wiem, że Damienowi nic się nie stanie, bo przecież nie zabija się głównego bohatera w połowie historii, ale z drugiej strony, Martin tak waśnie robi, haha :D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Damien ma niestety ten problem, że nie tak szybko zaakceptuje swoją orientację...
      Hah, nigdy nie bądź taki pewny, że Damien przeżyje xD
      Dziękuję za opinię :)

      Usuń
  2. No nieźle rozkręciłeś akcję, nie powiem... Tak, jak Indywidualnemu, mnie też się wydaje, że "nic nie zrobisz" Damienowi xD Swoją drogą, to nie czaję po co Ash wgl przylazła do Damiena, żeby mu powiedzieć, żeby pogadał ze swoją byłą? Gadał i mu powiedziała, że się nim bawiła... Więc nie dziwota, że nie chce gadać po raz drugi...

    Czekam na next! ;D

    http://subiektywniekrystix.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ashley jeszcze nie raz pojawi się w jego życiu, z tym tematem :D
      Hehe, skoro jesteście tacy pewni, że Damienowi nic się nie stanie, to chyba musi tak być? :D

      Usuń
  3. Ale się opóźniłam! Postaram się nadrobić i co najmniej jutro skomciać. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Poświęciłeś mnóstwo tekstu na opisanie ich stosunku, a na uczucia Damiena po dowiedzeniu się ledwie akapit. XD Dlaczego on zachowuje się jak nastolatka w młodym wieku? Ma siedemnaście/osiemnaście lat, powinien chociaż trochę dojrzeć! I BARDZO CIĘ PROSZĘ, przestań do opisów wtaczać przekleństwa, bo mnie to tak zraża, że aż buzuje we mnie ze złości. Nie rób z Damiena patologii, bo rozumiem, że kilka razy może się coś opsnąć, ale nie CAŁY czas. Nie tłumacz się, że to nastolatek i nastolatkowie tak mają (bo to nie jest prawda). Może lepiej zmienić narracje na trzecioosobową? Zresztą, ciekawe, czy sobie weźmiesz to do serca.
    Nie wiem czy ty chcesz nam coś przekazać, czy to może ja tak odbieram, ale cały świat Damiena to po prostu patologia: buntuje się, ćpie, pije, puszcza się, żeby zapomnieć, jego znajomi to po prostu debile. Może dostrzegłabym to jakoś inaczej, gdybyś zmienił styl pisania. Bo, naprawdę, są momenty, gdzie mnie zaskakujesz ładnymi opisami, ale głównie są to przepełnione nienawiścią do wszystkiego i wszystkich przez Damiena, a o dialogach to już nie wspomnę, zawsze musi być jakieś przekleństwo czy nienormalne odzywki do siebie. Zresztą, Damien powiedział mu, że go kocha, Dereck tylko inaczej zareagował, niż Damien chciał, to już się rozpłakał, już go nienawidzi... BEZ SENSU, niech ma chociaż trochę godności i jaj! No Damien to po prostu ciota i chyba już to zaznaczałam.
    Rose to też sprytna, zarozumiała... i taka wiązanka by się utworzyła. Jedyny bohater, którego lubię, to Kevin, bo jedyny ma jakiś charakter wybudowany ponad tych przeciętnych, skrzywdzonych dzieciaczków. :-)
    Masz mnóstwo błędów ortograficznych, np. a nóż (a nuż), błędów interpunkcyjnych, np. ,i czuję silną (nie stawiamy przecinków przed i). Fajnie by było, gdybyś wyjustował tekst i dodał akapity. To chwilka, pobierz program, naucz się i to się robi w dosłownie pięć sekund.
    Wiem, że mocno skrytykowałam opko, bo opowiadaniem tego nie nazwę, ale mam nadzieję, że weźmiesz sobie coś do serca i mnie stąd nie wyrzucisz. xD
    Pozdrawiam i czekam na odpowiedź!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, no bez przesady, że od razu patologia bo przeklina. Mi też zdarza się dość często postawić 'przecinek' i nikt jednak nie wyzywa mnie od patologii. Tacy są zazwyczaj nastolatkowie, że muszą/musimy wypełnić czymś lukę w słowach xD
      Dlaczego od razu patologia? Wiem, że prawdopodobieństwo, że taka historia mogłaby się wydarzyć jest nikła, ale nie przesadzajmy. Reakcja Damiena to typowa reakcja wielu kobiet na ich uczucia, widziałem, słyszałem, i dlatego tak się zachowuje.
      Ach, nikt nie lubi Rose?
      Kevin ma taki być, dokładnie od samego początku jest tą samą osobą. Niektórzy bohaterowie czekają na swój moment, by dokonała się w nich przemiana.
      Błędów jestem świadom, staram się zawsze z parę razy przeczytać jest przed publikacją, ale nie zawsze udaje mi się je wyłapać.
      Nie zamierzam nikogo stąd wyrzucać, ja tam lubię Twoje komentarze, bo zawsze mi pomagasz w jakiś sposób :D
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
    2. Powróciłem, by nadrobić i natrafiłem na ten komentarz, i musiałem, po prostu musiałem się wtrącić. Nie rozumiem zarzutu dotyczącego tego, że w opisie są przekleństwa i nawet jeśli jest ich nadmiar i niektórym może się to kojarzyć z patologią, to i tak ma prawo bytu. Opowiadanie pisane jest w pierwszej osobie, a Damian taki właśnie jest, że przeklina, jest to częścią jego wizerunku. Chyba dziwnie by było, gdyby bohater klął w dialogach, a w opisach tego unikał. Pisząc w pierwszej osobie, trzeba możliwie jak najbardziej wczuć się w bohatera, być nim, przejmować jego język na czas także opisów, a nie tylko rozmów, przez to też pisząc w pierwszej osobie, często się używa słów, które np nie istnieją, bo bohater ma już taki styl mowy, przykładowo mój Marcin używa "sukicz", "kradziej", "bachorcio", czy "tirka". W narracji pierwszoosobowej kolokwializmy i inne dziwa oraz twory są używane, a nawet powinny być, by możliwie jak najbardziej realnie, jak najbardziej obrazowo przedstawić bohatera, stworzyć w oczach czytelników jego wizerunek (wielu profesjonalnych autorów też tak uważa i odbiega od tej nudnej poprawności, bo sama pomyśl, gdyby bohater w dialogach zawsze mówił "poszłem" "przyszłem" "wyszłem", a w narracji używał "poszedłem" "przyszedłem" "wyszedłem", to byłoby to głupim, niepotrzebnym zamieszaniem i wprawiło czytelnika w taki mętlik, a nawet ogłupienie).
      I to, że ciebie Irre coś zraża, to wcale nie jest wyznacznikiem, by autor musiał się akurat do ciebie dostosowywać i dla ciebie zmieniać stylówkę własnego bohatera, jego język, jego mowę. Rozumiem, że przekleństwa mogą ci się nie podobać, że możesz przez to surowo oceniać Damiana, może ci to w nim przeszkadzać, ale przecież nie każdego bohatera musisz lubić i nie zawsze musisz popierać. Bohater zachowuje się jak bohater, nie ma w obowiązku zachowywać się i mówić tak jak ty byś się zachowała i mówiła.

      Usuń
    3. Dziękuję bardzo za ten komentarz! :)
      Cieszę się bardzo, że ktoś to rozumie, dlaczego tak jest tworzone opowiadanie, dialogi oraz wizerunki bohaterów.
      Cieszę się, że wracasz. Ja również postaram się nadrobić zaległości u ciebie, w wolnym czasie oczywiście :)

      Usuń

Szablon
Calumi
Sosowa Szabloniarnia