niedziela, 31 stycznia 2016

Rozdział 23 - Teren wojenny

    Usta Derecka zostawiały moje ślady na całym moim ciele. Byliśmy nadzy, napaleni, więc nie było wyboru, trzeba było wykorzystać tą sytuację. Znajdowaliśmy się nieznanym mi pomieszczeniu, ale to obecnie nie miało dla mnie żadnego znaczenia. Byliśmy razem, on i ja. Bawiłem się jego czarnymi włosami, a mężczyzna zszedł pocałunkami niżej na linii moich bokserek. Przejechał dłonią po nabrzmiałym członku po czym zwinnym ruchem pozbawił mnie ostatniej części ubioru. Ucałował główkę, po czym zaczął się bawić nią swoim językiem, przyprawiając mnie o szybsze bicie serca.
- Kochanie, nie przestawaj...
    Po chwili mój cały członek znajdował się w jego ustach, a rękoma masował moje pośladki. Wypchałem biodra do przodu by dać mu do zrozumienia, że potrzebuję więcej pieszczot. Przygryzł lekko go, a ja jęknąłem głośno.
- Boże! Dereck! Nie przestawaj!
    Jedną dłonią masował mi członka, a dwoma palcami wszedł we mnie. Wciągnąłem ze świstem powietrze. Po chwili znowu pieścił mnie swoimi zwinnymi ustami. Ciekawiło mnie tylko, dlaczego nie zerknął na mnie ani razu. Jednak dostarczana przyjemność zabiła moje wszelkie wątpliwości. Przejechał językiem po całej długości by po chwili znów pieścić główkę językiem. Boże! On jest najlepszy, choć z drugiej strony chciałbym wiedzieć gdzie się tego nauczył. Gdy zostawił mojego członka zaczął obdarowywać ciało gorącymi pocałunkami. Chciałem by na mnie spojrzał, ale zablokował moje ręce.
- Nowy sposób dominacji? - zaśmiałem się głupio, ale nie uzyskałem odpowiedzi.
    Znów zaczął ssać mojego członka, a ja zacząłem bawić się jego włosami. Niepokoiło mnie to, że nie chce na mnie patrzeć i nic do mnie nie mówi, ale stwierdziłem, że poruszę ten temat po stosunku. Znów poczułem jego palce w sobie, znów zaczynałem popadać w doznanie. Niespodziewanie poczułem go w sobie. Po raz pierwszy bez prezerwatywy co sprawiło, że doskonale czułem jego nabrzmiałego członka w sobie. Z początku nie robił nic, ale powolnym ruchem bioder zaczął wchodzić we mnie głębiej. W kącikach moich ust pojawiły się łzy gdyż sam nie wiedziałem czy taki stosunek doświadcza mi więcej przyjemności czy bólu, w sumie chyba na równi. Mężczyzna schował swoją głowę w zagłębieniu mojej szyi. W pewnym momencie przyzwyczaiłem się do tego typu doznania, a Dereck zaczął zadawać coraz mocniejsze ruchy biodrami.
- De..Dereck...
   Mężczyzna nie reagował, a mi to przestało się podobać. Chciałem się wyrwać z jego uścisku, ale nie pozwolił mi na to. Co jest kurwa!?
    Chciałem dać jakiś znak, że mnie to boli, ale on na nic nie reagował. Jego ruchy były coraz szybsze i mocniejsze. Łzy zaczęły mi płynąć, ale on zdawał się wcale na to nie patrzeć. Czułem się jakbym był gwałcony, a nie uprawiał seks z chłopakiem.
- Dereck! - krzyknąłem. - Przestań! To boli!
    Nie zaprzestał ruchów, a tym bardziej zaczął robić to jeszcze szybciej. Łzy płynęły rzeką, a ja miałem wrażenie, że się duszę. Zaczynało brakować mi tlenu, poprzez mocny ścisk mężczyzny praktycznie nie miałem ruchu. Co się dzieje!?
- Dereck! Kurwa!
- Nie jestem Dereckiem - zaśmiał się. Mężczyzna obrócił głową i spojrzał na mnie. Zamarłem. Cała jego twarz była rozmazana. Nie było widać nawet oczu! Nie było widać nic.
    Zacząłem się szarpać, krzyczeć i wyrywać, ale ów potwór nie przestawał swoich mocnych ruchów.
- Miło mi cię poznać Damien - ten głos. Identyczny jak ten co do mnie wydzwania. Zawyłem z bólu. - Teraz jesteś mój! - jego szyderczy śmiech rozniósł się po pomieszczeniu, a jego mocne ruchy zaczęły mnie osłabiać. Nie dałem rady oddychać, a moje ciało wręcz krzyczało o chwilę przerwy. Miałem już dość!

- NIEEEEEEEEE - mój krzyk rozniósł się po całej szpitalnej sali, jak i korytarzu. Po chwili do pomieszczenia wpadły dwie przerażone pielęgniarki, które próbowały mnie uspokoić.
- On tu jest! On tu jest! On tu jest!
- Kto? - zapytała się jedna.
- On... - poczułem prawdziwe łzy na swoim policzku. - On tu jest...
    Wybuchłem wielkim płaczem i zacząłem się szarpać z dwiema kobietami. Chciałem uciec od tego wszystkiego, wyjść z tego szpitala i się zabić. On mnie znajdzie. Znajdzie i mnie zabije. Wie o mnie wszystko, bo ON TU JEST!
- ON TU JEST! - zawyłem nim opadłem w czarną otchłań. Środki uspokajające sparaliżowały mnie i usnąłem...
    Gdy znów się obudziłem za oknem panowała ciemność, a zegar w telefonie wskazywał godzinę trzecią w nocy. Nie wiedziałem kompletnie co się ze mną działo wtedy, bo rzadko kiedy wpadałem w szał, a już na pewno nie w taki żeby trzeba było mnie atakować środkami uspokajającymi. Coś złego zaczyna się ze mną dziać. Może rzeczywiście jestem chory psychicznie? Może żadne wydarzenie nie miało miejsca, a ja sobie ot tak je wymyśliłem i próbowałem się zabić!? Jestem schizofrenikiem czy jeszcze innym, gorszym przypadkiem choroby psychicznej!?
    Przejrzałem telefon, ale nie znalazłem żadnych nowych rzeczy na nim. Jestem ciekaw w jaki sposób ów facet jest w stanie ciągle mnie obserwować? Odrzucam kamery gdyż w tym pomieszczeniu nie da się ich zamontować, chyba nie da. Jednak musi pracować tutaj, bo skąd wiedziałby, że za niecałe trzy tygodnie wyląduje w Dessex? Skąd on może mieć tyle informacji i jak je zdobywa? Zakładając, że jest lekarzem ma dostęp do mojej karty, ale tam na pewno nie ma informacji o tym, że zostałem zapisany do psychiatryka, choć personel szpitalny pewnie plotkuje, ale on potrafi uzyskać potrzebne dla siebie wiadomości. Najbardziej ciekawi mnie jak zdobył coś o Kevinie, bo nawet ja nie miałem zielonego pojęcia, że szatyn uwielbia Stars Warsy. Kompletna pustka w głowie, gdyż nie mam punktu zaczepnego. Znam jedynie głos, ale jest mi obcy. Z jednej strony myślę, że to ten cały Artur się mści za Derecka, bo wygląda na takiego co by już dawno mu powiedział, że gra na nerwach dla mnie. Typ zdobywcy. Pochwali się wszystkim czego dokona, nawet największym gównem. Wątpię iżby mnie wogóle znał, bo skoro Dereck chciał mnie rzekomo chronić to pousuwał te nagrania ze swojego domu, a przynajmniej mam taką nadzieję. Coś mi tutaj nie gra, i co to wogóle ma być za projekt 'CM00005'. C i M mają prawdopodobnie wskazywać na jakieś inicjały wedle mnie, ale z drugiej strony może to być jakiś kod. Nie sądzę żeby była to ukryta informacja, więc  co to do cholery ma znaczyć!? Jestem beznadziejny w takie klocki, nie wymyślę nic sensownego jeśli nie zdobędę więcej wskazówek. Gdyby tak zacząć prowadzić z nim normalną konwersację? Może wsypałby się w jakimś momencie? Muszę się nad tym poważniej zastanowić.
- Damien! - usłyszałem głos Kate, która wpadła niczym burza do mojej sali.
- Kate? - zdziwiłem się. - Nie powinnaś być teraz w drodze na Florydę?
- Dostałam wiadomość, że miałeś jakiś atak szału, szoku czy paniki - wyjaśniła, a w kącikach jej oczu zobaczyłem łzy. - Co się dzieje!?
- Na początku przepraszam za moje zachowanie - odpowiadam. - Dałaś mi tyle dobrego, a ja cię skrzyczałem...
- To już nieważne...
- Ważne!
- Damien - zaczęła. - To chyba ja powinnam cię przeprosić za moje zachowanie! Ty potrzebujesz pomocy, a ja sobie uciekam. Rodzice się tobą praktycznie nie interesują, a ja... zamiast pomóc to wyjeżdżam sobie...
    Padła mi w ramiona, po czym mocno ją przytuliłem. To był pierwszy krok, dobry krok. Nie chcę już więcej zawieść mojej siostry bo właśnie od niej otrzymałem najwięcej miłości i ciepła. Nie chcę niszczyć całkowicie i tak naszej kruchej relacji. Teraz jak nigdy potrzebuję w kimś oparcia, i muszę jej zaufać.
- Wszystko będzie dobrze - mówi ze łzami, choć oboje wiemy, że nie zabrzmiało to zbyt przekonująco.
- Mam nadzieję...
- Musimy sobie na nowo zaufać - oznajmia, a ja kiwam głową. - Czemu się tak wystraszyłeś?
- Miałem sen, a w sumie koszmar - odpowiadam. To po części prawda, ale nie jestem jeszcze gotowy by wyznać jej swoją orientację i z czym był związany ten sen. Muszę jej zawierzyć, ale nie potrafię tak od razu i ona doskonale o tym wie.
- Miewałeś je wcześniej?
    Kiwam głową na nie.
- Czy...czy w naszej rodzinie ktoś chorował na schizofrenię? - zadaję te pytanie z lekkim bólem serca.
- W naszej nie, ale... - nagle sztywnieje, i odwraca wzrok.
- Ale?
- ALE dlaczego pytasz?
- Bo wydaje mi się, że choruję na to...
- Nie wymyślaj sobie chorób! - jęczy. - Wczoraj rozmawiałam z Jackiem i trafisz do Dessex na góra dwa miesiące. Zrobią ci badania, będzie terapia dla niedoszłych samobójców. Pomogą ci wstać na nogi, a potem wrócisz do domu...
- Kate...
- Tak?
- Znajdziesz mi wszystkie możliwe informacje na temat właściciela zakładu?
- Szpital Psychiatryczny w Dessex prowadzi doktor Emilia Ossen-Blide, która jest świetnym psychiatrą. Jedną z najlepszych w naszym stanie - wyjaśnia, ale nie o to mi chodziło.
- Kim jest ten miliarder z Nowego Yorku? - pytam.
- To Gregory McHallisster, który tutaj mieszka, ale obecnie prowadzi firmę ochroniarską NY. Po co ci te informacje?
- Po co mu zakład psychiatryczny?
- Nie wiem - robi wielkie oczy. - Czemu się tym interesujesz?
- Nie wiem, po prostu ciekawi mnie po co takiemu nadzianemu gościu psychiatryk w okolicach rodzinnego miasta - mówię - Ja bym uciekał z stąd jak najdalej, i na sto procent na pamiątkę nie zbudowałbym sobie szpitala...
- Widać, że słabo wertujesz internety - śmieje się - McHallisster prowadzi nie tylko szpital w Dessex. Jest też współzałożycielem tego szpitala, i paru innych w okolicy. Jego żona to Laura Lidrigx, za czasów swojej młodości była modelką, a a teraz pisze książki. Oboje mają po czterdzieści lat...
- Oh - wzdycham. Muszę poszukać sam więcej informacji na jego temat - Dzięki.
- Nie wiem po co ci takie informacje - mówi. - To normalne małżeństwo jak każde inne.
- Okej...
    Myślałem, że uda mi się wpaść na jakiś jego trop, ale większość materiałów w internecie jest o tej Laurze, która była modelką. Kompletnie nie mam powiązania dlaczego oni zdecydowali się, a w sumie Gregory zdecydował się prowadzić zakład psychiatryczny. To dla mnie nie ma sensu.
    Żadnego pomysłu nie mam wobec tego faceta, który mnie straszy! Musi pracować w szpitalu, bądź po prostu ma cholernie dużo kontaktów, z których potrafi korzystać. Mieszkał, lub mieszka w mieście bo skąd wiedziałby tyle o terenie fabryki, gdzie parę lat temu dokonano wielu morderstw. Choć w sumie wszystkie okoliczne i państwowe media pisały o tym, tak też mógł się dowiedzieć. Sądzę, że nie działa sam, bo jakim cudem w tak krótkim czasie zdobył tak dużo informacji! Najbardziej martwi mnie, że widział mnie i Derecka w naszym intymnym zbliżeniu! Powiedziałbym o tym dla niego, ale boję się, że on się dowie i zrobi mu krzywdę. Jeśli ktoś ma cierpieć to tylko ja. Kompletnie nie wiem co mam robić. Chciałbym o tym komuś powiedzieć, ale nie chcę by ktoś cierpiał z mojego powodu. Ja cierpię przez nich, ale nie chcę im odpłacać tym samym. Muszę zawalczyć z tym nieznajomym, ale najgorsze jest to, że ja nie mam żadnego punktu zaczepnego. Nie znam go, nie kojarzę głosu. Stwierdzam, że tym kimś może być ten cały Artur, ale mój instynkt podpowiada, że to byłoby zbyt łatwe i proste. W moim życiu nie ma takich rzeczy, więc blondyn odpada. To ktoś inny, więc pytanie brzmi - dlaczego? Jaki obcy koleś chce mnie straszyć? Po co mu nasze spotkanie? Kim on jest? Czego chce ode mnie?

    Rose z nienawiścią patrzyła na Kevina, który ciągle podniecał się prezentem od Damiena. Dziewczyna była wściekła, że ona nic nie dostała, ale ukryła te emocje pod sztucznym uśmiechem. 
- Jesteś pewnie, że to od niego? - wypaliła.
- Czemu by nie?
- Oglądałam ceny takich zestawów w internecie - skłamała. - Są bardzo drogie, myślisz, że miałby tyle pieniędzy?
- Chcesz chyba zadać pytanie czy byłby w stanie wydać na niego tyle kasy? - Ashley z uśmiechem wparowała do pokoju szatyna. Była wręcz rozbawiona tą całą sytuacją, bo nagle każde z nich zaczęło walczyć o względy Ronsona.
- Jak widać tak! - zaśmiał się i zaczął układać filmy z serii Stars Wars na półce z innymi produkcjami.
    Jego pokój był w odcieniach lekkiego brązu, a modernistyczne meble w kolorze czerni dodawały swego uroku pomieszczeniu. Na wprost wejścia znajdowała się wielka szafa z lustrem, a na wschodniej ścianie stało łózko również z czarnym nakryciem. Obok łoża stało duże biurko, z również dużym komputerem. Na lewo stała niewielka biblioteczka, choć i tak była pusta, a obok znajdowało się wielkie okno, które wpuszczało sporo światła do pomieszczenia. Choć Kolden mieszkał w bloku miał dość sporych rozmiarów mieszkanie. Rose usiadła na łóżku, na którym kiedyś tak często znajdowała się z chłopakiem. Wspomnienia zaczęły wracać, ale starała się je zablokować. Od samego początku wiedziała, że jest biseksualny, ale chciała wierzyć, że to nie przeszkodzi im w miłości. Jednak gdy chłopak coraz częściej odmawiał spotkań i zaczął poznawać wielu chłopaków postanowiła go rzucić. Wiedziała też, że chłopaka interesują wyłącznie jednorazowe numerki, ale przy niej się zmieniał i zaczął się stabilizować. Nie chciała żyć z... męską dziwką. 
-  Czasami mi was żal - prychnęła czerwonowłosa. Współczuła przyjaciółce, ale musiała przyznać, że wizja związku dwóch chłopaków też była całkiem spoko.
- Powiedz nam coś, czego nie wiemy - żachnęła się brązowowłosa. 
- Rosalie Holl - powiedział szatyn - Przyjmij porażkę po raz drugi...
   Dziewczyna zmrużyła oczy, i przełknęła ślinę. Wciąż nie mogła dojść do siebie po tym jak została upokorzona przez niego w szkole. Wierzyła, że odebranie mu Damiena będzie dobrą zemstą, ale to ona znowu przegrywała. Nie mogła do tego dopuścić, nie chciała ponieść porażki po raz drugi.
- Wybaczcie, że wejdę pomiędzy was! Ten battlegorund robi się coraz bardziej gorący! - powiedziała delikatnie Ash - Nie chcę żadnego z tego pokoju odwozić do szpitala..
- To nie będzie potrzebne, gdyż wychodzimy...
   Szatynka wzięła pod rękę dziewczynę, i wyszły z domu Koldena. Chłopak zaśmiał się tryumfalnie i postanowił się udać do szpitala by podziękować Damienowi za prezent, i nawet miał na to pomysł...
- Wszystko dobrze? - Ashley praktycznie w ostatniej chwili złapała Rose, która się zachwiała. 
- Tak - odparła dziewczyna i usiadła na ławce by napić się wody. - Jestem trochę przemęczona.
- Badałaś się?
- Tak - oznajmiła. - Wszystko gra...
- Na pewno?
- ASH! - krzyknęła Holl. - Spokojnie! Nie jestem z porcelany, dam sobie radę.
- Wiesz, że nie możesz ignorować tej choroby?
- Pytasz się o to już chyba milionowy raz! - zmierzyła przyjaciółkę ostrym spojrzeniem. - Znasz chyba odpowiedź?
- Martwię się - żachnęła się czerwonowłosa. - To źle?
- Martw się o Ralfa - powiedziała twardo.
- Wyjechał do rodziców...
- Którzy mieszkają parę bloków dalej - zirytowała się Rose. - To nie powód by opuszczać szkołę na prawie dwa tygodnie.
- Wiesz doskonale jaką ma sytuacje rodzinną!
- Przepraszam... - oznajmiła brązowowłosa i przytuliła znajomą - Ta sytuacja z Damienem po prostu mnie przeraża. Przerasta wręcz! Jeśli on się zamyka w sobie to do niczego nie prowadzi. Jak mam ja, czy nawet Kevin mu pomóc gdy on ignoruje nas wszystkich!
- Nadal nie powiedział czemu chciał się zabić?
- Sądzę, że chodzi o nas - powiedziała dziewczyna. - Jednak brakuje mi tutaj czegoś. My byliśmy niczym laska dynamitu, ale nie wiem kto mógłby być podpalonym lontem. Coś lub ktoś jeszcze maczał w tym palce, ale nie wiem kim mógłby być ten ktoś...
- Rodzice?
- Nie - odparła szczerze. - Uciekł od nich do Kate, oni nawet z nim nie rozmawiali. Nie wierzę, że byli jednym z głównych powodów.
- Dlatego narazie ty prowadzisz na waszym terenie wojennym - oznajmiła Ashley.
- Co masz na myśli?
- Kevin chce odzyskać go, ale nie robi nic. Wierzy, że wszystko pójdzie po jego myśli, ale nie ma planu - wyjaśniła czerwonowłosa. - Ty masz plan i narazie to twoja flaga powiewa mocniej! Wykorzystaj to co wiesz, bo przecież byłaś z nim! Znasz trochę jego psychikę, a jedynie co wie Kolden to jak dobrać mu się do tyłka, ale nie sądzę by poleciał na cielesność...
- Dlaczego mi tak pomagasz?
- Bo już nie mogę na ciebie patrzeć - Ash spojrzała w oczy przyjaciółce. - Tyle wycierpiałaś się w swoim życiu, teraz przyszedł czas na szczęście. Widziałam jaka byłaś cholernie szczęśliwa z nim, choć krótko, ale byłaś szczęśliwa! Dlatego musimy walczyć! Dla twojego szczęścia!
- Dziękuję...

    Zbliżała się noc, a ja po wczorajszym koszmarze bałem się zasnąć. Wciąż miałem przed oczami rozmazaną twarz tego mężczyzny. Nie znam go, więc nie mogę zobaczyć jego wyglądu. Boję się spać, bo nie chcę znowu obudzić się z krzykiem z koszmaru. Może właśnie o to mu chodzi? Chce żebym zwariował, chce żeby umieszczono mnie w psychiatryku. Gdy rodzina mnie opuści, on postanowi zaatakować i mnie uprowadzić. To jest jego plan, bym został uznany za chorego psychiczne, ale nie poddam się tak łatwo. Choć zbliża się do mnie na naszym terenie wojennym, to ja postanawiam zrobić unik. Nie zdobędzie mnie tak łatwo, będę wałczył  z nim. Do mojego ostatniego oddechu nie poddam się. Trafił na złą osobę, bo nawet jeśli nie wyjdę cało z tego starcia to chcę poznać jego tożsamość. 
    Sięgnąłem do szafki, gdzie trzymałem butelkę wody. Upiłem spory łyk, a mój telefon poinformował o smsie.

[Nieznany] - Pij wodę, pij. Bo być może ostatni raz masz do niej dostęp.

    Wybuchłem śmiechem i wyłączyłem telefonem. Podszedłem do okna, ale ulica była pusta. Zbliżała się dziesiąta godzina, większość ludzi była już w swoich domach. Nadchodził czas snu, ale ja nie wiedziałem czy chciałem mu się poddać...

 --»۞«--
Witam w dwudziestym trzecim rozdziale Nobody Can Save Me Now.
Specjalnie chciałem by rozdział był podzielony na dwie części - Damiena oraz jego przyjaciół. Najbliższych parę rozdziałów również będzie pisanych w taki sposób, gdyż chciałbym ukazać co czują główni bohaterowie. Poprzez sprawę z nieznajomym nasz bohater zapomniał o tym, że miał się zabić, to dobrze?
Do końca zostały nam jeszcze z 12-13 rozdziałów, ale jeszcze nie wiem dokładnie jak wyjdzie mi rozpisywanie pewnych wątków. Mam nadzieję, że wyrobię się z tą częścią do rocznicy bloga.
Jestem ciekaw Waszych opinii o opowiadaniu - byłbym wdzięczny jeśli zechcielibyście napisać co sądzicie o fabule, bohaterach i ogólnie Wasze odczucia podczas czytania NCSMN :)
PS - Poszukuję osoby, która zajmuje się robieniem okładek. Muszę edytować jedną okładkę z tej trylogii. Piszcie czy kogoś polecacie :P
DRAGON 

13 komentarzy:

  1. Obyś się wyrobił. Podoba mi się taka forma. Nie masz pojęcia, jak mnie ciekawość zżera, kto jest tym człowiekiem ze snu. Ciekawe, czy Damien faktycznie może mieć jakieś początki schizofrenii albo w ogóle ten ktoś jest wymyślony przez niego i dzieje się to tylko w jego głowie? Oj! A Kate pokazała klasę, świetna z niej siostra. Jak zawsze czekam na kolejne rozdziały. Co czuję czytając Twoje opowiadanie? Ciągły niedosyt. Przeczytam jeden rozdział i chcę kolejny, szczerze pisząc, to chyba nawet trochę zżyłam się z bohaterami.
    Trzymaj się ciepło i dużo weny życzę. :)
    Arleta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koszmar jest spowodowany strachem Damiena przed osobą, która do niego wydzwania, więc odpowiedź nasuwa się sama kto to był :D
      Chciałem by Kate miała swój moment i powrót, choć osobiście mam nadzieję, że jeszcze nie raz nas zaskoczy w tej historii.
      Dziękuję za opinię :)

      Usuń
  2. No hej ;)
    Pochłonął mnie ten rozdział! Rozdział jest tak zapełniony uczuciami Damiena, że gdyby były powietrzem, można by było je kroić nożem ;) Uwielbiam taką emocjonalność ;*
    Podziwiam go za jego spokój ;) Ja tak nie potrafiłabym w takim momencie...
    Zrobiło się tak tajemniczo i nieco mrocznie... moje ulubione klimaty :D
    Czekam na następny ;) I być może spotkanie z nieznajomym ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, dziękuję bardzo! :)
      Pewnie powtarzam się kolejny raz(mam nadzieję, że nie milionowy xD), że postać Damiena jest wzorowana na mojej osobie, i sam bohater posiada wiele moich cech. Poznajcie mnie! :D
      Kim jest owa osoba dowiemy się pod koniec pierwszej części, a będzie się tam działo!

      Usuń
  3. Człowieku, UWIELBIAM CIĘ! Kurwa, aż mi dech zaparło, gdy opisywałeś ten koszmar. No, na początku nie wiedziałam, że to koszmar. Więc się wczułam, uśmiecham, a potem... No właśnie. Co się stało? Dlaczego Dereck go rani? I aż dostałam gęsiej skórki, gdy okazało się, że to wcale nie Dereck, a ON!
    Ale kim ON właściwie jest? Może to naprawdę początki choroby? Rany, nie wiem co o tym myśleć już!
    Bardzo fajnie, że tak dzielisz rozdział. Przybliżasz nam uczucia innych bohaterów, ja lubię spojrzeć czasami na jakieś sprawy z innej strony, więc ja jestem jak najbardziej za takim rozwiązaniem! :)
    Podziwiam Cię i Twój styl, naprawdę. Nawet dzięki Tobie zaczęłam się przekonywać do Kate! A to wyczyn. :D
    Pisz szybko kolejny rozdział, bo jestem ciekawa jak dalej potoczą się losy mojego [hehe, prawie mojego :D] Damiena! Czuję, jakbym go znała naprawdę, wiesz? A wiesz co to oznacza? Że jesteś znakomitym pisarzem. Pozdrowienia i duuużo, dużo weny życzę, by rozdział jak najszybciej powstał! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OMG, dziękuję za ten cudowny komentarz! :)
      Koszmar jest spowodowany strachem Damiena przez ową nieznaną osobą, więc można się domyślać, kto był tą bestią.
      W sumie też mi się podoba czytanie jakieś wątku z paru perspektyw. Damien jak to Damien wszystko przeżywa na swój sposób, a przyjaciele widzą to inaczej...
      Chciałem by Kate wróciła i trochę się naprawiła, i na pewno zaskoczy nas jeszcze nie raz :)
      Och, uważaj z tymi uczuciami do Damiena, bo jakieś inne jego fanki Cię zaatakują :D
      Dziękuję za słowa uznania, jestem mega szczęśliwy, że ktoś mnie docenia i tak bardzo mu się podoba NCSMN :P

      Usuń
  4. Twój blog - Nobody Can Save Me Now - został właśnie wylosowany na Blog Miesiąca - Luty 2016 w kategorii Psychologiczne !

    Będzie on dumnie reklamowany na Katalogowym Świecie przez okrągły miesiąc, w bocznej kolumnie szablonu.
    Blog zostanie również wpisany do zakładki Blogi Miesiąca gdzie pozostanie na stałe. Dodatkowo w kategoriach w których jest zapisany, pod opisem pojawi się dopisek o wyróżnieniu.

    Pozdrawiam, gratuluję i życzę weny!
    Avery.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na rozdział 14, który właśnie wyszedł spod mojego "pióra"! :)
    www.magical-history.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Kate jak zwykle taka cudowna, a Rose jak zwykle taka okropna.
    Jeśli zaś chodzi o nieznajomego... Tutaj coś śmierdzi. Ten ostatni SMS. Ta osoba musiała gdzieś tam być. Damien słyszałby, że ktoś skrada się po korytarzu, widziałby, że siedzi w kącie, no i przecież podszedł do okna, a jego reakcja była natychmiastowa, więc musiał go obserwować, a stała obserwacja danej osoby to niezwykle męczące zajęcie... Odrzucam też myśl, że facet istnieje tylko w jego głowie, bo wtedy nie mógłby dać prezentu Kevinowi. Osobiście mam swoją teorię, którą jednak zdradzę dopiero wtedy, gdy będę miał więcej poszlak. Ale chciałbym, żeby się sprawdziła, bo może być ciekawa :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, Kate przeszła swoją przemianę xD może Rose czeka na swoją?
      Ooo, ja uważam, że teoria odnośnie tego mężczyzny i cały jego wątek jest bardzo ciekawy! :)
      Może w równym stopniu co Twój wątek...

      Usuń
  7. O Boże, ale pojechałeś z tym rodziałem! Czytałem go z zapartym tchem! Co raz bardziej przeraża mnie ten nieznajomy...

    Czekam na next.

    http://subiektywniekrystix.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Szablon
Calumi
Sosowa Szabloniarnia